Skoda Enyaq 85, jak to Skoda, wyróżnia się detalami
Bryła Skody Enyaq 85 jest trudna do opisania. Najprościej powiedzieć, że to nieco bardziej kanciasty Volkswagen ID.4, z którym dzieli ogromne lusterka. A co za tym idzie, sygnalizacja działania czujników martwego pola znajduje się na ich wewnętrznej stronie i wymaga to nieco przyzwyczajenia. Ale nie każdy wie, jak wygląda ID.4, więc możemy powiedzieć, że Enyaq to z jednej strony kombi, ale SUV, albo że to trochę mini-Van, ale… SUV?
Wynika to z tego, że z boku Enyaq wygląda tak, jakby był coraz dłuższy, im bardziej kierujemy wzrok w stronę tyłu auta. Coś jak w Toyocie Highlander, tylko ładniej. To efekt kanciastości nadwozia i wielu efektownych przetłoczeń. Choć 85 to podstawowy wariant Enyaqa, auto wygląda świeżo i dosyć agresywnie.
Sylwia do Enyaqa przesiadła się z Mercedesa EQS i od razu uznała, że to nie jest duże auto. Eee… no nie do końca, bo w końcu ma 4649 mm długości, 2147 mm szerokości z lusterkami i 1616 mm długości, więc to całkiem pokaźny SUV.
Elementem najbardziej charakterystycznym jest grill. W dzień nie bez powodu wydaje się dziwnie przezroczysty, bo jest w całości podświetlany i wbrew pozorom, to nie wygląda źle. Na pewno lepiej niż w BMW.
Czytaj też: Test Mercedes-AMG 53 EQS 4MATIC+ – w rakiecie może być luksusowo
Skoda Enyaq 85 to bardzo praktyczne auto. Tylko co to jest za czarna listwa?
Wnętrze Enyaqa jest bardzo eleganckie. Szczególnie w skórzanych wariantach wykończenia, a z widoczną na zdjęciach brązową skórą to już w ogóle. Ma się moment zawahania po otwarciu drzwi, bo nie jest to wnętrze, którego byście się po tym aucie spodziewali. Ale nawet w wariancie materiałowym Enyaq wygląda o wiele bardziej elegancko, niż można go o to posądzać.
Pomijając szybko rysujące się elementy z błyszczącego plastiku, wnętrze jest bardzo dobrze wykonane i spasowane. Tu nic nie trzeszczy, nic nie odstaje i jest przyjemne w dotyku. A do tego bardzo praktyczne.
Jak to w Skodzie, mamy tu dużo nietypowych, ale przemyślanych dodatków. Jak przegródki na monety w tunelu środkowym, które jak są puste strasznie się brudzą. Mamy dodatkowy schowek na lewo od kierownicy, uchwyt na długopis w głównym schowku, uchwyt np. na identyfikator na przedniej szybie czy opcję demontażu przegródek na tunelu środkowym z tyłu. Co ułatwia wpakowanie tam trzech osób.
Rzeczą, której kompletnie nie rozumiem jest plastikowy, czarny element biegnący wzdłuż deski rozdzielczej. Wygląda to tak, jakby miało być na nim coś wyświetlane, ale nie. To zwyczajnie przedziwny element dekoracyjny. Podświetlenie jest, ale biegnie wzdłuż drzwi i od spodu deski rozdzielczej. Jego kolor możemy dowolnie modyfikować.
Pomimo tego, że deska rozdzielcza jest ogromna i bardzo mocno wystaje do wnętrza, Enyaq jest przestronnym autem. Jeśli siedząc z przodu spojrzymy przez ramię to dosłownie końca nie widać. Nie inaczej jest z tyłu, gdzie mamy dużo miejsca na nogi i nad głową. Dodając do tego wygodne fotele i tylną kanapę, to idealne auto na dłuższe podróże. Taki żarcik przy elektryku… Pasażerowi ze tyłu mają dostęp do portów USB-C, panelu sterownia klimatyzacją oraz gniazdka 230 V o maksymalnej mocy 150 W. Brawo!
Praktyczność, z której znana jest Skoda, znajdziemy też w bagażniku. Mamy tu 585 litrów pojemności i jest to naprawdę kawałek bagażnika. Po lewej stronie znajdziemy przegródkę, która idealnie mieści kable do ładowania (standardowy oraz do ładowania domowego). Do tego mamy m.in. wysuwane haczyki, pod dwa z lewej i prawej strony.
Czytaj też: Test Toyota CH-R 2024 – wady nie mają znaczenia. To auto skazane na sukces
Skoda Enyaq 85 ma bardzo dobry ekran główny. Za dobry dla… kamer
Bardzo duże ekrany główne w niektórych samochodach przeszkadzają. Ten w Enyaqu wydaje się w sam raz. Jest duży, ale nie za duży i umieszczony tak, że jest bardzo dobrze widoczny, ale nie zasłania widoczności do przodu.
Wyświetlacz główny jest świetnej jakości. Pod względem jasności, kątów widzenia, kolorów i widać też, że rozdzielczość obrazu jest wysoka i to obnaża słabość Skody, bo pokazuje, jak niskiej jakości są kamery. Widok z kamer 360 jest czytelny i bardzo użyteczny, ale nich niska rozdzielczość rozciągnięta na ekranie o wysokiej rozdzielczości dosłownie wali po oczach. Prawdopodobnie takie same kamery znajdziemy np. w znacznie tańszej, nowej Scali, ale tam ze względu na słabszy ekran, obraz już tak źle nie wygląda.
Sam interfejs jest czytelny i prosty w obsłudze. Co ważne, choć jest taki sam jak w Volkswagenach ID, działa nieporównywalnie lepiej. Tutaj nic się nie wiesza, ani nie każe na siebie czekać. Szkoda tylko, że regulacja głośności odbywa się za pomocą dotykowych pól pod ekranem, ale do dyspozycji mamy kilka fizycznych przycisków.
Prawilne guziki znajdziemy też na kierownicy i to o wiele wygodniejsze rozwiązanie, niż dotykowe pola Volkswagena. Ekran kierowcy jest malutki, ale w pełni wystarczający. Podzielony na trzy sekcje i każdą z nich możemy w razie potrzeby powiększyć i ustawić na większej części wyświetlacza. W zasadzie dokładnie ten sam widok, w trochę uproszczonej formie, mamy na head-upie.
Czytaj też: Nowy Hyundai Tucson w szybkim teście. W mieście pije paliwo jak wróbelek, ale odbija sobie w trasie
Enyaq 85 to najsłabszy wariant, ale dynamiki mu nie brakuje
Enyaq 85 został wyposażony w silnik o mocy 285 KM i napęd na tylną oś. Przyspieszenie 0-100 km/h zajmuje mu 6,7 s. Nie jest to wartość szczególnie imponująca jak na elektryka, ale też Enaq nie aspiruje do wyścigówki. Przyspieszenie przy prędkościach miejskich będzie całkowicie wystarczające. Podejrzewam, że większość kierowców rzadko będzie korzystała z pełnej mocy auta.
To, za co należy pochwalić producenta, to zawieszenie. Mamy tutaj możliwość regulacji pracy zawieszenia, więc zarówno fani płynięcia na chmurce, jak i amatorzy kolein znajdą odpowiadającą im konfigurację. To zawieszenie jest jedną z większych zalet auta, jednak można się było tego spodziewać – pamiętajmy, kto stoi za Skodą.
Długo zastanawiałam się, czy jest w prowadzeniu Enyaqa coś szczególnego, o czym trzeba koniecznie napisać i doszłam do wniosku, że nie. Przyspiesza ładnie, prowadzi się lekko i przyjemnie, jest całkiem zwrotna (średnica zawracania – 10,9 m) i komfortowa, do tego praktyczna. Wszystko jest na swoim miejscu, dokładnie tak jak powinno być. Bez nadmiernych emocji, przesadnej finezji, czy rozpalania namiętności. Widać tutaj rękę Volkswagena.
Czytaj też: Test Dacia Duster Hybrid – to będzie hit! Hybryda bardziej oszczędna niż LPG?
Zużycie energii trzymane w ryzach. Skoda Enyaq 85 potrafi jeździć długo bez ładowania
Testowany przez nas egzemplarz jest najwolniejszym w gamie, ale za to może pochwalić się największym zasięgiem. Według producenta, maksymalny zasięg auta w tej konfiguracji (285 KM mocy, napęd na tył) to 578 km i chociaż nie udało nam się do tego wyniku dobić, porządnie się do niego zbliżyliśmy.
Zużycie | Zasięg na 1 ładowaniu (77 kWh netto) | |
Miasto | 13,7-17,5 kWh/100 km | 570 – 440 km |
Trasa do 90 km/h (70-90 km/h) | 15,9 kWh/100 km | 484 km |
Droga ekspresowa (tempomat 120 km/h) | 20,0 kWh/100 km | 385 km |
Autostrada (tempomat 140 km/h) | 21,5 kWh/100 km | 358 km |
Zapytacie, dlaczego w zużyciu w mieście mamy taki rozstrzał. Cóż, 13,7 kWh/100 km osiągnęliśmy podczas jazdy po niezatłoczonej stolicy, kiedy nie spotkaliśmy żadnych korków i nawet światła ułożyły się po naszej myśli, więc jazda była płynna i bezproblemowa. Wartość 17,5 kWh pokazała się po prawie 80 km przejechanych w zupełnie innych warunkach – niemiłosierne korki, światła, ruch rodem z piekieł. Jeśli nie mieszkacie w rozkopanych aglomeracjach z żenującym przepływem ruchu drogowego, latem nie musicie się martwić o to, że auto zużyje Wam ponad 16 kWh/100 km w mieście.
Jeżeli poważnie rozważacie zakup elektryka, weźcie też pod uwagę to, że są to wartości, jakie uzyskaliśmy latem. Zimą będą one mniej korzystne, a jeżeli auto będzie stało pod chmurką, może zużywać nawet 25% więcej prądu.
Czytaj też: [Wideo] Test Alpine A110 S. Gdy pojemność silnika nie ma znaczenia
Skoda Enyaq 85 może się naładować w domu w jedną noc. O ile się odpowiednio zaopatrzymy
Skoda Enyaq 85 jest wyposażona w akumulator trakcyjny po pojemności 77 kW netto. Mamy 3 potencjalne źródła ładowania Enyaqa – domowe gniazdko, wallbox lub szybka ładowarka. Moc ładowania z gniazdka jest uzależniona od tego, jaką macie instalację. Jeżeli jest to instalacja 1-fazowa, maksymalna moc ładowania to 2,3 kW. Jeżeli jest to instalacja 3-fazowa, wartość rożnie do 3,7 kW. Oznacza to, że całkowicie rozładowane auto naładujecie do pełna w 33,5 godziny przy instalacji 1-fazowej, natomiast przy 3-fazowej – w 22 godziny.
Ładowanie auta za pomocą wallboxa to nawet 11kW, więc 7 godzin wystarczy, aby całkowicie rozładowany Enyaq pokazał Wam 100% stanu baterii, natomiast ładowanie prądem stałym (DC) to maksymalnie 135 kW. Tutaj naładowanie Enyaqa 10-80% teoretycznie zajmie zaledwie 24 minuty, ale realnie przywiązałabym się raczej do 35-40 minut.
Czytaj też: Test Mercedes-AMG GLE 53 Coupe 4MATIC+ – luksus i osiągi w ciele słonia
Ceny? Konkurencyjne, jak na elektryka
Skoda Enyaq 85 kosztuje w tej chwili 247 550 zł. Mowa tutaj o wersji podstawowej, wyposażonej m.in. w komplet czujników parkowania, kamerę cofania, bezkluczykowy dostęp, ładowarkę indukcyjną do smartfona, aktywnym tempomatem, systemem monitorowania martwego pola, podgrzewanymi przednimi fotelami oraz kierownicą, trójstrefową klimatyzację, czy alarm. Nie jest to auto tanie, ale za to podstawowe wyposażenie zawiera elementy, za które u konkurencji trzeba słono dopłacić, więc tutaj duży plus dla czeskiego producenta.
Kolejna wersja wyposażenia to Sportline. Po dopłaceniu 22 600 zł otrzymacie m.in. większe felgi, otwieraną elektronicznie pokrywę bagażnika, inny design wnętrza, czy oświetlenie Full LED z reflektorami Matrix. Nie, nazwa Sportline nie niesie za sobą większej mocy, jedynie inną stylistykę.
Najwyższa wersja wyposażenia o nazwie L&K to dopłata w wysokości 42 450 zł i tutaj dopłacacie przede wszystkim za wnętrze. Macie lepsze materiały, wygląda to bardziej ekskluzywnie, dochodzą elementy takie jak funkcja masażu dla fotela kierowcy. Dostaniecie również lepszy system nagłośnienia, czy wyświetlacz head-up. Czy warto za to tyle dopłacać? Moim zdaniem niekoniecznie, ale jest to kwestia indywidualnej oceny. Jasne, chcałabym mieć wyświetlacz head-up, ale wolałabym dopłacić za zawierający go pakiet. Kosztowałoby mnie to o połowę mniej.
Czytaj też: Test Skoda Enyaq Coupe RS – tłusta zielona strzała
Skoda Enyaq 85 nie wzbudza większych emocji, ale to bardzo praktyczne i wygodne auto
Skoda Enyaq jest niewątpliwie solidnym autem. Polubiłam ją za łatwość w prowadzeniu, niezłe multimedia (kocham bezprzewodowego Androida Auto), bezpretensjonalność i niskie zużycie prądu. Czy będzie mi się śniła po nocach? Wątpliwe. Czy poleciłabym ją osobom zainteresowanym dobrze wyposażonym, praktycznym autem? Na pewno.