Przestrzeń kosmiczna najprawdopodobniej będzie nas zadziwiać jeszcze bardzo długo. Jak wskazują astronomowie, każdy nowy teleskop kosmiczny pozwala nam dostrzec zarówno te obiekty, których zobaczenia się po nich spodziewaliśmy, jak i te, o których istnieniu podczas budowy teleskopu jeszcze nie wiedzieliśmy.
Jednym z takich pulsarów swego czasu były pulsary, czyli niezwykle namagnetyzowane gwiazdy neutronowe, czyli pozostałości po masywnych gwiazdach, które zakończyły swoje życie w eksplozjach supernowych. Taka gwiazda neutronowa sama w sobie jest fascynującym obiektem. Mamy w tym przypadku do czynienia ze sferycznym obiektem o masie nawet dwa razy większej od masy Słońca (dla przypomnienia: średnica Słońca to 1,4 miliona kilometrów), i średnicy zaledwie dwudziestu kilometrów. Jest to z pewnością jeden z najgęstszych obiektów we wszechświecie. Jakby tego było mało, takie gwiazdy neutronowe bardzo często rotują wyjątkowo szybko wokół własnej osi, czasami osiągając nawet kilkaset obrotów na sekundę. Jeżeli natomiast gwiazda neutronowa emituje wąską i silną wiązkę promieniowania elektromagnetycznego, staje się pulsarem. Obiekt taki omiata tą wiązką przestrzeń kosmiczną. Jeżeli jest on tak ułożony w przestrzeni, że za każdym obrotem wiązka omiata także Ziemię, instrumenty znajdujące się na Ziemi rejestrują regularne impulsy pochodzące z pulsara.
Czytaj także: Ten pulsar obraca się wolniej niż jakikolwiek inny znany nauce. Jego odkrycie podważa dotychczasowe teorie
Co jednak kluczowe, takie pulsary pojawiają się w bardzo precyzyjnych interwałach, dzięki czemu są doskonałymi zegarami w skali kosmicznej. Astronomowie od lat wykorzystują je do mierzenia czasu z dokładnością porównywalną z zegarami atomowymi oraz do obserwowania fal grawitacyjnych odkształcających czasoprzestrzeń między pulsarem a Ziemia.
No i tutaj pojawia się pewna zagadka. Czasami pulsar się spóźnia z kolejnym impulsem
Założyć można, że pulsar sam z siebie nie zwolnił, bowiem do wyhamowania tempa rotacji tak masywnego i kompaktowego obiektu potrzeba by było mnóstwo energii. Astronomowie zatem podejrzewają, że w przestrzeni kosmicznej między nami a pulsarami przechodzą ogromne niewidoczne obiekty, które swoją grawitacją zakrzywiają czasoprzestrzeń, tym samym sprawiając, że sygnały lecące z pulsara w naszą stronę muszą pokonać dłuższą drogę i spóźniają się z dotarciem do Ziemi. Oczywiście mówimy tutaj o opóźnieniach rzędu mikrosekund, jednak zauważalnych dla instrumentów pomiarowych.
Powstaje jednak pytanie o to, czym są te obiekty.
Jednym z wyjaśnień mogą być oczywiście swobodne planety, czyli obiekty wyrzucone wskutek interakcji grawitacyjnych ze swoich układów planetarnych i przemierzające przestrzeń międzygwiezdną samotnie, bez żadnej gwiazdy. Takich planet w naszej galaktyce mogą być nawet setki miliardów.
Część naukowców wskazuje, że mogą to być nieznane jeszcze zagęszczenia ciemnej materii, które choć niewidoczne (jak cała ciemna materia) oddziałują grawitacyjnie na przestrzeń. Z ostrożności zatem naukowcy nazywają te obiekty zagęszczeniami masy, nie decydując czym tak naprawdę one są.
Czytaj także: Ciemna materia jeszcze nigdy nie była tak widoczna. Wpływa na istnienie wszechświata, ale i stanowi wielką zagadkę
Badacze, którzy starają się rozwikłać tę zagadkę stworzyli właśnie katalog takich tajemniczych i niewyjaśnionych dotąd mas. Wszystkie te obiekty zostały zarejestrowane jako opóźnienia w czasie dotarcia sygnałów z pulsarów do siedmiu radioteleskopów ustawionych w różnych częściach świata.
Katalog ten składa się z 12 potencjalnych zagęszczeń masy dostrzeżonych w sygnałach pochodzących z ośmiu pulsarów. Warto tutaj zauważyć precyzję pomiarów. Jeden z tych tajemniczych obiektów ma mieć bowiem masę zaledwie 1/5 masy Słońca. Czym jednak jest? Na razie nie wiadomo.
Jedno jest pewne: we wszechświecie jest znacznie więcej obiektów, niż nam się wydaje. Część z nich jest ciemna i póki co skutecznie się przed nami chowa.