Huawei FreeBuds 6i – specyfikacja
- typ słuchawek: dokanałowe, zamknięte, dynamiczne
- przetwornik: 11 mm
- pasmo przenoszenia: 14-40000 Hz
- pasmo przenoszenia mikrofonu: bd.
- łączność: Bluetooth 5.3, multipoint
- obsługiwane kodeki: SBC, AAC, LDAC, L2HC
- czas pracy przy odtwarzaniu muzyki:
- ANC: do 5 godzin / do 20 godzin z etui
- ANC wyłączony: do 8 godzin / do 35 godzin
- czas ładowania: ~1 godz. pełne naładowanie etui+słuchawki / ok. 40 minut pełne ładowanie słuchawek, ok. 5 min dla 1 godz
- ładowanie: przewodowe USB-C
- certyfikaty: IP54 (słuchawki)
- waga: 5,4 g każda ze słuchawek, 44,8 g komplet w etui
- funkcje dodatkowe: ANC, tryb świadomości, dynamiczny korektor
- cena: ~399 zł
Wzornictwo i wykonanie
Pudełko Huawei FreeBuds 6i zawiera słuchawki w etui, krótki kabel USB-C do ładowania oraz 2 dodatkowe rozmiary silikonowych nakładek. Słuchawki otrzymałem w kolorze czarnym, co jednak oznacza raczej grafitową szarość niż prawdziwą czerń. Zaokrąglone etui jest matowe, otwiera się na dłuższym boku, a z boku ma wkomponowany przycisk parowania. Natomiast słuchawki wykończone są na wysoki połysk, co z jednej strony ułatwia czyszczenie, ale jednocześnie dobrze widać na nich odciski palców. W konstrukcję zostały dyskretnie wkomponowane po 3 mikrofony (1 na patyczku, 2 na korpusie słuchawek) i elektrody dostarczające zasilania oracz czujnik zbliżeniowy. Do sterowania służą dotykowe panele na patyczkach, które działają dość pewnie, nie generując fałszywych sygnałów.
Jakość wykonania całości nie budzi zastrzeżeń. Słuchawki są zabezpieczone przed wodą i kurzem – zapewniają poziom szczelności IP54, więc szału nie ma, ale zachlapanie wytrzymają. Etui natomiast nie jest zabezpieczone, lepiej więc nie testować ile zniesie.
Warte odnotowania jest, że Huawei FreeBuds 6i to kolejne słuchawki z patyczkami, które nie sprawiły mi większych problemów z dopasowaniem do uszu, czego właściwie się nie spodziewałem – moje wcześniejsze przygody z TWS Huawei nie dawały wiele powodów do optymizmu. Tymczasem tu jest naprawdę dobrze.
Oprogramowanie – Huawei AI Life
To jest ten moment, w którym Huawei FreeBuds 6i otrzymują pierwszego poważnego minusa. Aplikacja do sterowania funkcjami słuchawek nie jest bowiem dostępna w sklepie Google Play, nie można też pobrać pliku APK z oficjalnej strony – do instalacji niezbędne jest zainstalowanie z APK sklepu AppMarket, a dopiero za jego pośrednictwem można pobrać AI Life.
Instalacja na iPhone rzecz jasna nie wymaga rzeźbienia, program dostępny jest normalnie w AppStore, a że słuchawek używałem na zmianę z Pixelem 8 i iPhone 13 Pro (w istocie były podłączone do obu równocześnie z użyciem multipoint), to wydawałoby się, że nie ma problemu. Tylko Huawei postanowił skomplikować rzecz prostą i w AI Life na iOS nie można wybrać, jakiego kodeka wysokiej rozdzielczości słuchawki mają używać. Huawei FreeBuds 6i obsługują zarówno L2HC, który działa tylko na sprzęcie Huawei i LDAC, który jest najpopularniejszy, tylko że nie jednocześnie.
Zgadniecie, który był aktywny domyślnie? Tak, oczywiście, że L2HC, więc muzyka z Pixela 8 szła przez AAC, który to kodek nie jest najmocniejszą stroną Androida. Czyli żeby skorzystać z LDAC musisz zainstalować AppMarket i aplikację albo znaleźć z nieoficjalnych źródeł APK i zrobić ręcznie sideload. Wygodne i bezpieczne, nie ma co. Poradziłem sobie łącząc na moment słuchawki z nieużywanym P60 Pro i z jego pomocą przełączyłem domyślny kodek Hi-Res na LDAC, ale typowy użytkownik będzie skazany na niezalecane procedury.
Jak już się z tym uporamy, reszta jest prosta i właściwie dość standardowa. Można wybrać kilka predefiniowanych ustawień korektora lub dodać własne, włączyć tryb niskich opóźnień dźwięku (domyślnie wyłączony, pogarsza bowiem stabilność połączenia). Aplikacja udostępnia też możliwość aktualizacji firmware.
Po włączeniu ANC można dostosować tryb działania – domyślnie oprogramowanie próbuje dostosować ANC do poziomu hałasu automatycznie, ale można także wybrać pożądany tryb ręcznie. Wybierając tryb świadomości, czyli przepuszczania dźwięku można ustawić czy ma być przepuszczane wszystko, czy tylko głos.
Jak grają Huawei FreeBuds 6i?
Do testów odsłuchowych korzystałem jak zwykle z playlisty testowej utworzonej w Apple Music. Składa się z utworów skompresowanych w formacie bezstratnym (zwykłym i Hi-Res) lub przestrzennym Dolby ATMOS. Źródłem dźwięku podczas odsłuchów był iPhone 13 Pro z kodekiem AAC oraz Pixel 8 z kodekiem LDAC.
Huawei FreeBuds 6i należą do coraz rzadziej spotykanej kategorii słuchawek, których brzmienie wyraźnie się różni w zależności od tego, czy mają włączony ANC, czy też nie. Bazowa charakterystyka jest dość specyficzna, z raczej wysuniętą średnią częścią pasma, wyraźnymi wysokimi tonami, ale z nieco stłumionym basem. Nie jest to charakterystyka neutralna, nie jest też specjalnie rozrywkowa, ale naprawdę może się podobać, gdyż jest przy okazji bardzo uniwersalna i playlista brzmiała w tym wariancie co najmniej zadowalająco.
Huawei FreeBuds 6i grają dość przestrzennie. Scena jest odwzorowana przyzwoicie, z niezłą precyzją, która jednak spada po włączeniu ANC – trudno mi znaleźć odpowiednie określenie, najbliższe jest takie, że dźwięk lekko „zamula” – niby wciąż go wyraźnie słychać, ale już mniej dokładnie wiadomo skąd.
Włączenie ANC w ogóle wyraźnie zmienia charakter słuchawek – poziom basu rośnie tym bardziej, im mocniejsze działanie ANC, wysokie tony zostają na dobrym poziomie, a średnica wyraźnie się cofa. Słuchawki właśnie wtedy nabierają typowo rozrywkowego charakteru, który też może się podobać, choć bas jest raczej przeciętnie kontrolowany i trochę zbyt mocny na mój gust, a każdorazowe korygowanie tego equalizerem przy włączaniu ANC jest niepraktyczne.
Mimo zmian w charakterystyce związanych z ANC ocena jakości dźwięku jest pozytywna. Słuchawki nawet w najgorszym wariancie nie schodzą poniżej przyzwoitego poziomu, a zwykle grają po prostu dobrze. Dały sobie radę z ciepłym bluesem, trudnym jazzem z rozbudowaną sekcją perkusyjną, sopranem Loreeny McKennit, fortepianem Kobayashi i Aszkenaziego, rockową gitarą Satrianiego. Bardzo dobrze zgrywały się z elektronicznymi brzmieniami Jarre’a, Madisa i Vangelisa.
To oczywiście nie są najlepiej grające TWS, jakich używałem w ostatnich miesiącach – ale w tej cenie nie jest łatwo o coś znacząco lepszego, szczególnie że skuteczność ANC jest tu zdecydowanie ponadprzeciętna.
Zobacz także: Nothing Ear – nie da się im zrobić kiepskiego zdjęcia, ale to nie koniec ich zalet (chip.pl)
Problemy (a poniżej – aktualizacja ich dotycząca)
Kłopotom z Huawei FreeBuds 6i postanowiłem poświęcić osobny rozdział – trochę ich wyszło, a mają niestety spory wpływ na użyteczność słuchawek. Od czego zacząć?
Chyba od tego, że słuchawki się rozłączają. Często – niezależnie czy używałem ich z iPhone’m, czy Pixelem – w trakcie odtwarzania utworu zapadała cisza, a po dłuższej chwili sygnał dźwiękowy informował o ponownym podłączeniu do telefonu. Przy czym raz łączyło się dobrze, a raz nie – słuchawki miały problem ze zsynchronizowaniem się, a różnica w odtwarzanym dźwięku mogła sięgnąć nawet pół sekundy.
Kłopoty sięgają zresztą dalej i dotyczą także sytuacji łączenia się smartfonu i słuchawek po wyjęciu z pudełka – w mniej więcej połowie przypadków dźwięk był spłaszczony, niemal monofoniczny i całkowicie pozbawiony basu. Pomagało przełączenie się między trybami ANC lub wyłączenie i włączenie redukcji hałasu – dźwięk wtedy wracał do normy. Podobne objawy pojawiały się także sporadycznie po zatrzymaniu i ponownym włączeniu odtwarzania, jeśli przerwa wynosiła więcej niż kilkanaście sekund, a nawet po wyjęciu jednej ze słuchawek, co domyślnie powoduje, że druga przechodzi w tryb „awareness” i ponownym założeniu.
Wskazuje to na problemy z implementacją ANS, którego działanie rozjeżdża się z założeniami. Przełączenie resetuje źle pracujący układ i sytuacja wraca do normy, ale taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Pozostaje mieć nadzieję, że problem ma podłoże w oprogramowaniu i aktualizacja firmware sobie z nim poradzi. W chwili, gdy piszę ten tekst, takiej aktualizacji oczywiście nie ma, a słuchawki mimo dobrej jakości dźwięku są bardzo uciążliwe w eksploatacji – właśnie po raz kolejny zerwało połączenie.
Aktualizacja
Huawei Freebuds 6i zachowywały się podczas testów na tyle specyficznie, że już po publikacji recenzji skontaktował się ze mną producent, sugerując, że zarówno zrywanie połączeń, jak i dziwne działanie ANC może być efektem uszkodzenia i że może warto zweryfikować te przypuszczenia, sprawdzając inny egzemplarz. Cóż, dlaczego nie? Widywałem już dziwniejsze defekty.
W efekcie dwa dni później do mych drzwi zapukał kurier, który dostarczył kolejne słuchawki, dla odmiany w kolorze purpurowym. Po zrobieniu kilku zdjęć na użytek uzupełnienia tej recenzji przystąpiłem do uruchamiania, dla wygody od razu zaczynając od połączenia z P60 Pro. Słuchawki zasygnalizowały dostępną aktualizację, a po tej jej wykonaniu – kolejną.
Dla porządku sprawdziłem wersje oprogramowania, które ku memu zdumieniu znacznie się różniły między wersją czarną a purpurową – czarne miały HarmonyOS 4.2.0.92, a purpurowe HarmonyOS 4.2.0.132, przy czym obie sygnalizowały, że nie ma innych aktualizacji. Skąd ta różnica? Pozostaje to słodką tajemnicą Huawei’a.
Jeśli chodzi o działanie purpurowych Freebuds 6i – cóż, Huawei chyba miał rację. Przez dobę naprawdę intensywnego używania (chciałem jak najszybciej zaktualizować tekst, by potwierdzić lub wykluczyć uszkodzenie) nie powtórzyły się problemy ze zrywaniem połączeń, niezależnie czy odsłuch był prowadzony z użyciem iPhone’a, Pixela, czy komputera PC/Win. Także ANC działał zgodnie z oczekiwaniami, uruchamiając się od razu poprawnie i bez dziwnych efektów dodatkowych. Nie uległa natomiast zmianie charakterystyka dźwięku, a co za tym idzie także moja pozytywna ocena tego aspektu.
Czas pracy
Producent deklaruje, że słuchawki są w stanie pracować na jednym ładowaniu około 5 godzin z ANC. Ten czas wydaje się realny, ale nie w każdych warunkach – korzystając z trybu multipoint, redukcji hałasu ANC i kodeka LDAC trzeba liczyć się z tym, że realnie bliżej będzie do 4 niż do 5 godzin. Na plus przemawia sprawne uzupełnianie energii – pełne ładowanie słuchawek i etui zajmuje około 1 godziny. Jak by jednak nie patrzeć, te czasy to żadna rewelacja – parę lat temu może i zrobiłyby wrażenie, ale dziś to po prostu wynik średni i w tej klasie cenowej można spokojnie znaleźć oszczędniejsze TWS.
Podsumowanie
Huawei FreeBuds 6i mają potencjał na bycie jedną z ciekawszych propozycji słuchawek TWS w swojej klasie cenowej. Przyzwoicie grają, mają bardzo dobry ANC, są wygodne i dobrze wykonane. Ponieważ po weryfikacji udało się ustalić, że opisywane wcześniej problemy są spowodowane defektem i nie występują w innym egzemplarzu, wycofuję pierwotne zastrzeżenia i daję swoją rekomendację.
Zobacz także: Nothig ear (a) – sprawdzam słuchawki w stylu nowoczesnym (chip.pl)