Głównym czynnikiem przyczyniającym się do ocieplenia klimatu jest emisja gazów takich jak dwutlenek węgla w procesie spalania paliw kopalnych w celu pozyskania energii. Skoro jednak zapotrzebowania na energię nie jesteśmy w stanie zmniejszyć, to musimy przyjrzeć się źródłom samej energii.
Od dłuższego czasu obserwuje się stosunkowo szybkie przechodzenie cywilizowanych krajów na odnawialne źródła energii takie jak energetyka jądrowa, energetyka wiatrowa, czy słoneczna. O tych przynajmniej słyszy się najczęściej. Niejako na uboczu naukowcy starają się od dziesięcioleci opracować technologię, która pozwoliłaby odtworzyć procesy zachodzące w samym środku Słońca, czyli tzw. proces fuzji termojądrowej, w którym jądra dwóch pierwiastków łączą się ze sobą w jedno, generując przy tym olbrzymie ilości energii. Gdyby udało się ten proces sprowokować, a następnie utrzymać, mógłby on rozwiązać wszystkie problemy z brakami energii na całym świecie. A jeżeli dołożymy do tego fakt, że taka energia jest czysta, nie generuje gazów cieplarnianych, a przy tym jest zasadniczo niewyczerpywalna, możemy odnieść wrażenie, że jest to rozwiązanie idealne.
Czytaj także: Fuzja jądrowa z gigantycznym skokiem. Produkują pięć razy więcej energii, niż wykorzystują
Zdania w tej kwestii są podzielone. Z jednej strony doniesienia medialne wskazują, że z roku na rok naukowcy są o krok bliżej osiągnięcia stabilnej długotrwałej fuzji jądrowej. Problem jednak w tym, że osiągnięcie tego pozornie wymarzonego celu, może nieść za sobą wiele problemów społecznych.
Wyobraźmy sobie, że mamy do czynienia rektory fuzyjne zdolne generować na tyle dużo energii, aby zaspokoić potrzeby wszystkich. Natura ludzka jest nieprzesadnie skomplikowana, a to oznacza, że może dojść do sytuacji, w której pojawia się czyste i nieskończone źródło energii elektrycznej, a ludzkość uzna, że wszystkie problemy zostały rozwiązane i można przestać się ograniczać. Żyć nie umierać.
Jak jednak pisze Sophie Cogan z Uniwersytetu w York w swoim artykule opublikowanym na łamach portalu The Conversation, wiąże się to z rzeczywistością, której na pierwszy rzut oka nie widać. Wystarczy spojrzeć na fakt, iż najwięcej energii zużywają kraje zaawansowane technologiczne globalnej północy. Z kolei to mieszkańcy globalnego południa najbardziej odczuwają na własnej skórze skutki zmian klimatu. Powstaje tu dość istotna nierówność. Co więcej, czy będą oni mogli skorzystać z czystej energii fuzyjnej? Nie bardzo, bowiem wszystkie reaktory fuzyjne – kiedy już powstaną – będą konstruowane na północy. Absurd tej sytuacji jest taki, że dostęp do czystej energii będą w ten sposób mieli ci, którzy jej najmniej potrzebują i najmniej na nią zasługują.
Czytaj także: Fuzja jądrowa milion razy efektywniejsza, prostsza i bardziej kompaktowa – brzmi jak bajka? Świat mówi: sprawdzam
To samo od strony społecznej dotyczy surowców niezbędnych do budowy reaktorów fuzyjnych. Choć reaktory będą na północy, to surowce do nich, takie jak lit, kobalt czy wolfram będą wydobywane na południu w podejrzanych i bardzo często niekontrolowanych warunkach. To samo dotyczy rtęci wykorzystywanej w przetwarzaniu litu do reaktorów, a której większość pochodzi z Chin i jest niezwykle szkodliwa i toksyczna dla osób, które ją wydobywają.
Autorka wskazuje, że nie chodzi tutaj tyle o to, aby wstrzymać procesy nad rozwojem technologii pozyskiwania energii z fuzji, a raczej o zadbanie, aby powstające dopiero technologie i łańcuchy dostaw i podwykonawcy, którzy będą uczestniczyć w procesie wytwarzania energii z fuzji termojądrowej już teraz zadbali o najwyższe standardy. Tylko wtedy ta fascynująca metoda pozyskiwania energii zmieni na lepsze życie wszystkich ludzi na naszej planecie. A gdy już do tego dojdzie: „sky is the limit” dla naszej cywilizacji.