Hipersoniczny pocisk Lockheed Martin gotowy do siania zniszczenia. Dlaczego Mako jest tak idealny?
Lockheed Martin zaprezentował swój najnowszy pocisk hipersoniczny, którego określenie mianem Mako było strzałem w dziesiątkę. Tak jak Mako występuje w naturze i przyjmuje formę najszybszego rekina w oceanie, tak też Lockheed Martin postarał się, aby jego “pociskowe wydanie” wyróżniało się przede wszystkim prędkością. Zanim jednak wejdziemy w szczegóły, warto wspomnieć, że Mako powstawał ponad siedem lat w wyjątkowy sposób. Jest bowiem jednym z pierwszych pocisków rozwiniętych całkowicie w cyfrowym ekosystemie inżynierii. To innowacyjne podejście wykorzystuje najlepsze praktyki w zakresie inżynierii systemów opartych na modelach oraz podejście projektowe wspierające cały cykl życia broni. Taki framework umożliwia szybkie integrowanie komponentów specyficznych dla misji, takich jak głowice bojowe i systemy naprowadzania, co pozwala użytkownikom na modernizację Mako bez problemów związanych ze zastrzeżonymi technologiami.
Czytaj też: Zeus uderzy znienacka. Stworzyli precyzyjne pociski w rekordowym czasie
Pocisk Mako został zweryfikowany w praktyce na różnych maszynach powietrznych takich jak F-22, F-35, F/A-18, F-16, F-15 i P-8. Może być przenoszony wewnętrznie w F-22 i F-35C oraz zewnętrznie na każdym samolocie wyposażonym w zaczepy o szerokości 30 cali, co oznacza, że może też trafiać pod skrzydła bombowców. Ta wszechstronność świadczy o adaptacyjnej konstrukcji pocisku, którą Lockheed Martin podkreślił zapewnieniem Mako możliwości brania udziału w zwalczaniu przeróżnych celów powietrznych i nawodnych.
Czytaj też: Tak zaawansowanego pocisku Chiny jeszcze nie miały. To nie broń, a siewca zagłady
Najważniejszą cechą Mako jest możliwość do rozwijania prędkości hipersonicznych, a więc tych powyżej pięciokrotności prędkości dźwięku (Mach 5), czyli 5963 km/h. Chociaż Lockheed Martin nie zdradził jeszcze dokładnego zasięgu, wspominając tylko, że jest “znaczny”, to wyjawiła jego gabaryty, które sprowadzają się do wagi 589 kilogramów oraz długości i średnicy na poziomie kolejno 33 i około 4 metrów. Co ciekawe, mimo rewolucyjności pocisku Mako, ten nie jest trudny w produkcji, a to dlatego, że wykorzystuje komponenty z istniejących systemów polowych i sprawdzonych łańcuchów dostaw, aby zmniejszyć ryzyko produkcyjne i koszty. W trosce zwłaszcza o to ostatnie, firma Lockheed Martin zastosowała produkcję addytywną do wytwarzania sekcji naprowadzania i stateczników pocisku. Ta metoda spełnia wszystkie wymagania inżynieryjne za ułamek kosztów i czasu w porównaniu z tradycyjnymi metodami produkcji, bo firma twierdzi, że to podejście jest dziesięć razy szybsze i znacznie tańsze niż konwencjonalne.
Czytaj też: Powietrzny PrSM to klucz do zwycięstwa. USA po prostu muszą przenieść ten pocisk na samoloty
Lockheed Martin początkowo oferował Mako do programu SiAW (Stand-in Attack Weapon) Sił Powietrznych USA, ale finalnie nie przeszedł do drugiej fazy. Dziś nie wiemy nic o potencjalnym wejściu Mako na służbę, a to dlatego, że mimo że USA przeprowadziły końcowy test prototypu AGM-183A Air-Launched Rapid Response Weapon (ARRW) na początku tego roku, nie ma obecnie planów na zakup pocisku w 2025 roku podatkowym. Z drugiej jednak strony zarówno Rosja, jak i Chiny mają już kilka broni hipersonicznych w swoim arsenale, a USA dąży do aktualizacji swojego arsenału, więc ciągle jest szansa, że Amerykanie zainteresują się dziełem swojej rodzimej firmy.