W naszym układzie jest zagadkowy obiekt zawierający ciekłą wodę. Było o nim zdecydowanie zbyt cicho

Uran i Neptun dosłownie i w przenośni znajdują się na uboczu. Wynika to z ich lokalizacji w Układzie Słonecznym. Relatywnie niewielkim zainteresowaniem cieszą się też ich księżyce. Jeden z nich, znany jako Ariel, krąży wokół Urana i niedawno był obiektem obserwacji prowadzonych z wykorzystaniem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba.
W naszym układzie jest zagadkowy obiekt zawierający ciekłą wodę. Było o nim zdecydowanie zbyt cicho

JWST pokazał tym po raz kolejny, że może służyć nie tylko do badań poświęconych najodleglejszym obiektom w widzialnym wszechświecie. Da się go też użyć na potrzeby obserwacji stosunkowo bliskich ciał. Ariel w gronie księżyców Urana wyróżnia się rozmiarami, a jego skład jest zdominowany przez zamarzniętą wodę wymieszaną ze skałami. Ostatnie badania wykazały jednak coś naprawdę zadziwiającego. 

Czytaj też: Chińczycy znaleźli życiodajną substancję na Księżycu. Wielki sukces misji Chang’e 5

Według astronomów odległy księżyc może zawierać ocean ciekłej wody ukryty pod lodową skorupą. Biorąc pod uwagę odległość dzielącą go od Słońca mogłoby się to wydawać nieprawdopodobne, lecz promieniowanie emitowane przez gwiazdę nie jest jedynym źródłem ciepła, które mogłoby topić lód pokrywający takie ciało. Mogliśmy się o tym przekonać za sprawą badań poświęconym Europie czy Enceladusowi, które posiadanie ciekłej wody zawdzięczają oddziaływaniom grawitacyjnym z ich gospodarzami, czyli kolejno Jowiszem i Saturnem.

Inspirację do badań poświęconych Arielowi stanowiły detekcje dwutlenku węgla wydobywającego się na jego powierzchnię. W toku analiz pojawiło się kilka propozycji, ale najnowsze wyjaśnienie wydaje się szczególnie intrygujące. Stoją za nim autorzy publikacji zamieszczonej na łamach The Astrophysical Journal Letters. Ich zdaniem dwutlenek węgla mógłby pochodzić z oceanu ciekłej wody.

Celem obserwacji prowadzonych z użyciem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba był księżyc Urana, Ariel

Dokonane detekcje opierały się na porównywaniu sygnatur chemicznych wykrytych przez teleskop Webba z wynikami eksperymentów laboratoryjnych. Zestawiając ze sobą te sygnały, badacze mogą rozpoznać, jakie jest ich źródło. Poza dwutlenkiem węgla zaskakująca okazała się obecność tlenku węgla. Zdaniem naukowców w procesie dostarczania obu związków może brać udział radioliza, którą napędza promieniowanie jonizujące.

Ale czy na pewno? Najnowsze badania sugerują, jakoby kluczem do rozwikłania zagadki była woda w stanie ciekłym. Mogłaby ona zapewniać środowisko sprzyjające zachodzeniu procesów chemicznych tworzących związki pokroju dwutlenku węgla. Jakby tego było mało, ostatnie obserwacje wskazują na obecność minerałów węglanowych, czyli soli, których powstawanie na Ziemi jest ściśle związane z dostępem do wody.

Czytaj też: Co się dzieje w naszym układzie? Tajemnicze zdarzenia dowodem w jednej z największych zagadek wszechświata

Poza oddziaływaniami grawitacyjnymi między Uranem a Arielem, które zdaniem części astronomów nie mogą zapewniać temperatur zapobiegających zamarzaniu wody, rozpatruje się też alternatywny scenariusz. W tym przypadku za utrzymywanie oceanu ciekłej wody pod lodową powierzchnią tego księżyca miałaby odpowiadać aktywność zachodząca w jego rdzeniu. Sprawa brzmi naprawdę zagadkowo, a ze względu na odległość dzielącą nas od Urana prawdopodobnie będziemy musieli się uzbroić w ogromne pokłady cierpliwości.