Izraelscy żołnierze używają trebuszy na granicy z Libanem. Skąd pomysł na tak przestarzałą artylerię?
Pierwsze odnotowane przypadki użycia trebuszy miały miejsce w starożytnych Chinach, jako że prawdopodobnie były one używane przez Mohistów już w IV wieku p.n.e. Nie jest to więc broń średniowieczna, choć tak naprawdę kojarzymy ją właśnie z tego okresu i nie jest to wcale błąd. Na przestrzeni wieków projekt trebuszy uległ zmianie i z pierwotnej formy trebusza trakcyjnego wyewoluował do trebusza z przeciwwagą. Główna różnica? Wykorzystywanie nie siły roboczej, a znacznie skuteczniejszej w miotaniu przeciwwagi do obracania ramienia. Mechanizm uległ więc zmianie, ale cel pozostał ten sam – posłać pocisk na znaczną odległość.
Czytaj też: Izrael ma problem. Potężna Żelazna Kopuła zagrożona przez tanie bronie
Dziś w tej roli wykorzystywane są moździerze i haubice, które zamiast na przeciwwadze, bazują na potędze ładunków miotających. Trebusze wyszły z użytku nie bez powodu, bo w stosunku do dział są znacznie mniej skuteczne, a do tego wielkie, niemobilne, skomplikowane i zagrażające w dużym stopniu obsłudze. Skąd więc pomysł Izraelczyków na to, aby zamiast na nowoczesne systemy artyleryjskie, postawić na przestarzałe już trebusze podczas swoich wzmagań na północnej granicy z Libanem? Wbrew pozorom, Izrael nie przypuszcza właśnie szturmu na twierdzę z mostem zwodzonym, a zamiast tego wykorzystuje trebusz w celu oczyszczenia gęstej roślinności, która jest używana przez bojowników Hezbollahu jako osłona. Stąd właśnie wykorzystanie płonących pocisków, mających na celu wzniecenie pożarów i zapewnienie Izraelczykom łatwego przemarszu przez tereny poza ich betonowymi fortecami.
Czytaj też: Izrael przeniósł naziemnego niszczyciela w powietrze. Air LORA to pionierski pocisk balistyczny
Decyzja o użyciu tak starożytnej broni we współczesnych działaniach wojennych nie była jednak częścią standardowej strategii militarnej Izraela. Była to inicjatywa lokalna rezerwistów stacjonujących na granicy, którzy skonstruowali tę maszynę oblężniczą na miejscu w celu zrealizowania konkretnego zadania operacyjnego. Tak oto znaleźli sposób na bardzo tanie i najpewniej efektywne oczyszczanie drogi swoim oddziałom i pojazdom, ale mimo sukcesu operacyjnego, nie liczcie na to, że trebusze powrócą na służbę.