Zrobili broń ze złomu dla Ukrainy. Teraz Wojsko USA chce jej na swoim terenie

Potrzeba jest matką wynalazku, co w przypadku wojny jest wręcz kwestią życia i śmierci. W działaniach wojskowych, które toczą się za naszą granicą, wykorzystywano już do tej pory całą masę przeróżnych dziwactw, ale jedne z nich wyróżniają się swoim potencjałem na tyle, że teraz Wojsko USA poważnie rozważa ich przyjęcie na służbę.
Zdjęcie poglądowe
Zdjęcie poglądowe

Wykorzystywane na Ukrainie systemy FrankenSAM mogą zacząć chronić bazy wojskowe USA

FrankenSAM to nie jeden specyficzny rodzaj uzbrojenia, a zbiór naziemnych systemów obrony przeciwlotniczej, które powstają “na szybko” i z wykorzystaniem istniejących systemów oraz uzbrojenia. Przykładem tego typu improwizowanych systemów przeciwlotniczych jest m.in. połączenie platformy Buk-M1 z pociskami woda-powietrze RIM-7 Sea Sparrow, wykorzystanie pocisków powietrze-powietrze AIM-9M Sidewinder w wyrzutniach naziemnych czy połączenie pocisków Patriot z elementami m.in. S-300P. Mowa więc nie o konkretnym sprzęcie, a samej koncepcji łączenia ze sobą różnych wojskowych sprzętów do uzyskania możliwie najskuteczniejszego systemu przeciwlotniczego najniższym kosztem.

Czytaj też: Niczym młodszy brat czołgu Abrams. Armia USA ma wyjątkowy sprzęt

Po sukcesie takiego podejścia w Ukrainie teraz amerykańscy ustawodawcy proponują, aby Siły Powietrzne USA rozważyły przyjęcie FrankenSAM do obrony baz lotniczych. Nie jest to wymysł zbudowany na sukcesie ukraińskich systemów, a coś, czego Amerykanie po prostu potrzebują. Chociaż ich lotniska są podatne na ataki z powietrza, to jednocześnie Wojsko USA nie załatało ogromnych braków w systemach krótkiego zasięgu obrony przeciwlotniczej (SHORADS), co bezpośrednio wpływa na poziom ochrony całej eskadry oraz personelu. Oczywiście zrobiony naprędce system przeciwlotniczy nigdy nie będzie lepszy od tego, co projektuje się od podstaw do konkretnej roli, ale potencjał na jego szybki rozwój i wdrożenie są nieocenione. Potwierdza to fakt, że jeden z systemów w ciągu ledwie ośmiu miesięcy od przyznania kontraktu ukończył testy ogniowe i został wdrożony na Ukrainie do końca 2023 roku, a jego wpływ na sytuację wojenną był wręcz natychmiastowy, bo proces wprowadzenia na służbę zajął ledwie dwa miesiące.

Czytaj też: Pilot zdradził największe tajemnice lotnictwa USA. Jeden szczegół zaskakuje

Jak wspomina The War Zone, najbardziej kompleksowe publicznie dostępne szczegóły dotyczące FrankenSAM znajdują się w projekcie ustawy o polityce obronnej na 2025 rok fiskalny, który to został sporządzony przez Komisję Sił Zbrojnych Senatu (SASC). W nim przeanalizowano właśnie wysłanego na Ukrainę FrankenSAM’a i biorąc pod uwagę jego sukces, SASC zasugerował, aby Siły Powietrzne USA zbadały możliwość adaptacji takich systemów do obrony baz lotniczych. Ta propozycja podkreśla potrzebę elastycznego rozwoju i szybkiego pozyskiwania systemów bojowych, aby sprostać ewoluującym zagrożeniom. Obejmuje też sugestie pokroju możliwości montażu systemu na stacjonarnych platformach czy nawet tych paletowych, aby nie wymagać konkretnych samochodów ciężarowych podczas procesu rozmieszczania.

Zimnowojenne połączenie M48 Chaprarral i pocisków Sidewinder to potwierdzenie, że Armia USA ma już na koncie własne systemu FrankenSAM

Czytaj też: Potężne uzbrojenie już dostępne. Takiej broni marynarka USA jeszcze nie miała

Chociaż zainteresowanie Wojska USA systemami FrankenSAM jest napędzane potrzebą natychmiastowych, ekonomicznych rozwiązań obrony powietrznej, to nie wiemy, jaką drogę przejdzie ten pomysł aż do wdrożenia. Mowa bowiem ciągle o tworzeniu systemów, które znacząco odbiegają od tego, co wykorzystują Amerykanie na wojnie. Jeśli jednak koszty i czas realizacji będą odpowiednio niskie, to systemy, które zostały opracowane początkowo w celu zaspokojenia pilnych potrzeb obronnych Ukrainy, będą mogły odegrać kluczową rolę w ochronie baz lotniczych Sił Powietrznych USA.