Premiera serii Galaxy S25 zbliża się wielkimi krokami
Spodziewamy się, że Samsung wypuści swoje nowe flagowce już w styczniu, więc nadchodzące miesiące powinny obfitować w liczne przecieki. Już teraz poznaliśmy kilka mniej lub bardziej wiarygodnych szczegółów, które jednak wskazują na dość niewielkie zmiany, raczej bez efektu „wow”. Podstawowy flagowiec będzie chyba największym rozczarowaniem, bo pozostanie przy aparatach, towarzyszącym jego poprzednikom od serii S21, a także przy baterii 4000 mAh. O S25+ mówi się najmniej, co oznacza, że po nim też nie ma co spodziewać się wielkich nowości.
Czytaj też: Wielkie zmiany w serii Galaxy S25. Samsung przywróci Note’a?
Galaxy S25 Ultra zapowiada się nieco ciekawiej, bo podobno Samsung trochę zmieni w jego konstrukcji, dzięki czemu przestanie być taki kanciasty. Konstrukcja zostanie wyszczuplona o 0,2 mm, a zgodnie z renderami zarówno rogi, jak i sam ekran będą miały delikatne zaokrąglenia, co możecie zobaczyć na grafice poniżej. Na pokładzie znajdą się też lepsze aparaty — ulepszona 200-megapikselowa jednostka główna, której towarzyszyć będzie aparat 50 Mpix z obiektywem ultraszerokokątnym, teleobiektyw 50 Mpix 3x i teleobiektyw 50 Mpix 5x.
Czytaj też: Oppo Find X8 ujawnia szczegóły swojego wyglądu
Na przestrzeni ostatnich tygodni pojawiły się też wzmianki, że Samsung — idąc w ślady konkurencji — może chcieć sięgnąć po nowy typ ogniwa, by zaoferować baterię o pojemności ponad 5000 mAh. Niestety, najwyraźniej w tej kwestii gigant nie zamierza niczego zrobić, a wskazują na to dane z obowiązkowej certyfikacji Chin (CCC), do których dotarł serwis 91Mobiles. Z podanych tam informacji wynika, że pojemność baterii w ultraflagowcu wynosić będzie 4885 mAh, co oznacza typową pojemność 5000 mAh i tak też Samsung będzie ten model reklamował. Jest to więc taka sama pojemność jak w tegorocznym S24 Ultra. Dodatkowo nie będzie też żadnych zmian w prędkościach ładowania.
Czytaj też: Nowa wersja One UI zmierza na smartfony Galaxy. Sprawdź, czy ją dostaniesz
Jasne, Galaxy S25 Ultra wciąż zapowiada się przyzwoicie i na pewno będzie mógł konkurować z najlepszymi, ale te wieści nieco rozczarowują, zwłaszcza w świetle tego, co szykują dla nas chińscy producenci. Honor, OnePlus, Oppo, Vivo i Xiaomi stawiają bowiem na baterie na bazie krzemu, które oferują większą gęstość energii niż tradycyjne baterie litowo-jonowe. W efekcie pozwala to na zwiększenie pojemności ogniw, bez zwiększania ich fizycznych rozmiarów, a nawet przy ich zmniejszeniu. Dzięki temu spodziewamy się, że nadchodzące topowe modele zostaną wyposażone w baterie o pojemności 6000 mAh. Natomiast bardziej podstawowe flagowce będą i tak mogły pochwalić się ogniwami ponad 5000 mAh. Nie zapominajmy również, że wszyscy ci producenci oferują w swoich urządzeniach znacznie szybsze ładowanie niż Samsung.
Czytaj też: Xiaomi 15 Ultra zapowiada się świetnie. To będzie prawdziwy model premium
Chociaż południowokoreański gigant, podobnie jak Apple, w wielu kwestiach się nie spieszy, przydałoby się, by w końcu poszedł z duchem czasu, zwłaszcza w zakresie baterii i ładowania.