Test Samsung S95D – definicja premium w swojej kategorii, ale czy wystarczy do miana telewizora roku?

Zazwyczaj nie mamy (a przynajmniej ja nie mam) zbyt wielkiego pola manewru co do miejsca dla telewizora w domowym zaciszu. Może się zdarzyć, że znajdzie się w otoczeniu dla niego niekorzystnym, np. zbyt jasnym, które będzie stanowić dla niego nie lada wyzwanie (jak i dla naszych oczu). Nie tylko jasność, ale i potencjalne refleksy jakie zobaczymy na panelu mogą skutecznie zniechęcić do korzystania z takiego urządzenia, a biorąc pod uwagę niemałe pieniądze jakie wiążą się z zakupem telewizora, na horyzoncie rysuje się wizja pełna frustracji. Na szczęście w segmencie premium są już na to gotowi, a Samsung S95D, topowy model OLED koreańskiego producenta na 2024 rok wydaje się być w stanie stawić czoła wszelkimi przeciwnościom trudnego usytuowania.
Test Samsung S95D – definicja premium w swojej kategorii, ale czy wystarczy do miana telewizora roku?

Ze względu na ograniczenia natury przestrzennej przypadł mi w udziale test telewizora Samsung S95D w wersji najmniejszej, czyli 55-calowej, która została dostarczona pod drzwi przez jedną osobę. O ile taka operacja przy odpowiednim zapasie krzepy jest możliwa, nie polecam wyjmowania i instalacji sprzętu w pojedynkę (z podstawką konstrukcja waży prawie 24 kg). O ile gabarytowo dałoby się jeszcze temat udźwignąć solo, o tyle panel telewizora jest dość cienki i lepiej uważać z jego przenoszeniem. Nie jest co prawda tak ultracienki jak testowany przez Arka niedawno Panasonic MZ2000, ale nadal imponuje smukłością. Wszystko za sprawą przeniesienia kluczowej elektroniki do osobnego pudełka – modułu One Connect Pro (Y24 4K), który można zamontować z tyłu na podstawce albo postawić gdzieś obok na stoliku telewizyjnym.

Samsung S95D z modułem One Connect Pro to minimalistyczny ekran jak obraz na ścianie, a resztę można schować

Takie rozwiązanie bardzo mi się spodobało, bo zdecydowanie ułatwia dostęp do kluczowych złącz, tradycyjnie upchniętych z tyłu i trudnych w dostępie, szczególnie jeśli chcielibyśmy telewizor powiesić na ścianie. Tutaj między One Connect Pro i telewizorem mamy tylko jeden niewielki kabel światłowodowy, który jest na tyle dyskretny, że nie będzie psuć nawet bardziej eleganckich salonów. Spięcie ze sobą całości i ustawienie na docelowym miejscu nie zajęło dużo czasu. Solidna metalowa podstawka, na której spoczywa telewizor nie daje co prawda możliwości obracania ekranu, ale stabilnie utrzymuje konstrukcję w bezruchu. Podręcznik użytkownika w wizualny sposób prowadzi krok po kroku przez cały proces montażu.    We wstępnej konfiguracji pomaga z kolei aplikacja mobilna Samsung SmartThings. Zdecydowanie łatwiej jest w ten sposób połączyć telewizor z domową siecią Wi-Fi  zamiast używać pilota do wprowadzania hasła.

Moduł One Connect Pro mieści aż cztery porty HDMI 2.1, wszystkie zdolne do osiągnięcia odświeżania do 144 Hz (jeden z nich obsługuje dodatkowo eARC), trzy porty USB typu A, wyjście optyczne, a także złącze RJ-45 do podpięcia kablowego Internetu. Oczywiście nie zabrakło tunerów TV (w tym również DVB-T2 HEVC). Dobra wiadomość dla fanów cyfrowej rozrywki jest taka, że Samsung S95D wspiera masę technologii zaprojektowanych do płynnego gamingu – VRR, czyli zmienne odświeżanie z AMD FreeSync Premium Pro, ALLM (tryb niskiej latencji) oraz funkcję dynamicznego mapowania tonów HGiG. Wspomniany tryb gry może się aktywować automatycznie po rozpoznaniu urządzenia podłączonego do gniazda HDMI, ale jego ustawienia można wywołać w dowolnej chwili przyciskiem na pilocie. Gaming Hub, czyli platforma gamingowa Samsunga pozwala łatwo skonfigurować telewizor pod usługi chmurowe od Microsoftu czy Nvidii.

Wizualnie Samsung S95D określiłbym estetycznym minimalistą. Cienkie ramki, płaska konstrukcja, żadnych zbędnych rozpraszaczy na froncie, a z tyłu obudowy w oczy rzucają się głównie dwie pary głośników niskotonowych (po trzy na stronę), współtworzących system audio 4.2.2 o łącznej mocy 70W z obsługą Dolby Atmos. Oczywiście po środku znajdziemy łącze z modułem One Connect Pro i tyle. Dla niektórych zaskoczeniem będzie też minimalistyczny pilot zdalnego sterowania zasilany przez port USB-C lub energię słoneczną, o czym świadczy niewielki panel umieszczony na jego spodzie. Na szczęście działa też ze światłem sztucznym więc w zasadzie można zapomnieć o jego ładowaniu (przez miesiąc okresu testowego nie ładowałem go ani razu). To teraz nieco więcej o samym ekranie, który w tym modelu oznaczono jako OLED Glare Free. 

Zgodnie z nazwą mamy więc matową powłokę, która skutecznie eliminuje odbicia promieni światła padających na ekran. Działa to nadspodziewanie dobrze i podczas testów nie doświadczyłem żadnych niekorzystnych efektów zarówno podczas padania silnego światła słonecznego, jak i sztucznego oświetlenia w pomieszczeniu. Od strony technicznej Samsung S95D proponuje panel QD-OLED o rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli (zatem klasyczne 4K w orientacji 16:9). Mamy tu wysoki kontrast charakterystyczny dla matryc OLED i jednocześnie wysoką jasność, z której słynie z kolei technologia QLED i tzw. kropki kwantowe. W profesjonalnych testach laboratoryjnych S95D uzyskał doskonałe wyniki i jest obecnie uważany za jeden z najjaśniejszych telewizorów OLED dostępnych na rynku. O tych nieco więcej jeszcze napiszę później. Rzućcie teraz okiem na możliwości w zakresie podłączenia sprzętu zewnętrznego, w tym konsol, bo testowany model ma też tryb gamingowy.

Czytaj też: Widziałem telewizory Samsung na 2024 rok. Niby więcej AI, ale będzie tak samo?

Samsung S95D zadowoli nie tylko kinomanów, ale i miłośników kanapowego gamingu

To może teraz nieco o tzw. funkcjach Smart, które agreguje autorska platforma systemowa Tizen, charakterystyczna dla telewizorów koreańskiej marki już od lat. Nie jest to mój pierwszy kontakt z tym systemem w produktach RTV od Samsunga, więc czułem się tutaj pewnie, ale nawet mniej doświadczona osoba dość szybko ogarnie podstawy obsługi, szczególnie, że producent jest dość zachowawczy w kwestii gruntownej przebudowy interfejsu. Mamy tu przyzwoity asortyment najpopularniejszych aplikacji do konsumowania treści – m.in. Netflix, Disney+, Apple TV+, Amazon Prime Video, Max (dawniej HBO Max), system rekomendacji treści, podział na kategorie tematyczne aplikacji i wbudowanych narzędzi. Oczywiście nie zabrakło zakładki Ambient, czyli efektownych animowanych tapet, które mogą ozdabiać ekran kiedy z niego akurat nie korzystamy.

Do najważniejszych ustawień wideo, w tym trybów obrazu dostaniemy się z poziomu menu wywoływanego osobnym przyciskiem na pilocie (menu wskakuje na dolną krawędź ekranu). Jego zawartość można sobie dowolnie skonfigurować, wrzucając tam rzeczy, po które będziemy sięgać najczęściej. Reasumując, prostota i funkcjonalność, ale w porównaniu do innych platform Smart TV (np. webOS od LG) widać tu podejście bardziej konserwatywne. Jeśli więc szukacie bardziej nowatorskiego podejścia, polecałbym póki co tę drugą koreańską markę. To nie zarzut, po prostu obserwacja i jak dla mnie wszystko jest pod ręką, tak jak być powinno, ale mam mam już swoje lata, więc sami rozumiecie. To może jeszcze krótko o samym pilocie zdalnego sterowania.

Warto wziąć poprawkę na to, że z telewizorem w naszym domu mogą stykać się osoby w różnym wieku (np. rodzice podczas naszej nieobecności opiekujący się domowymi zwierzakami). Może wtedy dojść do sytuacji zderzenia dwóch światów – pamiętającego tradycyjne opasłe piloty wypełnione po brzegi guziczkami do wszystkiego i łykającego z łatwością wszelkie nowinki w postaci przycisków wielokierunkowych i wielofunkcyjnych. Z własnego doświadczenia widziałem, że starsze pokolenie może mieć z takimi pilotami nieco bardziej strome podejście, które będzie wymagać cierpliwości i nauki. Mało rzeczy jest tu na wierzchu, widać projektowanie pod kątem młodszego odbiorcy. Weźcie więc pod uwagę czas na wytłumaczenie mniej technicznym jak działają te współczesne minimalistyczne piloty.

Samsung S95D – obraz i dźwięk warte tysiąca słów (a raczej kilkunastu tysięcy złotych)

Poza wspomnianym wcześniej skutecznym eliminowaniem odbić światła, Samsung S95D potrafi wygenerować obraz o jakości, do której nie można mieć większych zastrzeżeń. Naszpikowany rozwiązaniami z zakresu szeroko pojętego AI, jest w stanie nie tylko podnieść jakość treści o niższej rozdzielczości za sprawą upscallingu, ale również doskonale poradzić sobie z contentem o wysokiej rozdzielczości. W kwestii ustawień obrazu warto eksperymentować (przewidziane jest kilka trybów, natomiast dla dźwięku tylko jeden tryb wzmocnienia i nie jest to poziom testowanego u nas Panasonica MZ2000). W kwestii obrazu słynny tryb Filmmaker zakłada wyłączenie wszystkich sprzętowych i programowych dopalaczy i możliwie bliskie doświadczenia oglądania wizji reżysera.

Tryb dynamiczny, eko, oszczędzania oczu (szczególnie po zmroku Samsung S95D nie będzie zalewać fontanną światła), a do tego rzecz jasna tryby inteligetne analizujące każdą scenę i dopasowujące do niej parametry – z tym sprzętem można się pobawić, a zarówno pod względem poziomu jasności, głębi kontrastu, jak i odwzorowania kolorów jest naprawdę rynkowy TOP w segmencie OLED. Możecie się zastanawiać jak to wszystko możliwe. Odpowiedź jest prosta – model na 2024 rok ma na pokładzie udoskonalony autorski procesor (NQ4 AI Gen2), a dodatkową gratką dla maniaków obrazu będzie tu przyznanie certyfikatu “Zweryfikowane przez Pantone” (notabene to pierwszy model OLED HDR z taką odznaką). Z samego HDR mamy tu obsługę HDR10+, HDR10 oraz HLG (do pełni szczęścia brak tylko Dolby Vision).

Samsung S95D do tanich telewizorów nie należy, ale taka jakość musi kosztować. Egzemplarz o przekątnej 55″, który przypadł mi w udziale do krótkiego sprawdzenia, został wyceniony na blisko 12 tys. zł. W tym segmencie z pewnością znajdziecie coś dla siebie w dużo niższej cenie. W miarę wzrostu przekątnej cena oczywiście rośnie (w przypadku 65″ przekracza już poziom 15 tys. zł). Niemały wydatek na sprzęt RTV, ale nie zamierzam wchodzić nikomu w buty i oceniać zdolności do takiej inwestycji. Jedno wydaje mi się pewne – nie będą to zdecydowanie pieniądze źle wydane.