Wystarczy jeden warunek, a magazyny energii wyrosną w Polsce jak grzyby do deszczu

Bezpieczeństwo polskiego systemu energetycznego zależy od kilku czynników, ale na jeden z kluczowych wyrastają magazyny energii. To jednocześnie jedno z największych wyzwań związanych ze współczesną energetyką, szczególnie w kontekście OZE – chodzi przecież o to, żeby energia generowana z wiatru, słońca i wody była jak najlepiej wykorzystywana. Do tej pory z magazynowaniem energii w Polsce szło nam dość mizernie, ale już niedługo sytuacja może się radykalnie zmienić. Czy to naprawdę możliwe, że za kilka lat magazyn energii będzie czymś równie naturalnym jak instalacje fotowoltaiczne, wiatraki i elektrownie wodne? Odpowiedzi na to pytanie może dostarczyć Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) i pewna inicjatywa, która z dużą dozą prawdopodobieństwa pchnie bardzo mocny wiatr w żagle branży magazynowania energii.
Wystarczy jeden warunek, a magazyny energii wyrosną w Polsce jak grzyby do deszczu

Według danych Stowarzyszenia Polska Izba Magazynowania Energii, na koniec 2023 roku funkcjonowało w Polsce ok. 11 tys. przydomowych magazynów energii, stanowiąc około 40% mocy wszystkich magazynów bateryjnych w kraju. Najpopularniejszą formę takich konstrukcji stanowią oczywiście akumulatory litowo-jonowe (konkretniej LFP, czyli litowo-żelazowo-fosforanowe). Ogólna moc generowana przez przydomowe magazyny energii w naszym kraju oscyluje w okolicach 110 MW przy łącznej pojemności 138 MW. Pod koniec zeszłego roku łączna moc bateryjnych magazynów energii w Polsce (włącznie ze stacjonarnymi) wynosiła 276 MW (pojemność 332 MWh). Aż 130 MW znajduje się przemyśle i rolnictwie. Dla porównania, łączna moc elektrowni szczytowo-pompowych (wielkoskalowej formy magazynów energii) na koniec 2023 roku w Polsce wynosiła 1767,6 MW. Barierę dla wzrostu stanowią oczywiście pieniądze, ale w tym tunelu pojawia się światełko.

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) szykuje nowy program dofinansowania na magazyny energii. Inicjatywa o nazwie „Magazyny energii elektrycznej i związana z nimi infrastruktura dla poprawy stabilności polskiej sieci elektroenergetycznej” jest adresowana do przedsiębiorców i przewiduje środki na budowę magazynów energii o mocy co najmniej 2 MW i pojemności nie mniejszej niż 4 MWh. Jak informuje serwis gramwzielone.pl, warunkiem dofinansowania będzie budowa magazynów energii posiadających unijny certyfikat bezpieczeństwa CER i ppoż. oraz homologację wraz z testami i odbiorami magazynów. Wrażenie robi budżet programu wynoszący aż 4 mld zł. Co więcej, większość z tej kwoty (3,6 mld zł) stanowi bezzwrotne dofinansowanie. Nabór wniosków ruszy rzekomo jeszcze w tym roku, a wydatkowanie środków nastąpi do końca 2028 roku. To nie koniec dobrych wieści.

Czytaj też: Magazyn energii, jakiego jeszcze nie było. Ta technologia ma rekordową żywotność

Już 2 września rusza bowiem nabór wniosków w programie Mój Prąd 6.0, w którym można liczyć na dofinansowanie budowy mniejszych prosumenckich magazynów energii. Od 1 sierpnia magazyny energii mają być obowiązkowym elementem inwestycji dla osób, które zgłoszą przyłączenie instalacji fotowoltaicznych do sieci energetycznej. Dla tych, którzy zdecydowali się na stawianie wiatraków jest inny program NFOŚiGW – Moja Elektrownia Wiatrowa. Tam również będzie można liczyć na dofinansowanie budowy magazynu energii, który znajdzie się obok instalacji. Wychodzi więc na to, że w końcu do tematu podchodzimy kompleksowo, a dzięki środkom unijnym z Funduszu Modernizacyjnego, temat magazynów energii w Polsce zostanie pchnięty wyraźnie do przodu.