Ultralekkie samoloty zaczęły polowanie na rosyjskie drony
Ukraina zaczęła wykorzystywać ultralekkie samoloty z dwuosobową załogą do przeciwdziałania ciągłemu zagrożeniu ze strony rosyjskich dronów. Mowa o rodzimych stałopłatach A-22 od firmy Aeroprakt, które stanowią nie tylko wszechstronne, ale też niedrogie modele oferowane zarówno wojsku, jak i “typowym Kowalskim”. Wygląda na to, że podobnie jak samoloty szkoleniowe Jak-52, A-22 spisują się równie dobrze w swojej roli łowców dronów, choć nie doczekały się żadnej formy uzbrojenia. Strzelec siedzi bowiem tuż przy pilocie maszyny, ale zamiast wykorzystywać pokładową broń, której A-22 zwyczajnie nie ma, robi użytek z ręcznej broni palnej, z której strzela do rosyjskich bezzałogowców.
Czytaj też: Pierwszy pasażerski samolot elektryczny od chińskiego giganta. Firma jest gotowa do masowej produkcji!
Powyżej możecie obejrzeć nagranie z jednej akcji tego typu. Film jest wprawdzie zmontowany, jakby miał reklamować nowy ukraiński sprzęt, ale trudno zarzucić mu fałszerstwo. Jednoznacznie przedstawia zarówno lecącego drona, jak i proces jego zestrzeliwania z użyciem ręcznego karabinka Malyuk. Jedyne, co musiał zrobić pilot, to podlecieć odpowiednio blisko celu z jednoczesnym dbaniem o bezpieczeństwo swoje i maszyny. Nie jest to jednak wideo z akcji przeciwko Rosjanom, a jedynie nagranie przedstawiające proces szkolenia z pokładu Aeroprakt A-22, który jest też znany jako Foxbat.
Czytaj też: Powietrzny PrSM to klucz do zwycięstwa. USA po prostu muszą przenieść ten pocisk na samoloty
To nie pierwszy raz, kiedy ten ultralekki samolot ukraińskiej firmy zawitał na wojenne poletko, bo w przeszłości został już przystosowany do roli jednorazowego drona kamikadze. Była to jednak utrata potencjału, bo stabilność, łatwość pilotażu, zasięg około 1100 km i doskonałe pole widzenia czynią z A-22 idealną platformę do roli patrolowca i powietrznych pogromców wrogich dronów. Zwłaszcza w czasach wzmożonej aktywności rosyjskich dronów rozpoznawczych, które często poprzedzają ataki rakietowe na ukraińskie cele i są na tyle tanie, że wykorzystywanie przeciwko nim konwencjonalnych, znacznie droższych systemów przeciwlotniczych trudno uzasadnić.
Na papierze wszystko wygląda więc dobrze, ale tak jak jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak jedno nagranie nie może być dowodem na to, że rosyjskie drony doczekały się nowych pogromców. Nadal bowiem nie znamy zakresu i szczegółów tego programu polowania na drony. Chociaż jest innowacyjny poprzez połączenie zwinności oraz niskich kosztów samolotów, wypełniając lukę w wielowarstwowym systemie obrony powietrznej kraju, to dane na temat skali tego typu akcji są niedostępne.
Czytaj też: Wodorowe auta już są – teraz czas na samoloty. Azjatycka potęga sięga po niesłychane środki
Oczywiście takie podejście do zwalczania wrogich bezzałogowców nie jest pozbawione wad. Skuteczność tej taktyki zależy od umiejętności strzelców wyborowych, zdolności wykrywania i priorytetyzacji celów dronowych oraz ogólnej koordynacji takich patroli powietrznych, które wydają się być ciągle oddolną inicjatywą. Samo wykorzystanie ultralekkich myśliwców dronów może stać się kluczowym elementem strategii obrony powietrznej Ukrainy, ale musimy pamiętać, że wiążą się z tym również wysokie zagrożenia, bo kiedy operator rosyjskiego drona wykryje taki samolot, to może spróbować po prostu w niego wlecieć i zniszczyć albo samym impetem, albo głowicą bojową.