Specyfikacja POCO F6 Pro
- Obudowa: 160,86 x 74,95 x 8,21 mm, 209 gram
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 8 Gen. 2 (max. 3,19 GHz)
- Układ graficzny: Adreno 740
- Pamięć RAM: 12 / 16 GB
- Pamięć wewnętrzna: 512 GB / 1 TB (UFS 4.0)
- Ekran: 6,67 cala, AMOLED, 3200 x 1440 (20:9), 120 Hz, max. 4000 nitów (szczytowa jasność), HDR10+, Dolby Vision
- System: Android 14 z HyperOS
- Łączność: Dual SIM, 5G, Wi-Fi 7, Bluetooth 5.3, USB-C, NFC, port podczerwieni
- Nawigacja: GPS, GLONASS, Galileo, QZSS, BeiDou, NavIC
- Audio: głośniki stereo, Dolby Atmos
- Moduły dodatkowe: czytnik linii papilarnych, skaner twarzy
- Aparat główny: 50 Mpix (f/1.6, OiS) + 8 Mpix (f/2.2, 119°) + 2 Mpix (f/2.4)
- Aparat przedni: 16 Mpix (f/2.2)
- Akumulator: 5000 mAh
- Ładowanie: HyperCharge 120 W
- Wersje kolorystyczne: biały, czarny
- Cena w dniu premiery: 2799 zł (12 / 512 GB) lub 3199 zł (16 GB / 1 TB)
Co w zestawie?
W pudełku, poza POCO F6 Pro (z fabrycznie naklejoną folią na ekranie) znajdziemy również 120 W ładowarkę, przewód USB-C, etui, dokumentację oraz igłę do tacki na karty nano SIM. Jest więc całkiem nieźle. Cena? W wolnej sprzedaży na start 2799 zł za wersję 12 / 512 GB lub 3199 zł (16 GB / 1 TB). Oczywiście z dostępnością na rynku nie ma najmniejszych problemów.
Niestety, na chwilę obecną (czerwiec 2024 r.) smartfon nie jest dostępny w sprzedaży u żadnego operatora z tzw. wielkiej czwórki (Plus, Play, T-Mobile, Orange). Z pewnością wpłynie to na mniejszą dostępność urządzenia na rynku wtórnym.
Intrygujący wygląd? Tylko po części
POCO F6 Pro został wykonany z metalu (ramka) oraz szkła hartowanego (tył i przednia tafla). Jakość spasowania elementów i ogólne wrażenia po wzięciu telefonu w dłoń są bardzo dobre, ale niestety obudowa nie jest wodoszczelna. Szkoda, bo jakość zastosowanych materiałów jest bardzo dobra.
Jeśli chodzi o design to w pierwszej chwili robi on bardzo pozytywne wrażenie – zarówno w białej, jak i w czarnej wersji kolorystycznej jest on inspirowany skałami księżycowymi, co widać w mieniącym się wzorze na tylnej części obudowy. Wygląda to naprawdę dobrze. Niestety, już tak dobrze nie wygląda zdecydowanie zbyt duża wyspa na aparaty, którą w dodatku (w przeciwieństwie do ramki i tylnej klapki) łatwo się brudzi i zbiera odciski palców. Przód? Płaska tafla szkła w wycięciem w góry na przedni obiektyw kamery do selfie. Także standard.
Jeśli chodzi o walory użytkowe, to smartfon nie jest zbyt lekki (209 gram), ale dość dobrze leży w dłoni, m.in. dzięki zaobleniom na wszystkich krawędziach tylnej klapki, która mogłaby być jednak trochę mniej śliska. Tak jak pisałem już wcześniej – obudowa nie brudzi się i nie zbiera odcisków palców, poza wyspą aparatów (i szkłem chroniącym ekran rzecz jasna).
Ekran i technologia Wet Touch
Smartfon został wyposażony w 6,67 calowy ekran AMOLED o rozdzielczości aż 3200 x 1440 (20:9), maksymalnej częstotliwości odświeżania równej 120 Hz oraz maksymalnej deklarowanej jasności szczytowej 4000 nitów. Ponadto obsługuje on HDR10+, Dolby Vision oraz autorskie rozwiązanie – Wet Touch.
Zacznijmy od… końca, czyli Wet Touch ma ona poprawiać rozpoznawanie dotyku gdy ma się mokre ręce lub pada deszcz. Czy to działa? Szczerze mówiąc średnio – nie zauważyłem większej różnicy pod tym względem między między POCO F6 Pro a moim Samsungiem Galaxy S21+. Na pewno jeśli myśleliście, że z POCO F6 Pro będziecie mogli korzystać pod prysznicem lub podczas kąpieli w basenie, to niestety aż tak dobrze to nie będzie.
Narzekając dalej, szczytowa jasność może i kiedyś na ułamek sekundy osiąga 4000 nitów (nie mam jak tego sprawdzić), ale w ciągłej pracy jest w stanie utrzymać maksymalnie 1200 nitów. Czy to jednak źle? Nie, bo maksymalna jasność jest w zupełności wystarczająca do komfortowej pracy w ostrym, czerwcowym słońcu. Zresztą Arek będąc w Dubaju też na nią nie narzekał 😉 Trzeba tylko pamiętać, by jasność była regulowana automatycznie. Przy manualnych ustawieniach maksymalna jasność jest zauważalnie niższa, nawet w trybie słonecznym.
Przechodząc już płynnie do pochwał – jakość obrazu jest po prostu świetna. Jak przystało na panel AMOLED mamy tu perfekcyjną czerń, nasycone barwy i idealne kąty widzenia. Wyświetlany obraz jest również bardzo płynny (max 120 Hz) i szczegółowy (rozdzielczość 1440p, choć domyślnie ustawiona jest 1080p). Jest również obsługa standardów HDR10+ i Dolby Vision. Super. Oczywiście komuś może się nie podobać płaski ekran, ale to już jest kwestia gustu. Jak dla mnie – jest git.
W ustawieniach znajdziemy oczywiście ciemny motyw dla menu, tryb czytania, możliwość regulacji nasycenia i temperatury barw oraz rozdzielczości i częstotliwości odświeżania (w ograniczonym zakresie).
Wydajność na najwyższym poziomie
Qualcomm Snapdragon 8 Gen. 2 – to chyba mówi samo za siebie. Czy muszę pisać coś jeszcze? No, w sumie tak – jeszcze grafika Adreno 740 i 12 lub aż 16 GB pamięci RAM, w zależności od wersji. Zestaw ten potrafi zachwycić wydajnością. Spójrzcie tylko na wyniki benchmarków:
- Antutu Benchmark 10.2.7 – 1 648 272 pkt
- 3D Mark (test Sling Shot Extreme) – Maxed Out!
- 3D Mark (test Wild Life Extreme) – 3420 pkt
- 3D Mark (test Solar Bay) – 3653 pkt
Są to zdecydowanie lepsze wyniki od tych, jakie osiągają takie ubiegłoroczne smartfony jak Honor 90 czy Motorola Edge 40, które na start były oferowane w porównywalnej cenie. Powiem więcej – te wyniki są lepsze od tych jakie uzyskały ubiegłoroczne flagowce – np. Motorola Edge 40 Pro czy Samsung Galaxy S23. Mamy więc do czynienia z bardzo wydajnym urządzeniem – w tej cenie spokojnie ma miejsce na podium w tej kategorii.
No dobrze, a jak sprawa się ma z nagrzewaniem i utratą wydajności wraz ze wzrostem ciepła? No tragedii nie ma. Najwyższa temperatura obudowy, jaką zmierzyłem wyniosła w cieniu 43 st., a utrata wydajności wg stress testów wynosi niecałe 30%. Być może to zasługa technologii chłodzenia LiquidCool 4.0 z systemem IceLoop, którą chwali się producent. Aż strach myśleć, co by było bez niej…
W codziennym użytkowaniu smartfon działa oczywiście bardzo płynnie i stabilnie – nie odnotowałem najmniejszych problemów. Żadnych problemów nie powinno być również nawet z najbardziej wymagającymi grami i to jeszcze przez długie miesiące.
W egzemplarzu który dostałem na testy, z 1 TB szybkiej pamięci wewnętrznej UFS 4.0, do mojej dyspozycji pozostawało 923 GB. Slotu na karty microSD brak.
Obsługa internetu robi wrażenie – porozmawiajmy o wyposażeniu
POCO F6 Pro jest pełnym Dual–SIMem i oczywiście obsługuje on sieci 5G. I to jak obsługuje! W sieci Orange, w centrum Warszawy uzyskałem aż 936 Mb/s dla pobierania danych i 151 Mb/s w przypadku ich wysyłania. To zdecydowanie najlepszy wynik, jaki uzyskałem kiedykolwiek na jakimkolwiek smarfonie. Brawo. Poza mobilną transmisją danych możemy również skorzystać z Wi-Fi i to nawet w wersji 7, także producent miał bardzo przyszłościowe podejście w tej kwestii.
Z pozostałego wyposażenia należy wymienić Bluetooth 5.3, port USB-C, NFC, oraz port podczerwieni dzięki któremu możemy zamienić POCO F6 Pro w pilot np. do telewizora. Wystarczy uruchomić i skonfigurować aplikację Mi Pilot.
Za nawigację odpowiadają tu moduły GPS, GLONASS, Galileo, QZSS, BeiDou, NavIC i wbudowany kompas. Do ich pracy nie mam żadnych uwag – wszystko działało tak jak powinno.
Przejdźmy teraz do zabezpieczeń. Czytnik linii papilarnych został umieszczony oczywiście pod ekranem. Jest on cały czas aktywny i działa bardzo szybko i celnie. Podobnie zresztą jak odblokowanie za pomocą skanu twarzy – tu też nie mam uwag. Ponadto smartfon możemy odblokować również przez Bluetooth, za pomocą wybranych urządzeń Xiaomi. No i oczywiście są też standardowe metody, czyli hasło lub symbol.
Na koniec ciekawostka, choć może być ona bardzo przydatna – w czytnik linii papilarnych został „wmontowany” również pulsometr, dzięki czemu po wybraniu odpowiedniej opcji w menu zmierzyć sobie tętno. Oczywiście pomiar nie jest super dokładny, ale pokazuje mniej więcej prawidłowe wskazania, co może być bardzo przydatne w niektórych sytuacjach (zwłaszcza wśród osób które mają jakieś choroby związane z sercem).
Android 14 z HyperOS (i AI)
Smartfon działa pod kontrolą Androida 14 z nakładką HyperOS od Xiaomi, co raczej nikogo nie powinno dziwić, bowiem POCO jest bardzo mocno powiązane z chińskim gigantem.
System działa bardzo płynnie i stabilnie, co oczywiście nie jest zaskoczeniem. W swojej estetyce wzorowany jest na iOS od Apple, co jednym się spodoba, a innym nie – kwestia gustu.
Nakładka jest też bardzo funkcjonalna, ale bardzo irytuje mnie ogromna ilość pre-instalowanych aplikacji. Jest ich naprawdę zatrzęsienie, przez co pulpit jest mniej czytelny, a miejsca na dysku – mniej. Dodatkowo POCO dokłada swoje aplikacje, np. POCO Community, gdzie umieszczono forum użytkowników smartfonów tej serii. Dla graczy producent zainstalował aplikację Game Center z różnymi opcjami, w tym zwiększeniem wydajności na czas rozgrywki. Dodatkowo, poza sklepem Google Play mamy też dostęp do sklepu Mi Store dobrze znanego ze smartfonów od Xiaomi. Nie zabrakło też m.in odtwarzacza wideo, panelu sterowania, przeglądarki od Xiaomi czy aplikacji do poczty e-mail. Jest tego naprawdę dużo. Za dużo.
Pozostając w temacie mankamentów, to wspomnę jeszcze, że belka do sterowania funkcjami pozbawiona jest „na start” podpisów pod ikonami danych funkcji. Po samych obrazkach czasami trudno się zorientować o jakie funkcje chodzi, dlatego lepiej włączyć podpisy w menu.
Są również oczywiście funkcje AI, które działają raz lepiej raz gorzej 😉 – m.in. przeszukiwanie albumu ze zdjęciami (lepiej), generowanie napisów (gorzej) czy usuwanie niechcianych obiektów z AI Magic Erase Pro (lepiej).
Głośniki stereo i Dolby Atmos
POCO zastosowało w tym modelu głośniki stereo, które jednak nie grają idealnie równo – głośnik od rozmów jest nieco cichszy. Sama jakość dźwięku jest nawet niezła, bo przy wyższych poziomach głośności nie mamy bardzo słyszalnych zniekształceń. Niemniej na przyjemny bas tu nie liczcie. Sytuacja ulega zmianie (na plus) po podłączeniu słuchawek przez Bluetooth lub port USB-C. Złącza miniJack brak.
Smartfon został również wyposażony w system Dolby Atmos, który działa zarówno na słuchawkach, jak i na głośnikach, za co należy się plus. Jest również manualny equalizer.
Zdjęcia i świetne wideo (ale dźwięk już nie…)
Moduł aparatu głównego składa się z 3 aparatów:
- Głównego – 50 Mpix (f/1.6, OiS)
- Szerokokątkego – 8 Mpix (f/2.2, 119°)
- Makro – 2 Mpix (f/2.4)
Wspiera je bardzo skuteczna, poczwórna dioda doświetlająca scenerię.
Jak zdjęcia wypadają w praktyce? Za dnia bardzo dobrze, pod warunkiem, że lubimy nasycone barwy na zdjęciach. Szczegółów jest bardzo dużo, rozpiętość tonalna jest bardzo dobra, a kontrast – świetny. Jedyny minus to właśnie bardzo nasycone barwy, choć są osoby którym z pewnością przypadną one do gustu. Rozmycie w trybie portretowym ogólnie wypada nieźle, choć zdarzają się ujęcia, gdzie krawędzie fotografowanego obiektu nie są poprawnie rozpoznawane (np. potrafi fotografowanej kobiecie „uciąć” cześć włosów…
W nocy szczegółowość zdjęć spada, co jest widoczne, ale na szczęście szumy są trzymane pod kontrolą i nie są zbytnio widoczne. Ponadto nawet obiektyw szerokokątny jest w nocy „użyteczny” jeśli włączymy tryb nocny, także nie jest źle
Po 2 Mpix aparacie do zdjęć makro cudów się nie spodziewałem i faktycznie wypadają one dość przeciętnie – zobaczcie sami.
Przedni aparat do selfie to 16 Mpix matryca z optyką o jasności f/2.2. Zdjęcia za dnia wychodzą bardzo ładnie, również w trybie portretowym. Nocą jest już jednak znacznie gorzej – pojawiają się widoczne szumy, a szczegółowość mocno spada.
Przejdźmy teraz do nagrań wideo, które muszę z jednej strony mocno pochwalić a z drugiej mocno zganić. A więc filmy możemy kręcić maksymalnie aż w 8K przy 24 kl/s, ale to dotyczy tylko głównego aparatu. Jeśli chcemy skorzystać z szerokiego kąta to jakość spada do… 1080p w 30 kl/s. Szkoda.
Same nagrania w 4K i 60 kl/s wyglądają naprawdę super – są bardzo szczegółowe i dobrze stabilizowane (w końcu mamy tu OiS). Byłem naprawdę zachwycony, aż do momentu odpalenia dźwięku bo niestety mikrofony ewidentnie nie dają sobie rady z głośniejszym dźwiękiem i mówiąc szczerze to ten telefon schrzanił mi nagrania ze ślubu koleżanki. No niestety – na głośne wesela ani na koncerty go nie zabierajcie, chyba że dźwięk będziecie nagrywać zewnętrznym sprzętem – wtedy nie ma problemu (obraz jest super). Zresztą przykładowe nagranie z koncertu możecie sami zobaczyć poniżej.
HyperCharge 120 W
POCO F6 Pro wspiera szybkie, 120 W ładowanie HyperCharge, a odpowiednią ładowarkę znajdziemy w zestawie. Czasy ładowania prezentują się naprawdę dobrze (macie je wyszczególnione poniżej), ale po pierwsze żeby je osiągnąć trzeba włączyć opcję „przyśpieszona prędkość ładowania” w ustawieniach, a po drugie do deklarowanych przez producenta 19 min od „zera do setki” jednak trochę brakuje:
- w 10 min – 53%
- w 15 min – 75%
- w 20 min – 93%
- w 22 min – 100%
Niestety, telefon nie posiada opcji ładowania bezprzewodowego, ani zwrotnego.
Jeśli chodzi o sam czas pracy który osiągniemy na w pełni naładowanym akumulatorze o pojemności 5000 mAh, to wypada on przyzwoicie, ale nic ponad to. Około półtorej dnia pracy w cyklu mieszanym lub pełny dzień intensywnego użytkowania to realne czasy, jakie możemy osiągnąć.
Podsumowanie – czy warto kupić POCO F6 Pro?
Jeśli planujecie wydać na smartfon nie więcej niż 3000 zł (a najlepiej trochę mniej) to zakup POCO F6 Pro mogę z czystym sumieniem polecić. Bardzo wysoka wydajność, bardzo szybkie ładowanie, mega szybki internet, świetny ekran itd. to tylko część plusów tego modelu. Minusy? Oczywiście są (np. brak wodoszczelności czy jakość dźwięku na nagraniach wideo z koncertów), ale plusów jest znacznie więcej. W tej cenie to jeden z najwydajniejszych smartfonów jakie możecie nabyć i całościowo po prostu naprawdę dobry telefon.