Chodzi o HD101065, nazywany również gwiazdą Przybylskiego. Taka nazwa nie wzięła się znikąd: miała stanowić hołd dla Antoniego Przybylskiego, polskiego astronoma mieszkającego w Australii. Do wiekopomnego odkrycia doszło w 1961 roku, kiedy to nasz rodak ogłosił identyfikację obiektu znajdującego się w Drodze Mlecznej. Dystans dzielący go od Ziemi to około 356 lat świetlnych, co można uznać za relatywnie niewielką odległość. Szczególnie, jeśli mamy na uwadze ogrom wszechświata.
Czytaj też: Tajemnicza struktura daje gwiazdom nieśmiertelność. Co się dzieje w Drodze Mlecznej?
Jednym ze sposobów na identyfikację potencjalnych oznak istnienia wysoce zaawansowanych form życia miałaby być obecność czegoś, co naukowcy nazywają sferami Dysona. Takie megastruktury miałyby służyć kosmitom do bezpośredniego pochłaniania energii gwiazd, wokół których krążą zamieszkiwane przez nich planety. Oczywiście to tylko koncepcja i to poważnie ograniczająca szanse na znalezienie pozaziemskich cywilizacji na tyle zaawansowanych, by w ten sposób czerpać energię.
Ale skoro inne metody poszukiwań nie przyniosły efektów, to dlaczego nie wykorzystać tej? W przypadku gwiazdy Przybylskiego sprawy mają się szczególnie ciekawie, gdyż wykazuje ona szereg dziwnych właściwości i zachowań. Zacznijmy od jej klasyfikacji, gdyż mowa o szybko obracającej się gwieździe typu Ap. Poza bardzo krótkim okresem rotacji takie obiekty mają też nietypowy skład chemiczny. Przeprowadzone obserwacje wykazały obecność dużych ilości krzemu, chromu, strontu, europu i innych pierwiastków ziem rzadkich. Składniki te występują w górnych warstwach atmosfery HD 101065.
Gwiazda Przybylskiego, czyli HD 101065, została odkryta w 1961 roku. Znajduje się około 365 lat świetlnych od Ziemi
Jakby dziwactw było mało, to astronomowie rozpoznali oznaki występowania pierwiastków, których nigdy przedtem nie widziano w naturze. Wyjątkiem jest w tym zakresie gwiazda Przybylskiego. Poza tym zaskakuje obecność prometu, którego okres półtrwania jest tak krótki, że musiałby w jakiś sposób nieustannie powstawać w obrębie HD 101065, aby wytłumaczyć jego regularne detekcje. Nie sposób zrozumieć, skąd wziął się tam pierwiastek zwany einsteinem, który na Ziemi wykryto wyłącznie w związku z działalnością człowieka polegającą na detonowaniu ładunków termojądrowych.
Badacze kosmosu dwoją się i troją w wysiłkach mających na celu wyjaśnienie, jakie jest źródło tych chemicznych anomalii. Jedno z potencjalnych wyjaśnień bierze pod uwagę obecność drugiej gwiazdy, która dostarczałaby HD 101065 materii do zachodzenia różnego rodzaju zjawisk. Wyniki obserwacji nie wykazały jednak obecności takiego obiektu. Znacznie bardziej elektryzujący scenariusz bierze pod uwagę obecność zaawansowanych form życia.
Czytaj też: Szokujący napęd przyszłości. Pozwoli nam na podróż do innych gwiazd
Tworzona przez nie cywilizacja mogłaby celowo dawać wszechświatowi znać, że istnieje. Zamiast wysyłać sygnały w różne strony, jej przedstawiciele po prostu umieściliby na powierzchni swojej gwiazdy składniki, których tam być nie powinno. W takich okolicznościach inna odpowiednio rozwinięta cywilizacja mogłaby zdać sobie sprawę, że ktoś zamieszkuje układ tworzony przez gwiazdę Przybylskiego. I choć to szalona i niepoparta twardymi dowodami koncepcja, to z pewnością warto mieć ją na uwadze.