Na rynku naprawdę nie brakuje smartfonów, które mają dobrą specyfikację, a kosztują połowę mniej niż flagowce. Co więcej, nawet realme kilka miesięcy debiutowało z podobnym urządzeniem. Gdy testowałem realme 12 Pro+, nie spodziewałem się, że dostanie on konkurencję w postaci innego smartfonu firmy. Oczywiście najnowszy smartfon z serii GT nie jest w teorii aż tak skierowany ku fotografom, za to rozkłada akcenty w innych miejscach.
Rodzi się pytanie: Czy te akcenty pozwolą wyróżnić się w szalenie konkurencyjnym przedziale cenowym? Dobra specyfikacja nie wystarczy, jeśli oprogramowanie nie będzie na odpowiednim poziomie. Czy warto zaufać liczbom, jakimi w przekazach reklamowych epatuje realme GT 6T? Przekonajmy się!
Wykonanie realme GT 6T raczej fanów mu nie przysporzy
Czasami tył smartfonu to miejsce walki między idealistami designu, a fanami praktycznego podejścia. W przypadku realme GT 6T ewidentnie walkę o wygląd i zastosowane materiały wygrali ci drudzy. Dawno nie miałem tak wyraźnie brudzącego się smartfonu, a jego srebrna wersja to magnes na odciski oraz drobiny skupiające się przede wszystkim dookoła wyspy aparatów. Doczyszczenie telefonu na potrzeby robienia zdjęć to straceńcza misja; jeżeli zazwyczaj umieszczacie swój smartfon w kieszeni, te problemy będą dotyczyły także was.
Nie pomoże nawet dodane do urządzenia silikonowe, ciemne etui, w którym postawiono na wielkie wycięcie w miejscu błyszczącego pasa. Doprawdy genialny pomysł, ale przynajmniej dostaliśmy coś na otarcie łez po zabraniu ładowarki. Wracając do samej konstrukcji: realme postawiło na zaoblenie tylnej części z tworzywa niczym w flagowych urządzeniach, co dobrze wpłynęło na pewność chwytu. Przy masie 191 gramów urządzenie sprawia wrażenie podejrzanie lekkiego.
Oczywiście tworzywo znajdziemy nie tylko z tyłu, ale i w bocznych ramkach obudowy. Po prawej umieszczono przyciski głośności oraz włącznik. Tu pozytywne zaskoczenie – spodziewałem się przycisków słabo osadzonych i gibających się na boki, a tu skok jest przyjemny i niemal nie ma ruchów poza obrys. Lakier nie starł się przez kilka tygodni poza jednym miejscem, na które telefon upadł. Na dole znajdziemy maskownicę głośnika, port USB-C oraz tackę na dwie karty Nano SIM. Boki są też nieco płaskie, ale ze ścięciami dość głęboko przechodzącymi do tafli szkła. Te nie są ostre i nie wbijają się w ręce.
Front prezentuje się niczym we flagowych smartfonach. Ramki dookoła ekranu są zauważalne, ale zdecydowanie nie należą do dużych. Z pewnością zaoblenie szkła pomaga w ich optycznym zmniejszeniu. Na tafli pojawiły się niewielkie i niewidoczne na co dzień rysy wyłącznie w dolnej połowie ekranu. Ogólnie trzeba ocenić realme GT 6T jako smartfon nierówny. Z pewnością jego wygląd jest przyjemny dla oka i zbliża go do flagowców, ale wykonanie tyłu pozostawia wiele do życzenia. Zabrakło też wodoodporności w jakimkolwiek standardzie, a to staje się już standardem w tej cenie.
Ekran w realme GT 6T
Czyżby realme zrobiło z ekranem coś, czego nikt się po nich nie spodziewał? Producent postawił na nieco wyższą niż standardowa rozdzielczość – 2780×1264 pikseli (450 ppi) – oraz na dużą przekątną – 6,78 cala. Zastosowana technologia to LTPO AMOLED, a więc odświeżanie zmienia się między 1 a 120 Hz. Producent chwalił się też jasnością na poziomie 6000 nitów – tę jednak osiągał niewielki fragment ekranu przy wygaszeniu reszty.
Maksymalna jasność w trybie HDR wynosi 3100 nitów i to najwyższy wynik, jaki osiągnąłem w testach smartfonów w tym roku. To jednak niejedyny parametr, w którym realme GT 6T uderza konkurencję mocniej niż moglibyśmy się spodziewać. Poza wysoką jasnością maksymalną na co dzień, smartfon wyświetla albo bardzo stonowane, albo nasycone kolory. W systemie nie brakuje opcji regulowania tych barw pod nasze preferencje, a do tego przygotowano kilka gotowych opcji.
Jedynym większym mankamentem, który wiąże się z zaobleniem szkła, są pogorszone kąty widzenia. Obraz nieco żółknie, gdy telefon położymy na blacie i dominuje wyświetlanie bieli. Czernie, jak to w AMOLED-zie, są bezbłędne. Nie dostrzegłem problemów przy niskiej jasności, więc nie ma mowy o zielenieniu szarości oraz różowych bielach przy przewijaniu czcionek. To ekran, któremu możecie zaufać, a który wzbudza u mnie pozytywne skojarzenia z flagowymi rozwiązaniami.
Dźwięk i wibracje w realme GT 6T? No są, a o co chodzi?
Smartfony w ostatnich czasach stają się w aspektach dźwiękowo-haptycznych bardzo podobne. Producentom nie zależy, by rewolucjonizować ten aspekt, być może dlatego, że wynika z tego niewiele korzyści wizerunkowych, a i trudniej je zaprezentować? Niezależnie od tego mogę powiedzieć, że realme GT 6T otrzymał głośniki stereo, które standardowo, grają asymetrycznie. Mocniejszy jest dolny, wychodzący z dołu obudowy, a górny, do rozmów, gra nieco subtelniej.
Jakość głośników oceniłbym na adekwatną do tej klasy cenowej. Smartfon nie gra ani nadmiernie głośno, ani za cicho. Nie ma też wyróżniających się partii dźwiękowych. Usłyszycie tu pewną dozę basu, ale wasze uszy nie odczują, że jest w tym wszystkim szerokość sceny. Głosy są tu klarowne, raczej nie dochodzi do przesterów, ale też nie ma nic, co mogłoby przemawiać na rzecz realme GT 6T względem konkurencji. Skorzystamy też z kilku ustawień dźwięku OReality Audio dopasowanych do tego, co aktualnie uruchomiliśmy – grę, film lub muzykę (sam smartfon może też wykryć jedną z trzech takich sytuacji). Różnice w odbiorze dźwięku zdecydowanie da się poczuć.
Wibracje w realme GT 6T są haptyczne i biorąc pod uwagę próby niektórych producentów, należy to uznać za sukces. Możemy zmienić moc wibracji, ale na tym kończy się ich personalizacja. To, co dostajemy, uznaję za zestaw konkretny, dobry w precyzji przekazywania tego, którą część ekranu dotknęliśmy, ale w żadnym razie nie wybitny w swojej pracy. Z pewnością część osób doceniłoby więcej mocy, ale przynajmniej smartfon nie przypomina grzechotki przy połączeniu.
Na realme GT 6T można liczyć, ale będzie gorąco
Gdyby na specyfikację spojrzał ktoś, kto o smartfonach słyszy okazjonalnie, pewnie potraktowałby realme GT 6T jako gorszy telefon niż chociażby Nothing Phone (2), bo jego układ to Snapdragon 7+ Gen 3, a nie cokolwiek z ósemką, na przykład 8+ Gen 1. Tymczasem realme przygotowało naprawdę wydajny smartfon, o ile oczywiście pozwolicie urządzeniu na to, by się nagrzało. Smartfon staje się nieprzyjemny w dotyku, bo producent nie zaimplementował limitów, po przekroczeniu których urządzenie przestałoby pracować tak wydajnie. Wykorzystanie tworzywa sprawia, że ciepło w miarę szybko się rozchodzi, ale będziecie potrzebowali chwili, by znów korzystać w pełni.
Nie jest to jednak problem, który odczujecie na co dzień. Jeśli nie zagrzejecie smartfonu, to wszystko powinno być w normie. Smartfon działa szybko (poza aplikacją aparatu – standard w smartfonach od BBK, czyli Oppo, OnePlus i realme) i niemal nie spotkałem się z szarpiącymi animacjami. Uruchamianie aplikacji odbywa się tu szybko, choć flagowe urządzenia potrafią zrobić to minimalnie płynniej. Pamiętajmy jednak, że to średniopółkowiec i to taki, który po prostu działa sprawnie. Producent jakby celowo daje odczuć, że to jeszcze nie ta półka i najmocniej widać to przy pamięci operacyjnej. Niby to 8 GB RAM-u najnowszej generacji, ale niektóre aplikacje po prostu wypadają z listy aktywnych procesów już po krótkiej chwili.
Oczywiście realme GT 6T jest wyposażony w szereg narzędzi optymalizacyjnych, zarówno wewnątrz rozgrywki, jak i poza nią. Charakterystyczny dla tej serii jest tryb GT, gdzie smartfon może zrobić się gorętszy, ale wykonuje każdą pracę z większą mocą niż zazwyczaj. W efekcie możemy przyoszczędzić kilka sekund na montażu krótkiego wideo lub załadować część programów nieco szybciej, jednak są to niuanse. Bardziej narzędzie optymalizacyjne przydaje się w grach, bo tam może też wyłączać powiadomienia i odkładać połączenia, zmieniać wygląd przychodzących wiadomości oraz dać nam skróty do aplikacji. Umożliwia nawet zmianę głosu w czatach, jeśli chcecie poczuć się bardziej tajemniczo.
Czytaj też: Recenzja OPPO Reno 12 Pro 5G. Potrzeba mocy
Pod względem wydajności zdania nie zmieniam – realme GT 6T ma potencjał, by być smartfonem na lata. Mocy mu nie zabraknie, a być może kolejne aktualizacje poprawią jego zarządzanie ciepłem. A skoro o aktualizacjach mowa…
Znacie już realme UI. Rewolucja to nie pod tym adresem
Smartfony ze średniej półki niby mają dostawać aktualizacje przez lata, ale potem te stają się ponurym obowiązkiem dla producentów, którym się nie spieszy. W przypadku realme GT 6T ewidentnie producentowi zależało na poprawie początkowych problemów, bo przez miesiąc dostałem 3 aktualizacje, z czego tylko jedna aktualizowała łatki bezpieczeństwa, a pozostałe miały poprawiać wydajność. To faktycznie się udało, bo smartfon przechodzi teraz przez stress testy, z którymi miał problem na początku.
Realme obiecało 3 duże aktualizacje wersji systemu oraz 4 lata dostarczania poprawek bezpieczeństwa. Być może któraś z tych aktualizacji dramatycznie odmieni wygląd systemu lub doda mu jakieś ciekawe funkcjonalności. Na razie jedyną większą nowością jest Gumka AI, która pozwala usuwać postacie lub obiekty ze zdjęć. Jeśli myślicie, że to żadna nowość i słyszeliście o tym przed laty, to macie rację – po prostu teraz to rozwiązanie wzmocnione sztuczną inteligencją i wysyłaniem danych na zewnętrzne serwery. Zaskoczyć może też część powiadomień, które wyświetla się w kapsułkach, jak na przykład czas ze stopera lub informacja o niskim stanie baterii.
Poza tym realme UI to nakładka, która stawia na to samo od kilku lat. Nie zmienił się narzędzia do personalizacji wygaszacza ekranu, gdzie nadal możemy wybrać kilka osobnych narzędzi – od napisów, przez kontury zdjęcia jako szkic, na Bitmoji kończąc. Przejście na ekran główny też nie wzbudzi w was zaskoczenia – nadal nie wgramy własnych ikon, za to zmienimy kształt, rozmiar i zdecydujemy o umieszczeniu tekstu pod nimi. Zmienimy także przejścia na pulpicie, podobnie jak ilość ikon, czy to, co wydarzy się po przeciągnięciu palcem od góry do dołu. Są trzy rzeczy, które mogą się potem wydarzyć:
- Wysuniemy panel powiadomień połączony z przełącznikami;
- Uruchomimy Shelf – ekran z dużymi widżetami, które są interaktywne i wyświetlają aktualizujące się treści. Problemem jest brak wielu kompatybilnych aplikacji;
- Przejdziemy do wyszukiwarki systemowej, która poza znajdowaniem aplikacji zaproponuje nam reklamy i sugestie aplikacji do pobrania.
W realme UI 5.0 znajdziemy też aplikacje producenta. Wśród nich własna przeglądarka internetowa oparta o standard chromium, ale też codzienne narzędzia jak rejestrator (czyli dyktafon), menedżer plików i tym podobne. Jest też narzędzie, które pozwala całkowicie wyłączyć wszystkie funkcje telefonu poza aparatem – Zen Space. Nie zabrakło też własnego sklepu z aplikacjami, jednak obecnie App Market walczy, by był w pełni przetłumaczony i daleko mu do konkurencji dla Google Play Store. Niestety, od nowości są tu też niechciane aplikacje pokroju gier na 10 minut, ale te na szczęście możemy odinstalować. Szkoda tylko, że w telefonie za ponad 2000 złotych trzeba się dopuszczać takiego zaśmiecania.
Poza tymi aspektami realme UI przypomina nakładki innych producentów. Znajomo poczujecie się w ustawieniach, które są poszeregowane według segmentów znanych z poprzednich odsłon nakładki. Podobnie wygląda panel powiadomień z przyciskami funkcyjnymi. Podobnie odblokujemy realme GT 6T, który wyposażono w czytnik linii papilarnych działający sprawnie, ale potrzebujący chwili. Rozpoznawanie twarzy działa wolniej i potrzebuje pewnej ilości światła, ale odblokuje ekran nim podniesiecie smartfon sprzed biurka. Są tu jednak pewne dodatki, które zmienią wasze doświadczenie względem telefonów innych producentów.
Za ciekawostkę uznaję gesty w powietrzu – przedni aparat wykrywa naszą dłoń i umożliwia w ten sposób przewijanie zawartości ekranu bez dotykania telefonu. Byłoby to rozwiązanie użyteczne, gdyby działało niezawodnie, ale jednak jest na tyle irytujące, by pozostało przede wszystkim ciekawostką. Oprócz tego są tu znane dodatki od realme jak boczny pasek z propozycjami aplikacji i czynności, ale i opcją przypinania wybranych programów czy szybkie uruchomienie, które po odblokowaniu ekranu palcem pokaże obok niego skróty, do których wystarczy przeciągnąć. Są tu też sprytne funkcje, jak robienie zrzutu ekranu po przeciągnięciu trzema palcami w dół lub podzielenie ekranu między aplikacje po przeciągnięciu nimi w górę.
Podsumowując, realme GT 6T nie robi nic innowacyjnego, nie wchodzi też na pełnej w wyścig AI, ale ich nakładka po prostu działa sprawnie i oferuje zestaw funkcji, który powinien zadowolić większość użytkowników. Z 256 GB pamięci dla użytkowników zostaje nieco ponad 218 GB.
Łączność w realme GT 6T
To najnudniejsze akapity recenzji, bo rzadko kiedy cokolwiek w smartfonach się psuje, a realme GT 6T praktycznie niczym nie może nas zaskoczyć. Może zaskoczenie stanowi moduł podczerwieni do sterowania innymi urządzeniami, ale to nie pierwszy raz realme. Smartfon oferuje łączność 5G i pod względem zasięgu zarówno w podróży, jak i w mieście, nie narzekałem na brak kresek. Smartfon wykorzystuje Wi-Fi Calling i VoLTE, by poprawiać jakość połączeń, ale nie trzeba było jej poprawiać.
Gdy chodzi o łączność Wi-Fi, teoretycznie moglibyśmy mieć zgodność z Wi-Fi 7, ale smartfon zatrzymał się na standardzie 6E. To i tak wystarczy, by bezproblemowo wykorzystać pełny potencjał większości sieci. Nieco lepiej mógłby sprawować się GPS, który praktycznie zawsze myli się co do kierunku, w jakim się poruszam. Smartfon, co chyba nikogo nie zaskakuje, nagrzewa się mocno przy dłuższym korzystaniu z 5G. Ma za to bezproblemową łączność Bluetooth 5.4 – nawet w tłocznym mieście i z telefonem w kieszeni odtwarzanie muzyki odbywa się bezproblemowo.
Zdjęcia i filmy z realme GT 6T
Producenci poszli po rozum do głowy i zamiast nagromadzenia aparatów w średniopółkowcach na tyle obudowy, otrzymujemy dwa oczka, ale za to te najważniejsze – aparat główny oraz ultraszerokokątny. Spójrzmy na ich specyfikację, nim dokonamy oceny zdjęć:
- Aparat główny 26mm: Sony LYT-600 50 Mpix, f/1.9, 1/1.95″, PDAF, OIS
- Aparat ultraszerokokątny 16 mm 112˚: 8 Mpix f/2.2, 1/4″
- Przedni aparat 21mm: 32 Mpix f/2.5, 1/2.74″
- Możliwości wideo: 4K/60 FPS, 1080p/30/60/120 FPS
Aplikacja aparatu nie uległa zmianom od wielu lat. W dalszym ciągu przesuwamy na bok między opcjami. Szkoda, że nadal opcja zdjęć 50 Mpix jest wyrzucona poza główne okno trybu “Zdjęcia”, ale za to możemy ją przysunąć bliżej dzięki edytowaniu pozycji ustawień. Profesjonalny tryb dla wideo zmusza nas do nagrywania w proporcjach 21:9 i 1080p. Z 4K nie skorzystamy też, gdy chcemy nagrywać obiektywem ultraszerokokątnym, a co więcej – musimy go wybrać jeszcze przed rozpoczęciem nagrywania.
Dla realme GT 6T nie będzie miejsca w panteonie fotograficznych średniaków. Zdjęcia z tego smartfonu ujdą w tłoku. Przede wszystkim realme ma tendencję ku sztucznemu wyostrzaniu zdjęć, nawet gdy te są zbliżeniami z wyraźnie oddzielonymi planami. Widać też, że smartfon dość agresywnie walczy o to, by nie przepalić słonecznych scenerii. Udaje się mu to połowicznie, bowiem znikają detale w cieniach. Przez to paradoksalnie lepiej potrafią wypadać ujęcia z podwójnego przybliżenia np. na budynek, gdy smartfon nie musi się przejmować dynamiką tonalną nieba.
Temu problemowi nie pomaga fakt, że zdjęcia z realme GT 6T są mocno nasycone i zdecydowanie o dwa odcienie cieplejsze niż w rzeczywistości. Jednocześnie warto pochwalić producenta za konsekwentność algorytmów w doborze balansu bieli i nasycenia – poza jednym lub dwoma wyjątkami kolorystyka utrzymuje się zarówno w obrębie jednego aparatu, jak i po zmianie ogniskowej. Zdjęcia w wysokiej rozdzielczości przynoszą nieco więcej detali i są najlepszym rozwiązaniem, gdy chodzi o okiełznanie potencjału smartfonu. Nie zmienią jednak faktu, że czasem mogłoby być mniej kontrastu, a więcej rozjaśnienia kadru, nawet kosztem nasycenia.
Widać to przy zdjęciach z ultraszerokiego kąta. Może i mają znacząco niższą jakość (momentami nawet bardzo przeciętną), ale mniej nasycenia w niektórych zdjęciach zbliża kadry do wyglądu rzeczywistego. Niestety, inne aspekty zdjęć zniechęcają do korzystania z nich. Przy przetwarzaniu pewne elementy kadru (np. nagromadzenie liści) zlewają się w jednokolorową plamę. Brzegi kadru tracą na jakości dość zauważalnie, a do tego słońce wpadające w soczewkę może znacznie zakłócić kadr i zwiększyć zaszumienie. Braki światła też są mocniej odczuwane i wtedy jakość spada zauważalnie. Czasem odnoszę wrażenie, że BBK ma te same 8 Mpix od kilku lat i pakuje je do wszystkich smartfonów ze średniej półki.
Nocą smartfon i tak “zachęci” was do skorzystania z dłuższego naświetlania, bo albo sam zrobi to w automacie, ale włączy tryb nocny z opcją odkliknięcia małego przełącznika w rogu kadru. Różnicę widać tylko przy ultraszerokim kadrze, bo ten bez trybu nocnego, nawet z długim naświetleniem, wygląda gorzej. Sam tryb nocny poprawia zdjęcia w dobry sposób – zmniejsza rozbłyski świetlne, dodaje szczegółów obiektom i rozjaśnia kadr bez prześwietlania nieba.
Niestety, ale smartfon nie radzi sobie idealnie z jasnymi źródłami światła i te potrafią zapaskudzić kadr. Wtedy też wychodzą na wierzch szumy, które są zaakcentowane mocniej niż zazwyczaj. Tryb nocny ratuje wygląd elementów mocniej doświetlonych, jak budynki, ale nie wyczaruje na nowo kadru – w końcu to średnia półka. Ostatecznie szczegółowość jest dobra, a stabilizacja pomaga. Z kolei zdjęcia z ultraszerokiego kąta wyglądają na rozmyte nawet, jeśli wasza dłoń trzyma smartfon stabilnie.
Odcięcie w trybie portretowym częściej niż rzadziej się myli i nie zawsze wynika to z rozstrzelenia włosów, a na przykład nieco ciemniejszego tła. Lepiej wypadają selfie, które oferują dobrą jakość (choć też są dość dziwnie wyostrzane), ale o dziwo są dużo bardziej stonowane niż zdjęcia z tylnego aparatu. Przez to kolorystykę cery oceniam na adekwatną. Szczegółowość kadru prezentuje dobry poziom, a rozpiętość tonalna w automatycznym HDR-ze dobrze radzi sobie z rozjaśnianiem tła.
Gdy chodzi o wideo, to realme GT 6T nie do końca jest idealnym sprzętem. Zastosowana optyczna stabilizacja działa, ale zdarza jej się “pompować” obraz, a ten w ruchu nie zawsze wydaje się ostry. Przejścia tonalne z kolei są zbyt powolne i momentami musimy poczekać chwilę na przyciemnienie kadru w słoneczny dzień. Dobrze spisuje się autofokus. Domyślna kolorystyka materiałów jest zdecydowanie bardziej nasycona od tego, jak wygląda rzeczywistość. Niestety, nawet w dzień widać już odczuwalny na większych ekranach szum.
Większa bateria, ale czy dłuższy czas pracy?
Trzeba docenić, że realme GT 6T bez większej obudowy czy zwiększonej masy dostarczył akumulator o pojemności 5500 mAh. To więcej od konkurencji o około 10%, ale czy czasy pracy są dłuższe? Niekoniecznie. Na LTE/5G osiągałem czasy bliższe 5,5-6 godzinom na ekranie, a na samym Wi-Fi osiągnąłem maksymalnie 7,5 godziny. Takie wyniki, osiągnięte głównie przy korzystaniu z mediów społecznościowych, odpisywaniu na wiadomości i oglądaniu Youtube przełożyły się na pełny dzień pracy, choć nie widzę przeciwwskazań, by były to dwa mniej intensywne dni.
Producent chwali się też ładowaniem o mocy 120W, ale niestety, w zestawie sklepowym nie znajdziecie ładowarki, która osiąga taką moc i jest kompatybilna ze standardem realme. Skorzystałem zatem ze 100-watowego SuperVOOC i w ciągu 15 minut zobaczyłem 45% baterii, w ciągu pół godziny 78%, a pełny akumulator to kwestia 40 minut. To i tak całkiem dobre wyniki, a mogą być jeszcze lepsze – producent obiecuje 50% energii w 10 minut.
Dla realme GT 6T jest nadzieja – jest nią niższa cena
Jak stworzyć smartfon, który trochę pokonuje konkurencję, a trochę jej ustępuje? W realme znają się na tym na tyle dobrze, że mogliby otworzyć jakieś centrum doradcze. Tak naprawdę urządzenie bije konkurencję w swojej klasie cenowej tylko w aspekcie ekranu i choć jest to zauważalna przewaga, tak inne aspekty odbierają tej przewadze blask. Przez to recenzja realme GT 6T miejscami mogła wydawać się dość nudna.
Producent postawił na sensowną wydajność, ale mógł umieścić więcej pamięci operacyjnej. Dostaliśmy nowy aparat główny, który robi dobre, acz nie najlepsze w tej klasie zdjęcia (oddałbym to pole Pixelowi 8 czy taniejącemu Galaxy S23). Niby jest większa bateria, ale i tak nie osiągamy rekordowych czasów pracy, a brak ładowarki boli. Do tego nakładka bez dodatków, głośniki i wibracje bez szału oraz obudowa dobra z przodu i nie tak dobra z tyłu (a i bez wodoodporności) i powstaje dobra, choć mało porywająca mieszanka.
Wiem, że to zapewne prędko się nie stanie, ale miejsce realme GT 6T jest poniżej 2000 złotych. Wtedy, chociażby ze względu na wydajność czy ekran, byłby to telefon godny rozważenia. Biorąc pod uwagę, że ma konkurencję zarówno wewnętrzną, jak i namnożenie odpowiedników u innych producentów, obniżki cen powinny być kwestią czasu. Dopiero po nich możemy mówić o pełnoprawnym zabójcy flagowców.