Recenzja OPPO Reno 12 Pro 5G. Potrzeba mocy

Recenzja OPPO Reno 12 Pro 5G skłoniła mnie, by powiedzieć do firmy: Potrzebujecie więcej mocy i optymalizacji. Inaczej żadna najbardziej wymyślna obudowa nie sprzeda waszego urządzenia. Rozumiem, że OPPO rozwija swoją serię Reno i pojawiają się innowacje, ale jednocześnie robi to tak, by nie zagrozić ani poprzednim modelom, ani nie być konkurencją dla innych rozwiązań od BBK Electronics, przynajmniej w aspekcie mocy obliczeniowej. A chyba powinno być inaczej.
Recenzja OPPO Reno 12 Pro 5G. Potrzeba mocy

W zasadzie nie lubię być markotny wobec nowych smartfonów, bo poprzez lata doszliśmy do poziomu, gdzie za rozsądne pieniądze dostajemy rozsądne urządzenia. Moim problemem jest jednak to, że producenci konsekwentnie starają si o to, by zawsze było jakieś “ale”. A to zrobimy dobry smartfon, ale o małej mocy obliczeniowej, a to pokpimy kwestię aparatów, a to nie damy najnowszych rozwiązań, bo musimy sobie coś zostawić na kolejny rok. Zamiast wyścigu na innowacje mamy wyścig na kalkulacje.

I tu przechodzę do OPPO Reno12 Pro 5G – smartfonu, który producent wycenił dość sensownie, bo na mniej niż 2500 złotych. Jednocześnie nie ma on żadnego elementu specyfikacji, który mógłby w jakikolwiek sposób zaskoczyć. Może poza tym, że smartfon ma być telefonem ze sztuczną inteligencją, a firma dumnie oznaczyła go jako “OPPO AI Phone”. Czy OPPO Reno12 Pro 5G to dobre wejście w rewolucję AI? Przekonajmy się!

Specyfikacja OPPO Reno12 Pro 5G i zestaw startowy

SpecyfikacjaOPPO Reno12 Pro 5G
Wymiary161,5 x 74,8 x 7,9 mm
Masa180 g
Stopień ochrony IPIP65
WykończenieGorilla Glass Victus 2 z przodu, tworzywo z tyłu, ramki z tworzywa
Ekran6,7 cala AMOLED
Rozdzielczość ekranu2412×1080 pikseli (394 ppi)
Odświeżanie ekranuDo 120 Hz
GłośnikiStereo
Układ obliczeniowyMediaTek Dimensity 7300 Energy
Procesor4x 2,5 GHz Cortex-A78 + 4x 2 GHz Cortex A55
GrafikaMali G615 MC2
RAM12 GB
ROM512 GB
Slot na kartę Micro SDTak, do 1 TB
SystemAndroid 14
NakładkaColorOS 14
Wi-Fi802.11 a/b/g/n/ac/6
Bluetooth5.4, A2DP, LE, L2HC, aptX HD
NFCtak
LokalizacjaGPS, Glonass, Galileo, QZSS, NavIC
USBTypu C, 2.0, OTG
CzujnikiAkcelerometr, żyroskop, kompas, czujnik zbliżeniowy
SIMDual SIM hybrydowy
Czytnik linii papilarnychPod ekranem
AkumulatorLi-Po, 5000 mAh
Prędkość ładowania przewodowegoDo 80W SuperVOOC, 55W PD
Ładowanie bezprzewodoweNie
Aparat główny50 Mpix LYT-600 f/1.8, OIS, 1/1,95″, 0,8 µm, wielokierunkowy AF
Aparat ultraszerokokątny8 Mpix f/2.2, 1/4,0″, pole widzenia 112˚
Aparat przybliżający50 Mpix f/2.0, OIS, 1/2.75″ PDAF, zoom optyczny 1,9x (47 mm)
Przedni aparat50 Mpix f/2.0
Wideo4K/ 30 FPS, 1080p/ 60FPS

W pudełku nie znajdziecie ładowarki, do czego OPPO, jak i inni producenci, zaczęli nas przyzwyczajać. Możemy też zapomnieć o etui czy dodatkowej osłonie. Pozostaje się zadowolić naklejoną od nowości folią na ekran. W pudełku znajdziemy też kluczyk do tacki na karty SIM oraz kabel USB-A do USB-C, najpewniej kompatybilny z technologią SuperVOOC, która dostarcza do smartfonu energię poprzez szybkie, 80-watowe ładowanie.

O co ci chodzi z tą wydajnością? Przecież masz nowy procesor i 12 GB RAM-u

Na papierze wszystko przecież wygląda dobrze. Nowy procesor MediaTek Dimensity ma teraz numerek 7300 i oznaczenie “Energy” i poprawione wyniki, a do tego dorzucono aż 12 GB RAM-u. Diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach. Zamiast kontynuowania efektywniejszej energetycznie architektury rdzeni A715 i A510 z Dimensity 7200, mamy powrót do rdzeni Cortex-A55 i Cortex-A78. ARM ogłosiło architekturę Cortex-A55 ponad 6 lat temu, a rdzenie Cortex-A78 – 4 lata temu. Mamy już następców w postaci rdzeni Cortex-A715 czy A510, mamy też wiele o wiele wydajniejszych jednostek. Do tego zastosowany RAM to 12 GB pamięci LPDDR4X – niby nie tak źle, ale gdy rok temu testowaliśmy OnePlus Nord 3 od tego samego BBK Electronics, potrafił mieć 16 GB RAM-u w tym samym budżecie i to w standardzie LPDDR5X.

Narzędzie gier jest i ma się dobrze

Myślicie, że czepiam się liczb? W pierwszych miesiącach korzystania ze smartfonu i przy prostych zadaniach pewnie nie odczujecie nieprzyjemności. Zacznijcie jednak montować filmy w CapCut (tak, nie każdy kupuje do tego smartfony za 6 tysięcy złotych), edytować zdjęcia w biegu lub po prostu korzystać z większej ilości aplikacji. Odczujecie pewne symptomy, które każą powątpiewać w długowieczną naturę sprzętu. Będziecie chcieli zagrać w coś mocniejszego? Jasne, smartfon się nie przegrzeje, przynajmniej dopóki zapomnicie o wymagającej grafice. Trudno, by się przegrzał, skoro producent niemal nie pozwala na wykorzystanie procesora powyżej 75% możliwości rdzeni.

Zwyczajni użytkownicy także potrzebują zapasu mocy. Zaczynamy dochodzić do sytuacji, w której przeskok względem trzy-, czteroletnich smartfonów zaczyna być bardzo mały, a przecież interfejsy się zmieniają, aplikacje mają rosnący apetyt na przepustowość naszych pamięci, a w erze AI będą przetwarzały coraz więcej danych, oby także bezpośrednio na urządzeniach. Na co dzień smartfon działa, choć Messenger czy aplikacja aparatu potrafią go nieźle skatować. Praktycznie nie ma momentu, żeby animacje tych dwóch programów nie rwały klatek, zwłaszcza przy uruchomieniu dymków czatu. Do przycięć dochodzi też przy pokazywaniu się powiadomień podczas robienia zdjęć/ nagrywania wideo. Nie wygląda to dobrze jak za te pieniądze.

Dobrze wypada za to zarządzanie aplikacjami przez pamięć operacyjną, czyli po prostu niekasowanie ich z aktywnych procesów. Jednocześnie prawdą jest, że sporo z nich i tak będzie się odświeżało z własnej woli. Te, które nie muszą tego robić, najpewniej utrzymają się aktywne. W rozgrywce nieco pomaga też fakt, że dostaliśmy tu narzędzie wspomagające rozgrywkę, które zmienia wygląd powiadomień na bardziej subtelny, może blokować połączenia i dać nam skróty do wybranych aplikacji, a to wszystko poza opcjami poprawiającymi wydajność. Smartfon nagrzeje się, ale nie przegrzeje, nawet przy opcjach zwiększających wydajność do maksimum. Nic nadzwyczajnego.

No to może to aparaty mają być tym wyjątkowym aspektem OPPO Reno 12 Pro?

W przypadku aparatów dochodzi do ciekawej i rzadko spotykanej sytuacji – oto otrzymujemy obiektyw portretowy, ale z podwójnym powiększeniem. To sytuacja inna niż w większości smartfonów, no i trzeci obiektyw przybliżający nadal nie jest normą w tym przedziale cenowym:

  • Aparat główny: Sony LYT-600 50 Mpix f/1.8, OIS, PDAF, 1/1,95″
  • Aparat ultraszerokokątny: Sony IMX355 8 Mpix, f/2.2, 112°, 1/4″
  • Aparat portretowy: 50 Mpix f/2.0, 47mm, AF, 1/2,75″
  • Przedni aparat: 50 Mpix f/2.0, AF, 1/2,75″
OPPO Reno12 Pro 5G oferuje standardową aplikację aparatu

Aplikacja aparatu wygląda standardowo, ale działa fatalnie. Spodziewałbym się po smartfonie droższym niż 1000 złotych, że nie będzie tu takich problemów, a tu nie dość, że migawka wolno działa i nie zrobimy kilka zdjęć w szybkim czasie. Reszta aspektów jest spodziewana – kilka dodatkowych trybów jak nagrywanie wideo z przedniej i tylnej kamery jednocześnie czy slow-motion w 960 klatkach w 720p. Zabrakło trybów dostępnych w starszych generacjach, jak malowanie światłem czy tryb wideo 21:9 ze zmianą ustawień na żywo.

Jak prezentują się same zdjęcia? Przede wszystkim są mocno nasycone – czasem wręcz zbyt mocno, ze zbyt jaskrawymi barwami. Rozumiem miły dla oka obraz, ale tu pojawia się skłonność do zbyt ciepłej temperatury barwnej oraz pogłębienie problemów HDR-u. Rozpiętość tonalna nie jest tu bowiem na tyle duża, by uniknąć przepaleń oraz dość mocnych cieni. Z drugiej strony smartfon musi to zrobić, bo inaczej wychodzą na wierzch inne mankamenty.

Średniopółkowe układy Mediateka nie słyną z algorytmów odszumiania zdjęć i przy odrobinie mniejszej ilości światła widać, że miejsca z jednolitą barwą, jak ściany budynków, pełne są niewielkich kropek. W zamian dostajemy dobrą szczegółowość, choć przy przycięciu widać, że jest to też efekt nadmiernego wyostrzania. Lepiej korzystać ze zdjęć z wysokiej rozdzielczości, choć te też wymagają dłuższego czasu oczekiwania. Myślę, że w tej klasie cenowej jest co najmniej kilka smartfonów z przyjemniejszymi w odbiorze zdjęciami.

Aparat ultraszerokokątny chyba od lat nie doczekał się progresu, bo zdjęcia wyglądają mocno przeciętnie. W zamian nie otrzymujemy znacznego efektu rybiego oka, choć nie mamy tu także tak szerokiego kąta. Otrzymujemy podobne nasycenie, jak przy zdjęciach z głównego obiektywu, ale nie dostajemy tej samej szczegółowości czy ostrości. Rozpiętość tonalna jest też niższa, ale akceptowalna. Bez trybu nocnego nie podchodziłbym do zdjęć nocnych, bo inaczej poziom zaszumienia i detali leci na łeb, na szyję.

O ile uważam obiektyw z podwójnym przybliżeniem za zbyt małą ogniskową dla dodatkowego aparatu (na spokojnie można było dać tu trzykrotny zoom, a 2x zostawić przybliżeniu cyfrowemu), tak jakość jest na dobrym poziomie. Są to zdjęcia bardzo bliskie w kolorystyce, ale i ogólnej szczegółowości do tych, które prezentuje główny obiektyw. Aż żal widzieć, że OPPO nie wykorzystało większej ogniskowej, jeśli mogłoby dostarczyć podobną jakość. Zapewne po to, by nie robić konkurencji innemu smartfonowi, który testowałem – realme 12 Pro+ 5G.

A jak jest nocą? Z pewnością trybu nocnego potrzebuje aparat ultraszerokokątny, bo bez niego zdjęcia wyglądają jak nieśmieszny żart z 2012 roku i brakuje im jakichkolwiek detali czy rozpiętości tonalnej. Rzadziej poprawek potrzebują główny aparat oraz zoom, choć te także potrafią skorzystać na tym trybie, przez co nieco rozjaśniają się fasady budynków, a przepalona tarcza podświetlanego zegara zaczyna wskazywać godziny. Jakość odczuwalnie wzrasta i z pewnością są to zdjęcia jasne. Nocą OPPO Reno12 Pro 5G robi to, co ma robić – rozjaśniać kadr bez nadmiernego zaszumiania (choć czasem niebo jest zbyt mocno rozjaśniane) przy zachowaniu w miarę zgodnych kolorów. Balans bieli raczej się tu nie mylił, podobnie jak ekspozycja.

Przedni aparat, choć ma 50 Mpix, nie jest wybitny. Wysoka rozdzielczość to jedno, ale nie doświadczyłem ani większej szczegółowości, ani znacząco wyższej jakości niż w 12-megapikselowych matrycach bez kompresji. Dobrze odwzorowano kolorystykę, nie ma też nadmiernego przekłamania w odcieniu skóry. Ostrość dzięki autofokusowi jest taka, jaka powinna być, rozmycie w trybach portretowych wygląda dobrze, jeśli pominiemy włosy.

OPPO Reno12 Pro 5G nie prezentuje nic szczególnego w zakresie portretów. Odcięcie ma spore problemy z włosami, a na zdjęciach nie ma faktycznej głębi imitującej przesłonę, a zamiast niej jednolite rozmycie. Wygląda to wszystko miło dla oka, bo efekty są rozmaite i nieraz artystyczne, a do tego dobrze odwzorowane są detale na twarzy i przyjemnie podkręcona saturacja. Ostatecznie portrety nie są czymś, czego pozazdrościliby OPPO inni producenci smartfonów.

Wideo nakręcimy maksymalnie w 4K i w 30 klatkach na sekundę i w takim ustawieniu działa tylko główny obiektyw. Samo wideo wygląda poprawnie, o ile nie zaangażujemy większego ruchu – niby jest stabilizacja, ale nie ma szału, gdy spacerujemy. Dobrze działa za to autofokus, nie doświadczyłem też agresywnych korekt ekspozycji. Na wyróżnienie zasługują wideo 4K z przedniego aparatu – wyglądają bardzo dobrze jak na tę klasę cenową.

Lekki i zgrabny, jak to OPPO Reno mają w zwyczaju

Trzeba przyznać OPPO, że modele Reno Pro potrafią wyglądać w interesujący sposób. Tym razem postawiono na wzór przypominający falującą tkaninę lub blachę. Efekt jest miły dla oka, zwłaszcza że pod różnymi kątami światło wpada tak, by eksponować to srebrny, to lawendowy odcień obudowy. Niestety, to wszystko pokryto szkłem akrylowym, któremu bliżej do plastiku, niż do szkła w odczuciu dotyku. Plastik to mało przyjemny, a w dalszej perspektywie okazało się, że gromadzi on sporo widocznych zabrudzeń. Plusem jest lekkość konstrukcji – 180 gramów w dłoni to stosunkowo niewiele jak na ówczesne standardy, a zaoblenie tyłu poprawia chwyt.

OPPO Reno12 Pro 5G zachlapań się nie boi

Konstrukcji należy przyznać jeszcze jedną zaletę, choć taką wartą pół punktu – wodoodporność w skali IP65 to coś, co pozwoli telefonowi wytrzymać kontakt z ulewą, choć nie zanurzenie. Pół plusa przyznam też za wyspę aparatów – wygląda ona ładnie i nie jest gigantem bez polotu, a z drugiej strony telefon gibie się, gdy dotykamy go podczas leżenia na blacie.

Boki wykonano z tworzywa i to także nie daje tak przyjemnych odczuć jak niegdysiejsze smartfony OPPO Reno. W dodatku te są płaskie, co oczywiście jest głównym trendem w świecie smartfonów. Całość nieco się ślizga, a z pewnością jest magnesem na zabrudzenia. Po prawej stronie umieszczono przyciski głośności oraz włącznik i te nieśmiało ruszają się na boki, jednak to nic strasznego. Port USB-C umieszczono na dole, podobnie jak maskownicę głośnika oraz tackę na karty Nano SIM z opcją karty Micro SD.

Drugi głośnik gości w górnej ramce, ale jest kompaktowy na tyle, by nie powiększał ramek dookoła ekranu. Ich optycznemu zmniejszeniu do przyjemnego dla oka rozmiaru pomaga fakt, że szkło zostało delikatnie zagięte z czterech szkło. I to nie byle jakie szkło, bo Gorilla Glass Victus 2. To znacznie wyższy standard szkła niż zazwyczaj w telefonach w tej cenie i w moich testach tafla ta prezentuje się znacznie lepiej niż szkła Dragontrail czy poprzednie generacje. Nie oznacza to, że nie ma tu minimalnej ilości mikrorys, ale ta z pewnością jest mniejsza niż zazwyczaj. Ogólnie OPPO Reno12 Pro 5G pozostawia dobre wrażenie, ale nie ma tu nic szałowego.

Ekran OPPO Reno12 Pro 5G

Inaczej niż producenci próbujący ugrać nieco więcej rozdzielczością, OPPO stawia konsekwentnie na tzw. Full HD+, czyli w tym przypadku 2412×1080 pikseli. Po raz kolejny to matryca AMOLED, podobnie spodziewane jest odświeżanie do 120 Hz. Producent obiecuje też jasność na poziomie 1200 nitów. Czy to wszystko może przełożyć się na ekran, który wyróżni się w tej klasie cenowej?

Ekran AMOLED w OPPO Reno12 Pro 5G

Producent zbliża się do wartości dotyczącej jasności i zarówno w trybie HDR, jak i przy regularnej jasności osiąga 1110-1130 nitów. Nieźle, ale konkurencja, także z ubiegłego roku, potrafi osiągać lepsze rezultaty. Jednak nie jest to problem, bo widoczność w słońcu jest wystarczająca w większości momentów, a do tego w ustawieniach włączymy “adaptacyjne odcienie” dla zmiany parametrów pokroju kontrastu czy barw. Jednocześnie przy niskiej jasności przewijanie białych czcionek sprawia, że te stają się różowe i nie jest to coś, co wypada w tej klasie cenowej.

Ustawienia ekranu OPPO Reno12 Pro 5G

Szkoda, że OPPO nie zależy, by uzyskać przewagę na tym polu. Reprodukcja barw może być modyfikowana kilkoma opcjami, ale to tyle z personalizacji. Kąty widzenia mogłyby być lepsze – już lekkie odchylnie zabarwia wyświetlane kolory na pomarańczowo. Szkoda, bo same barwy wyglądają żywo lub stonowanie, w zależności od ustawień. Minimalny poziom jasności jest niski, ale możemy jeszcze nieco go obniżyć ustawieniami ekranu “do snu”. Trudno tutaj o cokolwiek, co skupiłoby nasz wzrok i wyróżniło ten smartfon. Ot, kolejny 6,7-calowy ekran.

Dźwięk i wibracje, czyli gdzie jest Pro, panie OPPO?

Dawno już nie miałem w rękach smartfonu, który mógłby zaskoczyć jakością dźwięku. O ile w przypadku wibracji producenci mniej lub bardziej się starają i potrafią zaoferować rozwiązania lepsze niż sugerowałaby to półka cenowa, tak opisywanie dźwięku to monotonia. OPPO wyróżnia chociaż to, że umożliwia odtwarzanie dźwięku z wielu źródeł audio jednocześnie z wirtualizacją przestrzeni lub samodzielnym rozstawianiem tych źródeł.

System stereo, co pewnie nikogo czytającego regularnie recenzje nie zaskoczy, nie jest symetryczny. Górny głośnik jest słabszy, a proporcje mocy wynoszą mniej więcej 40 do 60%. Nie są to potężne głośniki i nie spodziewajcie się tu żadnego pogłębionego basu. W zamian OPPO dało rozwiązanie na chwilę podbijające głośność, rzekomo o 300%. Decybelomierz nie wskazał na zmiany w głośności, przynajmniej z bliskiej odległości, choć z dalszej różnice sięgały 5-6 dB. Jako, że dwukrotnie głośniej to mniej więcej pomiar wyższy o 10 dB, to nie do końca wierzyłbym w 300%. Jakość dźwięku w takim ujęciu znacznie spada, a nie ma tu i tak z czego spadać.

OPPO Reno12 Pro 5G i jego predefiniowane efekty

Wibracje w OPPO Reno12 Pro 5G nie są szczególne. Producent ogranicza ekspozycje na wibracje w systemie, więc nie pojawiają się, gdy pracujemy zoomem w aparacie czy budzikiem. Gdy już wibracje się uruchomią… jest tanio. Co prawda całe urządzenie nie sprawia wrażenia, jakby miało się rozpaść, ale w dłoni czujemy, że cały tył obudowy się porusza. Nie są to wibracje haptyczne i zapewne z tego powodu producent nie pozwolił, by były one za mocne. Niby się człowiek przyzwyczaił, że dopisek “Pro” w smartfonach niewiele znaczy, ale mógłby znaczyć trochę więcej.

To jak to jest z tym AI w ColorOS?

Sztuczna inteligencja wkracza do naszych smartfonów w formie rozmaitych narzędzi. Jedni producenci wprowadzają ją z całą stanowczością, a inni robią to nieśmiało lub w ogóle. OPPO dołącza do rozgrywki i oznacza swój telefon jako “OPPO AI Phone”. ColorOS 14.1 przykrywa Androida 14, a producent obiecuje wsparcie 3 aktualizacjami wersji systemu operacyjnego oraz poprawkami bezpieczeństwa dostarczanymi przez 4 lata. To akurat warto docenić, ale czy docenimy rozwiązania spod znaku AI?

Po pierwsze: te oparte o tekst i mowę nie działają po polsku. Skrót i audiodeskrypcję nagrania uzyskamy, jeśli rozmowa była przeprowadzona w językach: hindi, angielskim i chińskim. Są to też funkcje, które wymagają połączenia z siecią. Podobnie rzecz ma się przy gumce AI, która miała być rozwiązaniem działającym bez łączenia się z internetem, a nie jest. Rezultaty jej działania wystarczą zresztą tylko do tego, żeby wymazać ludzi lub niewielkie przeszkadzajki z kadru. Jeśli jednak na całej długości zdjęcia będzie linia energetyczna, to w miejscach jej przecięcia z budynkami efekt będzie mizerny. Funkcje pomagające redagować notatki czy e-maile działają dzięki Google Gemini, ale na razie nie są przewidziane dla języka polskiego. Rozczarowujący wstęp do AI.

Poza tym nakładka ColorOS nie powinna nikogo zaskoczyć ani zaszokować swoją formą. Mógłbym skopiować spory fragment recenzji OPPO Reno11 F 5G i nadal miałby on swoje zastosowanie. Producent nie wychodzi poza utarte schematy personalizacji, które stosuje od kilku lat – próżno zatem szukać powiększonych, interaktywnych widżetów, folderów z mniejszymi ikonami czy trybu Always-On Display z minimalnym podświetleniem tapety, jak w iOS, ale też chociażby kontynuacji motywu między AOD, ekranem blokady i ekranem głównym, jak w Huawei. Nie wgramy też własnych ikon.

Możemy za to zmieniać rozmiar ikon, ich ilość na pulpicie, zrezygnować z wysuwanego menu z aplikacjami i ustawić animację dla przejść między pulpitami. Możemy też wybrać, co robi gest przesunięcia od góry, który może wyciągnąć panel powiadomień z przełącznikami albo rozwiązanie Shelf, gdzie jest kilka ekskluzywnych widżetów i wyszukiwarka.

Nakładka w OPPO Reno12 Pro 5G ma też swoje mankamenty. Bezsensowne aplikacje pokroju gier na 5 minut zainstalowane od nowości? Są i na szczęście da się je usunąć. Reklama własnego sklepu z aplikacjami App Market, który nie ma zbyt wiele do zaoferowania? Tak – odbywa się za pośrednictwem powiadomień. Jeśli ponad 2000 złotych za smartfon to za mało, by pozbyć się takich wtrętów, to jesteśmy zgubieni.

OPPO Reno12 Pro 5G z funkcjonalnym panelem bocznym

Są też aplikacje producenta. Zaimplementował on własną przeglądarkę, narzędzie do notatek, rejestrator (dyktafon) i szereg pomniejszych rozwiązań. Nie są to przełomowe i najbardziej funkcjonalne narzędzia na rynku, ale części osób z pewnością wystarczą. Sama nakładka lubi mieć chwile zawahania – jeśli jakaś aplikacja nie reaguje na dotyk, trzeba ją czasem wyłączyć i uruchomić podobnie. W przypadku kilkukrotnego braku reakcji na gesty musiałem zablokować ekran i odblokować ponownie, a raz nawet uruchomić smartfon od nowa. To rzadkie błędy, ale na przestrzeni dwóch tygodni i tak było ich zbyt wiele.

Na korzyść ColorOS przemawia prostota tej nakładki oraz pewne funkcje związane z gestami i dodatkowymi panelami, które znajdują się w niej już od dłuższego czasu. Zawsze otrzymujemy skróty do najważniejszych aplikacji lub takich, które sami sobie ustawimy. Do tego z nowszych rozwiązań warto nadmienić wkładanie plików do doku, by potem łatwo wyjąć je w innej aplikacji i w ten sposób na przykład nie przebijać się przez całą galerię oraz wycinanie obiektów ze zdjęć, by łatwo obrabiać je w programie graficznym.

Wycinanie postaci ze zdjęć bardzo lubię

Ogólnie rozumiem, dlaczego OPPO nie rewolucjonizuje świata swoją nakładką przy każdej nowej odsłonie i chyba tracę nadzieję, że będzie ona kiedyś bardziej spójna wizualnie i mniej pstrokata.

Teoretycznie system z nakładką powinny tylko zabierać 20 GB pamięci, ale z 512 GB na start mamy tu raczej 460 GB dostępne dla użytkownika. Gdy chodzi o zabezpieczenia telefonu, oferuje on spodziewany czytnik linii papilarnych pod ekranem. Ten działa precyzyjnie i jednocześnie dość szybko, przynajmniej przy dokładnym dotknięciu. Nieco gorzej jest, gdy dotkniemy niepełnym kciukiem, a jest to proste przy bardzo nisko umieszczonym skanerze. Do tego smartfon odblokujemy naszą twarzą.

Jest jedna rzecz, która może zapewnić OPPO Reno12 Pro 5G popularność

OPPO z pewnością znajdzie swoją niszę dzięki implementacji slotu na kartę pamięci. Zaskoczyło mnie, że ludzie są skłonni mieć w swoich urządzeniach po 40000 zdjęć i filmów, ale to właśnie dla takich osób slot na karty Micro SD jest koniecznością przy zakupie do zapisywania swoich wspomnień, a poza 512 GB pamięci wsadzimy tu nośnik o pojemności do 1 TB, oczywiście kosztem karty SIM. Nie znajdziemy tu funkcjonalności eSIM.

BeaconLink to nowa funkcja i potrzeba czasu, by zyskała popularność

Smartfon spisywał się dość bezproblemowo, gdy chodzi o moduły łączności. Mamy tu zarówno Wi-Fi 6, jak i sieć 5G, z którymi łączył się i utrzymywał zasięg w satysfakcjonujący sposób. Również jakość rozmów jest na dobrym poziomie, a smartfon obsługuje Wi-Fi Calling. Bluetooth również nie dostarczał problemów, a ciekawostką jest możliwość wykorzystania go do komunikacji BeaconLink, która pozwala połączyć się bez internetu ani sygnału komórkowego z drugą osobą. Niestety na ten moment trudno o kompatybilne urządzenia. Gdy zaś chodzi o GPS, to poza drobnymi problemami z ustaleniem kierunku poruszania się w miejskiej dżungli, działał on szybko i precyzyjnie.

Większy akumulator i brak ładowarki

OPPO Reno12 Pro 5G prezentuje film z klasyki gatunku. Akumulator o pojemności 5000 mAh gości w wielu smartfonach i jest to zdecydowanie dobry standard. Przekłada się też na dobre czasy pracy na jednym ładowaniu. W cyklu mieszanym z 30% czasu na LTE/5G udawało się wyciągać 6-7 godzin pracy ekranu, co mniej wymagającym użytkownikom powinno dać nawet 2 dni korzystania. Ja rozładowywałem urządzenie przez cały dzień, ale też dość intensywnie wykorzystywałem media społecznościowe.

Dobre czasy pracy na jednym ładowaniu, bo smartfon się nie przemęcza

W zestawie z OPPO Reno12 Pro 5G nie ma ładowarki. Nie obsługuje też ładowania indukcyjnego. Na szczęście jestem w posiadaniu kompatybilnej z SuperVOOC ładowarki, więc mogę potwierdzić, że w kwadrans odzyskamy 45% energii, a w pół godziny – 75%. Pełne naładowanie zajmuje około 45-46 minut. Końcówka jest wolniejsza, dzięki czemu po skończeniu ładowania smartfon jest tylko delikatnie ciepły.

Dla OPPO to Pro, a dla mnie to niezbyt

Producent może powiedzieć, że względem ostatnich obecnych w Polsce “dziesiątek” wcisnął do smartfonów większy akumulator, dorzucił lepszą matrycę oraz powiększył pojemność pamięci, a do tego dołożył wodoodporność. Niby tak, ale ani wykonaniem, ani wydajnością, ani nawet jakością zdjęć i wideo nie jest to smartfon Pro. Trochę się wyzłaszczam w tym momencie na to, jak niewiele znaczy obecnie ten dopisek, ale to też smutna konstatacja na temat działania tej firmy w Polsce. OPPO potrafi zaskakiwać innowacjami, ale w Polsce funkcjonuje w trybie eko lub po prostu nie lubi być zbyt konkurencyjne.

Ciekawie w tym telefonie wygląda tylko tył obudowy

Tak jak pisałem wyżej, smartfon znajdzie swoich sympatyków, chociażby ze względu na lekkość czy obecność slotu na kartę pamięci. Prawda jest jednak taka, że to zbyt mało, by wyróżnić się w wolnej sprzedaży. Być może wcale nie chodzi o to producentowi – w końcu niekoniecznie chce on wchodzić w paradę OnePlusowi czy realme, które w poczcie pantoflowej mają lepszą popularność. Szkoda, że przez to seria Reno traci swój blask. I żaden błysk z tyłu obudowy nie zastąpi tego, jak niegdyś OPPO faktycznie starało się udowodnić coś tymi telefonami. To nie do podrobienia, a OPPO Reno 12 Pro 5G chyba jednak gdzieś już widziałem. Dla wielu uczucie znajomości to dobre uczucie, zwłaszcza że nic tu kardynalnie nie popsuto. Jednak dla mnie, recenzenta licznych smartfonów tego producenta, OPPO staje się synonimem nudy.