5072 powody do zmiany. Tak Lenovo produkuje technologie w Europie

W Üllő znajduje się jedna z nielicznych fabryk elektroniki użytkowej w Europie, a przynajmniej tej elektroniki, która pochodzi od największych producentów. Na zaproszenie Lenovo skorzystaliśmy z okazji, aby zobaczyć miejsce, gdzie powstają między innymi komputery i stacji robocze. Okoliczności były wyjątkowe – Lenovo zmierza ku zamkniętemu obiegowi zasobów i zrównoważonemu rozwojowi przez inwestycje w odnawialne źródła energii oraz AI wspierające produkcję.
5072 powody do zmiany. Tak Lenovo produkuje technologie w Europie

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że najwięksi gracze na rynku elektroniki konsumenckiej niemalże nie produkują swoich rozwiązań w Europie. To zazwyczaj nieopłacalne do tego stopnia, że o wiele rozsądniejszym przez ostatnie dekady było przeniesienie produkcji do Azji i doliczenie kosztów jej transportu. Jednak gdy w grę wchodzi nie tylko opłacalność, rynek europejski staje się ważnym miejscem produkcji. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzi optymalizacja łańcucha dostaw.

Lenovo otworzyło centrum produkcyjne w Üllő w czerwcu 2022 roku. W nieco ponad rok (pod koniec czerwca 2023) wyprodukowało ono milion stacji roboczych oraz serwerów. Jednak nie to stanowiło główny powód do pochwalenia się swoją produkcją.

Krok ku zrównoważonemu rozwojowi to m.in. fotowoltaika

Zaproszenie do fabryki Lenovo wiąże się z istotnym faktem, który przybliża firmę do osiągnięcia neutralności klimatycznej do roku 2050. Chodzi o instalację, jaka znalazła się na dachu fabryki w Üllő pod Budapesztem. Składa się na nią 5072 paneli fotowoltaicznych umieszczonych na dwóch budynkach. Generują one prąd o łącznej mocy do 3MW, oczywiście w zależności od warunków atmosferycznych. Co najważniejsze – to pozwala na zasilanie fabryki w stu procentach z energii solarnej i jeszcze trochę zostanie.

Ponad 5000 tysięcy takich paneli na dwóch dachach magazynu oraz fabryki

Choć w dzień wizyty pogoda nie sprzyjała i instalacja nie generowała żadnej energii, nie mogłem nie skorzystać z okazji, by się jej przyjrzeć. 5072 panele na dwóch dachach to oczywiście imponująca liczba, ale nadal wystarczyło miejsca, by bezproblemowo przemieszczać się między nimi. 3MW to wystarczająco by zasilić samochód elektryczny do przejechania ponad 17380 km – w linii prostej to dystans od Madrytu do Sydney, ale też i ponad 5,5 okrążenia wokół granicy Polski.

Fabryka Lenovo jest częścią większego planu. Łącznie firma generuje w swoich placówkach 17MW energii z fotowoltaiki. Implementacja rozwiązania na Węgrzech pozwoli na zbadanie możliwości rozszerzenia instalacji fotowoltaicznych w Brazylii, Meksyku czy Chinach. Ponadto dzięki obecności tak wielu paneli klienci Lenovo mogą sprawdzić pracę rozwiązań firmy przy zasilaniu wyłącznie z odnawialnych źródeł energii, co może skłonić ich do implementacji podobnej infrastruktury w swoich centrach danych.

Szabolcs Zolyomi i Stefan Brechling Larsen uruchamiają instalację fotowoltaiczną

Czytaj też: [WIDEO] Recenzujemy Lenovo Legion Go – największy eksperyment ostatnich lat

Nie jest idealnie – Lenovo nie magazynuje nadmiaru energii z fotowoltaiki, więc ta albo jest zużywana na bieżąco, albo przepada. Po zapytaniu o to, czy na miejscu powstanie jakakolwiek forma magazynów energii, przewodzący jej projektowi Szabolcs Zolyomi z Lenovo powiedział, że firma rozważy taką możliwość. To, co jednak liczy się z perspektywy klientów to fakt, że dzięki zakupie sprzętu od Lenovo wyprodukowanego z użyciem odnawialnych źródeł energii, sami mogą uczynić swoje firmy bardziej zrównoważonymi dla środowiska.

Jeszcze przed wyjazdem zastanawiałem się, dlaczego właściwie Lenovo zdecydowało się na postawienie takiej fabryki w małej miejscowości pod Budapesztem, a nie na przykład w Polsce.

Apetyt rośnie w miarę… rośnięcia

Fabryka pod Budapesztem produkuje komputery dla przemysłu, które potem trafiają do przedsiębiorstw w Europie, Afryce i na Bliskim Wschodzie. Lokalizacja jest nieprzypadkowa – centrum produkcji Lenovo od portu lotniczego Ferenca Liszta dzieli ledwie 14 kilometrów. Minimalna odległość względem lotniska to mniejsze zużycie paliwa na transporcie drogowym, a lotnisko pod Budapesztem w 2022 roku powiększyło przestrzeń cargo o dodatkowe magazyny oraz biura.

Dlaczego zatem takie rozwiązania jak serwery i stacje robocze tworzy się w Europie, a nie w Azji? Kluczem jest zapotrzebowanie w regionie, o którym mówi mi Brian J. Jaeger, dyrektor ds. łańcucha dostaw w Lenovo:

Nasze produkty to duże, ciężkie rozwiązania. To wprowadza ogromny koszt logistyczny, aby je przesłać, a do tego może to zajmować sporo czasu. Nasi klienci to duże przedsiębiorstwa, które budują centra danych. Gdy zamawiają produkt, potrzebują go w ciągu dni. Możliwość konfigurowania tego produktu i szybkiego dostarczenia go do klienta to klucz. Sądzę, że koszt budowania tych technologii w innym regionie i potem dostarczania ich do Europy zwraca się w możliwościach szybszej wysyłki tych produktów, szybszego recyklingu i kosztach logistyki.

Nie mogę zdradzać wam, kim są klienci Lenovo zamawiający od firmy stacje biznesowe, ale mogę powiedzieć, że wiele z tych firm znacie i spodziewacie się, że do operowania w Europie potrzebują dużych centrów danych. Biznes w regionie musi być opłacalny, skoro fabryka pod Budapesztem rocznie tworzy:

  • Od 600 do 800 tysięcy komputerów i stacji roboczych;
  • 100 tysięcy serwerów przemysłowych;
  • 100 tysięcy przemysłowych baz danych;
  • 11 tysięcy kompletnych rozwiązań dla przemysłu;
  • Ponad 300 rozwiązań chłodzenia z użyciem ciepłej wody.

Prace nad projektem zaczęły się jeszcze w 2016 roku, gdy nikt nie myślał o pandemii czy pełnoskalowej agresji zbrojnej Rosji na Ukrainę. Jak wyjawił mi Brian J. Jaeger, powodem “pójścia na swoje” były nowe możliwości i zwiększone zapotrzebowanie klientów z regionów Europy, Afryki i Bliskiego Wschodu.

Wcześniej korzystaliśmy z usług producenta kontraktowego, z którym zbudowaliśmy dobrą relację, ale rośliśmy szybko, a w ich przestrzeniach kończyło się miejsce. Musieliśmy podjąć kluczową decyzję. Przyglądaliśmy się opcjom w wielu krajach Europy oraz w części Afryki, ale to Budapeszt był dla nas najatrakcyjniejszy z wielu powodów.

Wśród tych powodów zapewne są też takie, które możemy zobaczyć w szerszym ujęciu. Kraj wprowadza ulgi dla firm, które utrzymają odpowiednią liczbę pracowników w nowo powstałych zakładach przez 4 lata. W Üllő miejsce pracy znajduje ponad 1000 osób wewnątrz fabryki oraz ponad 300 osób powiązanych z nią nie bezpośrednio. Z pewnością do decyzji mogły przyczynić się polityczne relacje Węgier z Chinami, przez co produkcją technologii u Madziarów zajmuje się nie tylko Lenovo, ale też chociażby HMD (odpowiedzialni za markę Nokia).

Czytaj też: AMD Threadripper bije rekordy. Ale czy będzie istotny dla świata? [WIDEO]

Co takiego udało się stworzyć więc pod Budapesztem?

Roboty i AI w Lenovo pracują na trzy zmiany, ale człowiek jest niezastąpiony

W Üllő prowadzone jest zarówno składanie, jak i testowanie gotowych sprzętów, które także z tego miejsca są rozsyłane po całej Europie. Aby wejść na teren fabryki, należy ubrać kitel i zachować środki ostrożności. Ponadto w części miejsc byliśmy instruowani, aby nie wykonywać zdjęć, gdyż te mogłyby zawierać informacje o rozwiązaniach, z jakich korzystają klienci Lenovo.

Kiedy jednak przejdziemy przez odpowiednie procedury, zobaczymy kompleksową fabrykę i niecodzienną przestrzeń na samym początku. To budka, w której najważniejsi pracownicy mogą nadzorować procesy produkcyjne i analizować dane z fabryki ze specjalistami z całego świata. To pozostałość po czasach pandemii, gdy tworzenie przestrzeni roboczej musiało odbywać się z zachowaniem standardów bezpieczeństwa, a podróże między krajami były mocno utrudnione. Tuż obok znajduje się drugie stanowisko do wprowadzania klientów oraz osób pracujących w Lenovo w detale nowych produktów.

Nieco dalej zaczyna się właściwa produkcja. Jej podstawą są taśmy produkcyjne, gdzie pracownikom przydzielany jest konkretny proces – montaż kości pamięci, spinanie okablowania czy dokręcanie śrub. Na pudełkach, w których dostarczane są te podzespoły, umieszczony jest odpowiedni kod kreskowy. To pozwala zidentyfikować sprzęt i upewnić się, czy montowana jest prawidłowa partia podzespołów. Instrukcje montażu pracownicy otrzymują na ekranach w formie animacji.

Roboty przede wszystkim biorą się tu za ciężkie zadania. Podnoszenie całych szuflad z serwerami i przenoszenie ich do opakowań lub ich transport między sekcjami odbywa się dzięki taśmom oraz hydraulicznym wysięgnikom. Na produkcji Lenovo testuje też robotyczne ramię, które jest w stanie przykręcać niewielkich rozmiarów śrubki. Robi to z całkiem sporą gracją, ale na ten moment ludzie spisują się w takich zadaniach lepiej. Ludzie mają też znacznie lepszą rękę do kabli i łączeń z portami. Robotom przypada za to sprawdzanie, czy podzespoły nie mają defektów (oczywiście pod czujnym okiem ludzi).

Jako, że mamy 2024, nie mogło zabraknąć AI, które wspomaga proces pracy. To ono analizuje tempo produkcji, by dopasować je do możliwości pracowników. Ponadto sztuczna inteligencja może analizować produkcję montażową, by wskazać, które złącze połączyć w jak najlepszy sposób. Jest też częścią procesu automatyzacji, w którym to roboty są powoli nauczane wykonywania pewnych prac manualnych.

Zanim gotowy produkt zostanie spakowany, musi przejść przez konkretną turę testów. Lenovo ma całe pomieszczenie, w którym jest kilka rzędów. Serwery Lenovo i komputery są tu sprawdzane w wielu warunkach – zanurzenia w basenie z cieczą, włożenia do komory zmieniającej ciśnienie czy w ekstremalnych temperaturach po obu stronach termometru. Testowane są także systemy chłodzące Lenovo Neptune poprzez aplikację różnych cieczy z odpowiednim ciśnieniem. Ciepło wygenerowane z produkcji i testowania wraca do fabryki celem jej ocieplenia, więc nic się tu nie marnuje.

Nie mogło też zabraknąć pokoju kontrolnego, do którego specjaliści Lenovo zabierają losowo wybrane, gotowe stacje robocze z produkcji, a następnie testują je z całym zasobem oprogramowania oraz urządzeń łączących się poprzez porty. Na miejscu jest też przycisk szybkiego reagowania, który uaktywnia się wtedy, gdy na etapie produkcji zauważono istotną pomyłkę.

Przetestowany produkt należy spakować. Na gotowe paczki przykleja się też naklejki z ruchomymi elementami, które potrafią śledzić to, jak transportowany jest sprzęt. Przy zbyt dużym trzęsieniu w trakcie przewożenia transportu potrafią one zmieniać kolor lub umieszczone w nich kulki przestają się poruszać. Oznacza to, że doszło do naruszenia procedur w transporcie i taki sprzęt nie może być użytkowany przez klienta końcowego bez odpowiednio szczegółowej kontroli. Sprzęty są bezpośrednio wysyłane z magazynów Lenovo, gdzie przyjeżdżają kurierzy.

Jakość nie jest przedmiotem negocjacji, ale Lenovo nie podda tematu zrównoważonego rozwoju

Dość niepozorną, ale jednak szalenie istotną część fabryki stanowi magazyn, w którym nic się nie marnuje i wszystko się segreguje. Oczywiście to nic zaskakującego, że w fabryce zbiera się opakowania po materiałach po to, by segregować je na miejscu, ale to tylko jedno z wielu działań, jakie na miejscu są podjęte, by troska o ekologię wybrzmiała w pełni. Panele fotowoltaiczne czy przejmowanie ciepła z pracy serwerów i produkcji do ogrzewania pomieszczeń to kolejne z takich realizacji.

Ktoś mógłby zapytać (a na potrzeby wywiadu tym kimś byłem ja): Co z tego, że firma stara się być neutralna klimatycznie, skoro ciągle produkuje sprzęty oparte na metalach ziem rzadkich i dużej ilości zasobów z całego świata? Odpowiedzi udzielił mi Stefan Brechling Larsen, Global Sustainability Services Engagement Leader w Lenovo:

Kiedy jesteś producentem, oczywiście, że będziesz produkował CO2, ale prawdziwym pytaniem jest: Jak możesz to zminimalizować i zbliżyć się do zerowej emisji? Jest wiele aspektów, o które możemy zadbać. […] Najpiękniejsze w innowacji jest to, że cały czas rozwijamy nowe technologie i nowe rozwiązania, które przybliżają nas do celu, a to tworzy efekt kuli śniegowej, w którą chcemy zaangażować naszych klientów.
Stefan Brechling Larsen opowiada o misji Lenovo

Aby przekonać do tej wizji nieprzekonanych, firma musi wychodzić uwidaczniać swoje obietnice i plany. Przez cały ten czas pisałem o miejscu jako “fabryce”, jednak Lenovo postanowiło rozwinąć pod Budapesztem nie tylko fabrykę, ale także jako globalne centrum innowacji. Na miejscu firma będzie rozwijała rozwiązania komputerowe o wysokiej mocy obliczeniowej oraz sztuczną inteligencję. Klienci Lenovo mogą na miejscu sprawdzić też, jak spisują się technologie chłodzenia Lenovo Neptune przy różnych obciążeniach i jest to pierwsze miejsce tego typu w Europie.

Globalne centrum innowacji pozwoli też firmom współpracującym z Lenovo na skrócenie czasu dostarczenia technologii Proof of Concept, jeśli te okażą się pożądane. Jeśli to przekona firmy do poniesienia kosztów emisji środowiskowych związanych z produkcją, Lenovo zaoferuje im platformę internetową do śledzenia, na co zostały przeznaczone środki i jak wpływają chociażby na region, który dzięki nim staje się bardziej zalesiony.

Jeśli chcecie poczytać lub obejrzeć, jak wyglądają konkretne rozwiązania Lenovo, takie jak nowoczesne opakowania dla laptopów z bambusa czy jakie testy trwałości muszą przejść produkty Lenovo jak laptopy ThinkPad, zajrzyjcie do wideo sprzed prawie roku na kanale Focus Technologie.