Ta czarna dziura nie powinna istnieć. Jeśli jej masa zostanie potwierdzona, to astronomowie będą w kropce

Rozpoczęte w ubiegłym roku obserwacje z udziałem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, których celem była galaktyka J1120+0641, przyniosły iście zadziwiające rezultaty. Naukowcy wciąż zastanawiają się, jak wyjaśnić niepasujący do siebie wiek i masę tego obiektu.
Ta czarna dziura nie powinna istnieć. Jeśli jej masa zostanie potwierdzona, to astronomowie będą w kropce

O próbach rozwikłania tej zagadki astronomowie piszą w Nature Astronomy. Jak wyjaśniają, dostrzegli czarną dziurę, której masa jest ponad miliard razy wyższa od Słońca. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż chodzi o stan tego obiektu z okresu niecałych 770 milionów lat po Wielkim Wybuchu. To zdecydowanie zbyt masywna czarna dziura, jeśli jej wiek jest właściwie określany.

Czytaj też: FRB to jedne z najbardziej tajemniczych sygnałów we wszechświecie. Naukowcy wyjaśnią ich zadziwiającą cechę 

Jeszcze bardziej zagadkowo zrobiło się za sprawą danych dostarczonych przez teleskop Webba. Bo choć o istnieniu J1120+0641 było wiadomo od około trzynastu lat, to dopiero zaawansowane instrumenty tego sprzętu pozwoliły na uzyskanie lepszego rozeznania w sytuacji. Paradoks polega na tym, że supermasywna czarna dziura w centrum wspomnianej galaktyki wydaje się… zupełnie zwyczajna.

Oczywiście wciąż aktualna pozostaje nadzwyczaj wysoka masa w stosunku do wieku tego obiektu, lecz pod innymi względami wypada całkiem normalnie. Wiadomo, iż jest ona kwazarem, którego centralny punkt w postaci czarnej dziury jest zasilany ogromnymi ilościami materii. Pochodzi ona z chmury gazu i pyłu, które są podgrzewane za sprawą przyciągania grawitacyjnego. Tak występuje wyjątkowa jasność pochodząca z dysku akrecyjnego. 

Czarna dziura w galaktyce J1120+0641 ma zaskakująco wysoką masę jak na jej szacowany wiek

Warto jednak mieć na uwadze fakt, że istnieją pewne ograniczenia co do tempa, w jakim materia może opadać na czarną dziurę. Wyznacza je tzw. granica Eddingtona, po przekroczeniu której materia zyskuje jasność tak ogromną, że ciśnienie promieniowania przekroczyłoby przyciąganie grawitacyjne, wyrzucając materię i pozbawiając czarną dziurę obiadu.

Astronomowie sądzili, iż możliwe było krótkotrwałe przekroczenie tego limitu. W fazie tej super-akrecji miałoby dojść do gigantycznego przyrostu masy czarnej dziury w J1120+0641 w relatywnie krótkim czasie. Być może na podobnych zasadach wyglądało to w innych czarnych dziurach powstałych krótko po Wielkim Wybuchu. Niestety, wysokorozdzielczościowe obserwacje z wykorzystaniem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba nie wykazały oznak, które mogłyby potwierdzić występowanie tej super-akrecji. 

Czytaj też: Naukowcy wskazują na tajemnicze promieniowanie. To historyczny dowód na temat czarnych dziur

Co więc mogło się stać? Jak na razie astronomowie bezradnie rozkładają ręce, choć mają w zanadrzu pewne hipotezy. W myśl jednej z nich supermasywne czarne dziury z początków wszechświata miałyby powstać ze znacznie większych “nasion” niż ma to miejsce obecnie. Dzięki temu ich masy już od początku były ogromne, a dalsze tempo wzrostu nie musiało przekraczać znanych ograniczeń. Dalsze obserwacje z udziałem JWST i jego następców powinny pozwolić na ostateczne rozwiązanie tej niezwykłej zagadki.