I to bardzo łagodne określenie, ponieważ niektóre aspekty są iście zatrważające. Polska nie tylko pod wieloma względami wypada najgorzej w gronie krajów Unii Europejskiej, ale dodatkowo różnice – nawet względem krajów z końca stawki – są gigantyczne. Publikacja zatytułowana Transformacja we mgle. Polska 2040 odnosi się do planów odejścia od węgla i zdecydowanie nie nastraja pozytywnie do panujących realiów.
Czytaj też: Energia pokona ponad 4000 kilometrów. Aż trudno uwierzyć, jak ją przetransportują
Jak podkreślają autorzy, podpisane w 2015 roku porozumienie paryskie zobowiązało wszystkie kraje świata do działań mających na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. Te są zdaniem naukowców główną przyczyną postępujących zmian klimatu, dlatego zatrzymanie tego zjawiska wymaga zakrojonych na szeroką skalę działań. Niestety, te podejmowane do tej pory nie przynoszą jeszcze oczekiwanych efektów, a przewidywane scenariusze – i to te najczarniejsze – wydają się zbliżać wielkimi krokami.
Jeśli chodzi o paliwa kopalne, obejmujące nie tylko węgiel, ale i ropę naftową oraz gaz ziemny, to rozpatruje się trzy warianty dotyczące redukcji ich zużycia. Pierwszy, zakładający podjęcie niewielkich działań na rzecz ograniczeń, oznacza bardzo powolne odchodzenie od tych źródeł energii. Co gorsza, jedynie węgiel byłby już objęty tendencją spadkową, podczas gdy dwa pozostałe paliwa do szczytu miałyby jeszcze bardzo daleko.
Transformacja energetyczna w polskim wykonaniu zostawia wiele do życzenia. W gronie krajów Unii Europejskiej wypadamy bardzo słabo
Gdyby jednak wdrożyć plan działania numer trzy, tj. osiągnięcie w skali świata neutralności klimatycznej, gigantyczne spadki nastąpiłyby niemal od razu. Niestety, nie wszystkie kraje radzą sobie z transformacją, a Polska należy do tego niechlubnego grona. Co więcej, o ile Unia Europejska, jako wspólnota, pokazała, że możliwe jest utrzymanie wzrostu PKB przy jednoczesnej redukcji emisji, tak w przypadku naszego kraju udało się zrealizować wyłącznie ten pierwszy aspekt. Emisje w przeliczeniu na mieszkańca pozostały w zasadzie na niezmienionym poziomie.
Perspektywy na przyszłość wcale nie wyglądają lepiej. Twórcy raportu podkreślają, że Polska jako jedyna w Unii Europejskiej nie podała oficjalnej daty odejścia od węgla. Jakby tego było mało, mamy najwyższy udział węgla w produkcji energii elektrycznej i ogrzewnictwie. W tym pierwszym przypadku wskaźnik wyniósł w ubiegłym roku aż 63%. Dla porównania, drugi najgorszy kraj w stawce, Czech, osiągnęły wynik 43%. W przypadku ogrzewnictwa Polska odnotowała 30,2% (tyle gospodarstw domowych opiera się na węglu), natomiast dla całej Unii średnia wyniosła zaledwie 3,6%.
Czytaj też: Kraje europejskie podpisały arcyważny dokument. Polska jest wśród nich
Ale są też pewne pozytywy. Wystarczy wspomnieć, iż jeszcze w 2018 roku odnawialne źródła energii odpowiadały za 9,2% produkcji energii elektrycznej, by w 2023 ich udział wzrósł do 24,6%. Mimo to zmiany, nawet jeśli pozytywne, zdecydowanie przebiegają zbyt wolno. Eksperci sugerują, że najważniejsze działania mające na celu ograniczenie emisji powinny objąć sektor energetyczny (i rezygnację ze spalania węgla oraz innych paliw kopalnych) i transportowy (przechodzenie na pojazdy z napędem elektrycznym). Poza tym za kluczowe uznają “oswojenie” się z unijnym systemem handlu emisjami, a także podjęcie działań dotyczących rolnictwa. W tym ostatnim przypadku na przestrzeni lat nie doszło do gwałtownych wzrostów (co miało miejsce w przypadku sektora transportowego), co – paradoksalnie – może stanowić utrudnienie, jeśli podejmiemy próbę obniżenia emisji związanych z rolnictwem.