Ślepy zaułek i nic więcej. Najdziwniejsze okręty wojenne powracają na służbę

Podstęp to szansa na wojenny sukces. Wiedzieli o tym nasi przodkowie i wiemy to również my, bo technologia tylko otworzyła jeszcze szerzej furtkę do tej niecnej taktyki. Taktyki, z której pełnymi garściami czerpią tak zwane statki-pułapki, które przez Iran powróciły właśnie do użytku.
Ślepy zaułek i nic więcej. Najdziwniejsze okręty wojenne powracają na służbę

Czym były statki-pułapki i czy dziś takie okręty wojenne mają sens?

Dzisiejsza marynarka wojenna w porównaniu z tą sprzed wieku, to wręcz niebo i ziemia. Rozwój technologiczny sprawił jednak, że nie tylko wojskowe okręty zyskały na potencjale, ale również komercyjne statki handlowe, które przyjmują już postać ogromnych kontenerowców czy tankowców. Wspominam o tym nie bez powodu, bo koncepcja przebudowywania statków na okręty z zamaskowanymi systemami uzbrojenia, to znany historii przypadek, który właśnie powrócił w pewnym sensie do irańskiej marynarki wojennej za sprawą okrętu Shahid Mahdavi.

Czytaj też: Potężny i unikalny. Chiny zapewniają, że na całym świecie nie znajdziesz większego okrętu

Shahid Mahdavi jest określany wielkim powrotem właśnie do statków-pułapek, a więc koncepcji sprzed wieku, która była wykorzystywana zwłaszcza w I oraz II wojnie światowej. Mowa więc o okrętach, które mają wtapiać się w ruch morski, udając zwyczajne statki handlowe… aż do momentu, w którym otworzą ogień w kierunku niespodziewającej się ataku załogi innego okrętu. Shahid Mahdavi jest akurat przerobionym kontenerowcem o długości 213 metrów i możliwości transportowania prawie 40000 ton ładunku, który został uzbrojony w pociski balistyczne, o czym Iran zresztą niedawno poinformował, przeprowadzając pierwszy test wystrzelenia z jego pokładu.

Czytaj też: Łamie lód i niszczy kadłuby. Rosja ma nowy okręt o wyjątkowych możliwościach

Historycznie statki-pułapki polowały na wynurzone okręty podwodne, nie mogąc zdziałać zbyt wiele przeciwko nawodnym okrętom z racji skromnego uzbrojenia. Straciły jednak na znaczeniu w erze rakietowej i tak oto po 1945 roku słuch o nich zaginął. Trudno się temu dziwić, bo od samego początku były to tymczasowe rozwiązania wojenne, przyjmujące formę desperackich prób załatania swoich braków. Nie inaczej jest z Shahid Mahdavi, bo ten okręt spełnia wszystkie kryteria dla statków-pułapek, czyli to, że jest to cywilny statek przekształcony w uzbrojony w pociski balistyczne okręt. Powód tego projektu był prosty – konwersja była tania (kosztowała poniżej 20 mln dolarów) i zapewniła Iranowi nową platformę do atakowania odleglejszych celów z nowych kierunków oraz transportowania helikopterów, dronów oraz wyrzutni rakietowych.

Czytaj też: Armia USA zrobi pogrom wśród wrogich okrętów. PrSM to ich nowy potężny niszczyciel

Pozostaje więc pytanie – czy dziś takie statki-pułapki mają sens? Zwłaszcza w erze wielkich kontenerowców, które mogą przewozić dziesiątki tysięcy ton uzbrojenia? To zależy. Jeśli taki fałszywy statek będzie stawiał czoła mniej zaawansowanemu wrogowi, który z racji braku zasobów wywiadowczych nie będzie w stanie rozpoznać przedwcześnie podstępu, to spisze się w roli okrętu wzorowo. Jeśli jednak np. Stany Zjednoczone, Chiny czy Rosja musiałyby uważać na takie statki, to z pewnością byłyby w stanie wykryć podstęp odpowiednio wcześnie, wykorzystując do tego satelity, drony czy inne formy szpiegostwa.