Tego nie da się odzobaczyć. Rosjanie zrobili z zabawek bezzałogowe bronie

Doskonale pamiętam, kiedy uczyłem się na tym jeździć i zaliczałem upadek za upadkiem. Nigdy nie przyszło mi jednak nawet na myśl, że oprócz zabawki do trenowania równowagi, można zrobić z tej zabawki sprzęt do siania zniszczenia. Rosja właśnie to osiągnęła.
Tego nie da się odzobaczyć. Rosjanie zrobili z zabawek bezzałogowe bronie

Rosja zrobiła z hoverboardów drony kamikadze. Ukraina odczuła je na własnej skórze

Na pole bitwy w Ukrainie zaczęły wjeżdżać bronie rodem z bardzo niepokojącej bajki. Za ich “opracowaniem” stoi Rosja, która postanowiła zacząć proces przekształcania dziecinnych zabawek, bo komercyjnych hoverboardów w improwizowane drony bojowe typu kamikadze. Tego typu bezzałogowce w konkretnej konfiguracji mają tylko jedną rolę – mają dojechać do ukraińskiej pozycji i zdetonować swój ładunek bojowy. Przynajmniej w tej najbardziej imponującej wersji, bo ponoć Rosjanie wykorzystują je również do rozpraszania dymu na konkretnych obszarach czy transportowania wyposażenia, czy min.

Czytaj też: Rosja ma nowego drona kamikadze. Podobieństwo do amerykańskiej maszyny… Nie zaskakuje?

Wiemy, że rosyjskie drony-hoverboardy mogą przewozić do 100 kilogramów i poruszać się z prędkością do 12 kilometrów na godzinę przez trzy godziny na jednym ładowaniu. Jeśli jednak kiedykolwiek jechaliście na tej samobalansującej się zabawce, to wiecie, że utrzymanie na niej równowagi nie jest proste. Dlatego właśnie Rosjanie wpadli na pomysł łączenia ze sobą dwóch hoverboardów, które wspólnymi siłami muszą przemierzać pole bitwy.

Czytaj też: Tego obawiał się cały świat. Rosja oficjalnie złamała 36-letnią umowę

Za tego “bojowego karalucha” odpowiada rosyjska grupa Two Majors, która pochwaliła się nim w ramach nagrań, prezentujących m.in. zdolność robota do poruszania się po różnych terenach, a w tym przez wysoką trawę. Nie są jednocześnie systemem w stylu “odpal i zapomnij”, bo mogą nie tylko jechać w linii prostej, ale też zmieniać swój kierunek, dzięki systemowi sterowania o zasięgu do 2 kilometrów. Jedne z najciekawszych zastosowań? Wysłanie takiego bojowego karalucha z miną przeciwpancerną prosto na ukraiński pojazd, którego załoga może mieć trudności z wykryciem tak niewielkiego pełzającego sprzętu.

Czytaj też: Łamie lód i niszczy kadłuby. Rosja ma nowy okręt o wyjątkowych możliwościach

W tego typu nietypowych formach uzbrojenia ewidentnie najważniejsze jest utrzymywanie ich niskiego kosztu. Dwa hoverboardy ze średniej półki, to wydatek od 1600 do 3000 złotych i mimo że musimy doliczyć do tego osprzęt rodem z “normalnego drona” do sterowania oraz potencjalny ładunek wybuchowy, to cena tego typu bezzałogowca jest i tak niewielka. Pamiętajmy, że tradycyjne bojowe roboty kosztują zwykle setki tysięcy, a nawet całe miliony złotych, więc improwizowanie może w tej wojnie zapewnić obu stronom potężne możliwości bojowe. Ukraina wie o tym doskonale.