Takich aut jak Mercedes CLE 300 4MATIC Coupe już prawie nie ma. Nic dziwnego, że robi takie wrażenie
Długi na prawie 5 metrów (4850 mm), nieprzesadnie szeroki (1860 mm bez lusterek), ze sporym rozstawem osi (2865 mm) i niziutki (1428 mm). Dodajmy do tego efektowny, matowy lakier nadwozie coupe i jadąc będziecie słyszeć trzask karków osób, które co chwilę za Mercedesem CLE Coupe oglądają. Nie powinno to nikogo dziwić, bo auto jest nie tylko efektowne samo w sobie, ale też nie ma co ukrywać, aut z takim nadwoziem jest na rynku jak na lekarstwo.
Bryła Mercedesa CLE jest wręcz zjawiskowa. Bardzo długa maska to troszkę oszustwo, bo wygląda jakby krył się pod nią ogromny silnik o kosmicznej mocy, no ale co wygląda, to jej. Ciemny, matowy lakier delikatnie skraca optycznie całe nadwozie, ale jak już widzicie po wymiarach, to jest prawie 5-metrowa limuzyna, która majestatycznie sunie po drodze.
Niziutki i krótki tył też jest niczego sobie. Nikomu nie powinno przeszkadzać nawet to, że już w charakterystyczny dla Mercedesa sposób znajdziemy tu zaślepione atrapy wydechu, ale już dyfuzor przyciąga wzrok. Mercedesowi wybitnie się to auto udało!
Czytaj też: Test Skoda Enyaq 85 – trochę Passat, ale to elektryczny SUV
Warianty silnikowe dla każdego. Mercedes CLE 300 4MATIC Coupe prowadzi się jak marzenie
Mercedes CLE Coupé występuję w 6 różnych wariantach silnikowych (nie licząc wersji AMG), a nam w udziale przypadł osobnik plasujący się mniej więcej pośrodku stawki – wersja CLE 300 4MATIC Coupé. Jest to miękka hybryda wyposażona w 4-cylindrowy, 2-litrowy silnik benzynowy o maksymalnej mocy 258 KM z alternatorem zintegrowanym z rozrusznikiem i 48-woltową instalacją elektryczną. Auto dysponuje 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego, a 0-100 km/h rozpędza się w przyzwoite 6,2 s. Maksymalnie pojedzie 250 km/h.
Obniżone podwozie, automatyczna skrzynia 9G-Tronic i dobra porcja mocy pozwalają na czerpanie przyjemności z jazdy. Od razu uprzedzam – CLE 300 4MATIC Coupé nie przepada za nagłym wciśnięciem pedału gazu w podłogę. Potrzebuje chwili na zebranie myśli i rozpoczęcie przyspieszania. Dla osób przyzwyczajonych do jednostek zelektryfikowanych, gdzie w takich sytuacjach do gry włącza się silnik elektryczny, może to być niezłe zaskoczenie, jednak jeśli do tej pory jesteście kierowcami, których elektryfikacja nie zdążyła „skazić”, nie będzie to nic nadzwyczajnego.
Jeżeli nie będziecie CLE katować, tylko przyspieszać płynnie, jednostka świetnie sobie poradzi i nie uświadczycie żadnych przerw w dostawie mocy, jednak to nie moc jest największym atutem tego auta. Jego konstrukcja i sylwetka, poza tym, że piękna, będzie pracowała na to, żeby prowadzenie było czystą przyjemnością. Poza wspomnianym wcześniej obniżonym zawieszeniem, na wrażenia z jazdy pracuje również układ Dynamic Body Control, czyli system bezstopniowej regulacji tłumienia przedniej i tylnej osi. Do tego mamy tylną skrętną oś (2,5°), która przy niskich prędkościach poprawia zwrotność auta, a przy wysokich – pracuje na przyczepność i jakość prowadzenia.
Przejechałam tym autem ok 2000 km. Z Warszawy do Zakopanego, z Zakopanego za Jelenią Górę, a stamtąd znowu do Warszawy, plus sporo kilometrów po samej stolicy, więc mogłam sprawdzić CLE zarówno na trasach szybkiego ruchu, jak i na bardziej wymagających, górskich drogach, więc czuję się w pełni upoważniona do tego, żeby powiedzieć Wam, że to auto prowadzi się jak marzenie. Liczne systemy bezpieczeństwa, systemy wspomagające, układ kierowniczy… Zostało to wyważone tak, aby sprawiać kierowcy przyjemność. Aby go nie przeciążać, ale też nie traktować jak dziecka, które nie ma zielonego pojęcia, co robi. Bardziej wiedziałam, niż czułam, że cała armia czujników i systemów analizuje drogę w czasie rzeczywistym, żeby ułatwiać mi życie. Nie ma tutaj nic inwazyjnego, ale jednocześnie kierowca wie, że auto pilnuje jego bezpieczeństwa i w razie potrzeby jest w stanie zareagować natychmiast.
Zapytacie: ta cała elektronika, a gdzie surowa motoryzacja? Gdzie prawdziwe samochody bez tych zabezpieczeń? Nie wiem, jak komuś coś takiego nie pasuje, może sobie kupić coś surowego i udowadniać całemu światu, jaki z niego kozak.
Czytaj też: Test Skoda Scala – mokry sen przedstawiciela handlowego?
Benzyna, a zasięg jak diesel. Mercedes CLE 300 4MATIC Coupe zaskakuje spalaniem
Wspomniałam wcześniej, że przejechałam tym autem ok 2000 km, natomiast nie wspomniałam, ile spaliło. Wynik z całej wspomnianej wcześniej krasy, która liczyła ok 1400 km – okolice Krakowa (wtedy zresetowaliśmy spalanie po wyjeździe z Warszawy) – Zakopane – Kliczków (daleko zachód Polski) – Warszawa to 7,8l/100 km. Ponieważ poszczególne odcinki bardzo się od siebie różniły, rozbijmy to na cztery kategorie:
Miasto | 7,2 l/100 km |
Trasa do 90 km/h (70-90 km/h) | 5,2 l/100 km |
Droga ekspresowa (tempomat 120 km/h) | 6,3 l/100 km |
Autostrada (tempomat 140 km/h) | 8 l/100 km |
Biorąc pod uwagę to, że CLE 300 4MATIC Coupé nie jest autem zelektryfikowanym (nie, miękka hybryda to nie jest konstrukcja, która zaliczałaby CLE do kategorii aut zelektryfikowanych), mamy tutaj bardzo przyjemne wyniki. Najmniej jeździliśmy nim po mieście, więc kiedy zatankowałam go do pełna w trasie i pokazał mi (biorąc pod uwagę dotychczasowe zużycie) 950 km zasięgu, mogłam się tylko uśmiechnąć. To wynik porównywalny z dieslem (przy mniej oszczędnej jeździe).
Wiem, że klient, którego stać na CLE, nie będzie sobie szczególnie zawracał głowy spalaniem, ale mimo wszystko, jest to miły dodatek.
Czytaj też: Test Porsche Cayenne Turbo E-Hybrid – potęga, moc, luksus i zero… praktyczności
Mercedes CLE 300 4MATIC Coupe to przestronne i bardzo wygodne auto…
Wnętrze Mercedesa CLE Coupe to w dużym stopniu to, co znamy z obecnej generacji C-Klasy. Charakterystycznie wloty powietrza, centralnie umieszczony 11,5-calowy ekran o dosyć nietypowych proporcjach i całkiem spory tunel środkowy. To wszystko zostało na swoich miejscach.
Wykonanie wnętrza jest bardzo dobre i nie ma co ukrywać, czuć tu markę premium. Dużo dobrej jakości skóry, metalowe podłokietniki w drzwiach, a w testowanej konfiguracji mamy dodatkowo efektowny wzór na desce rozdzielczej oraz niestety ogromne ilości plastiku piano black na tunelu środkowym. Co warto zaznaczyć, wcale nie musimy się z nim użerać, bo konfigurator pozwala na wybranie bardziej trwałych, ładniejszych i niewymagających dużej dopłaty materiałów. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego ludzie z własnej woli wybierają piano black…
Takich foteli nie spotkacie w innym modelu Mercedesa, są one dedykowane CLE Coupe i mieliśmy okazję poddać je ekstremalnemu testowi, bo przejechaliśmy w nich prawie 2 tys. kilometrów, robiąc przy tym trzy 400-kilometrowe trasy. Powiedzieć, że zdają egzamin, to jak nic nie powiedzieć. Choć wydają się niespecjalnie duże i mają dosyć nietypowy kształt, są bardzo wygodne i nawet po tak długich trasach nie odczuwaliśmy żadnego dyskomfortu. Typowo dla Mercedesa mamy do dyspozycji bardzo szeroki zakres regulacji, opcjonalne grzanie i wentylowanie (wybawienie latem!) oraz masaż i tutaj warto zaznaczyć, że pasażer może skorzystać z mniej więcej połowy trybów masażu, które są dostępne dla kierowcy.
Bardzo ciekawa jest pozycja, w której się siedzi i bez względu na to, jakie macie wcześniejsze doświadczenie, początkowo można się poczuć dziwnie. Siedzi się tu znacznie niżej niż w sedanie, choćby E-Klasie, o SUV-ach nie wspominając. Z drugiej strony, siedzi się tu wyraźnie wyżej, niż w modelach najbardziej usportowionych. Można by wręcz powiedzieć, że siedzi się nisko, ale… nie aż tak nisko. Do środka trzeba się delikatnie wsuwać, ale samo wsiadanie i wysiadanie jest komfortowe. Można też powiedzieć, że pozycja jest lekko sportowa, co dodatkowo potęguje automatyczne podawanie pasa bezpieczeństwa na dosyć długim wysięgniku. Bajer, tak, ale za to jaki efektowny!
Nieco irytującą rzeczą jest bardzo niskie opuszczanie bezramkowych szyb po otwarciu drzwi. Przez to nawet minimalnie mocniejsze zamknięcie drzwi wywołuje potężny trzask i można się lekko stresować, że ta szyba nam zaraz wypadnie.
Czytaj też: Sprawdziłam nowego Renault Captur e-Tech 145 full hybrid. Takie spalanie w mieście to skandal
… ale nie dla każdego. Za to bagażnik jest bardzo pojemny
Mercedes CLE 300 4MATIC Coupe to auto 4-osobowe. Choć może nie do końca widać to na zdjęciach, bo trudno było znaleźć korzystną perspektywę, z tyłu jest bardzo dużo miejsca. Na nogi i to zasługa powiększenia przestrzeni w nowej generacji auta, dzięki czemu przestrzeń na kolana wydłużyła się o bardzo istotne 72 mm. Czego nie można powiedzieć o miejscu nad głową, którego w zasadzie nie ma. A na papierze jest go o 10 mm więcej względem poprzednika. Pomimo tego, przy 183 cm wzrostu jedyną pozycją, w której mieściłem się z tyłu jest pozycja półleżąca. Co na dłuższą metę może być męczące i jest to zdecydowanie opcja dla dzieci lub osób niższego wzrostu.
Względem poprzednika urósł też bagażnik, o konkretne 60 litrów, który ma teraz pojemność 420 litrów. Dużo? Mało? No oczywiście, że to zależy. Otwór załadunkowy jest nieduży, więc o przewożeniu tu mebli nie ma mowy, ale… Spakowaliśmy tu dużą walizkę, walizkę kabinową, dwie duże torby sportowe, trzy plecaki, wentylator podłogowy (złożony) i jeszcze przynajmniej jedną walizkę kabinową dałoby się tu zmieścić. Bagażnik jest szeroki, długi, ma dosyć regularne kształty i choć może bryła auta na to nie wskazuje, jest bardzo praktyczny.
Czytaj też: Test Mercedes-AMG 53 EQS 4MATIC+ – w rakiecie może być luksusowo
Technologiczny komfort Mercedesa CLE 300 Coupe znamy z droższych modeli producenta
Jak choćby z nowej Klasy E, z której do nowego CLE trafiła trzecia generacja systemu MBUX. Jest nowocześnie, wygodnie i intuicyjne. Pomimo sporej liczby dostępnych opcji i wielopoziomowości interfejsu, bardzo szybko można się nauczyć, gdzie czego szukać, a dodatkowo najczęściej wybierane opcje możemy przypisać do skrótów rozwijanych z górnej belki. Trochę jak w smartfonie. A jeśli czegoś nie możemy znaleźć, to z pomocą przychodzi asystentka głosowa.
Do dyspozycji mamy bezprzewodowy Android Auto i Apple CarPlay, a integracja ze smartfonem jest wzorowa. W zasadzie na całej długości pokonywanych tras ani razu nie mieliśmy problemów z połączeniem. Interfejs jest tak przygotowany, że powrót do widoku smartfonu jest dostępny niemal z każdego poziomu Menu.
Ekran kierowcy ma przekątną 12,3 cala i oferuje szeroki zakres personalizacji. Do wyboru mamy kilka wyglądów, od minimalistycznego, przez sportowy, po widok mapy lub statusu pojazdu zawierający bardzo dużo mniej lub bardziej przydatnych informacji. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.
W zasadzie jak we wszystkich nowych Mercedesach dostajemy szereg ułatwień związanych z prowadzeniem i bezpieczeństwem. Jeden z najlepszych na rynku system kamer, czujniki monitorowania martwego pola, asystenta zmiana pasa ruchu na autostradzie… Długo można by wymieniać i wszystko to mocno ułatwia codzienne podróżowanie.
Niezmiennie Mercedesa będziemy chwalić za możliwość bardzo szybkiego wyłączenia asystenta ISA, o czym więcej przeczytacie w tym materiale.
Mercedes CLE 300 4MATIC Coupe wygląda… drożej
Skoro zaczepiliśmy wcześniej temat klientów, których stać na CLE, rozwińmy go. Pomijam wersję AMG, bo stanowi ona oddzielną kategorię, my skupimy się na bardziej „cywilnych” wersjach. Ceny zaczynają się od 237 400 zł – tyle trzeba zapłacić za CLE 180 Coupé (170 KM + 23 KM), następnie mamy CLE 200 Coupé (204 KM + 23 KM) za 249 900 zł i CLE 200 4MATIC Coupé (ta sama moc + napęd na wszystkie koła) za 261 000 zł, później CLE 220 d Coupé (diesel, 197 KM + 23 KM) za 264 900, następnie trafiamy na testowany przez nas CLE 300 4MATIC Coupé zaczynający się od 295 000 zł. Sporo tego, prawda? Cóż, mamy jeszcze dwie wersje. Jedyna w gamie hybryda, czyli CLE 300e Coupé z EQ (204 KM + 129 KM) zaczyna się od 304 200 zł, natomiast CLE 450 4MATIC Coupé (381 KM + 23 KM) to już koszt 368 500 zł na dzień dobry.
Tak jak wszyscy inni producenci marek premium, tak i Mercedes oferuje szeroką paletę customizacji. Co to oznacza? To, że wersja podstawowa będzie wyposażona skromnie. Pewnym pocieszeniem jest fakt, że w cenie dostaniecie pakiet AMG Advanced. Mamy w nim m.in. oświetlenie ambientne, podgrzewane przednie fotele, adaptacyjnego asystenta świateł drogowych, kamerę cofania, czy przyciemniane szyby z funkcją termoizolacji. Fajne rzeczy, jasne, ale za te najciekawsze zabawki trzeba dopłacić. Ciekawskich odsyłam do konfiguratora, tutaj wspomnę tylko, że po jego przeklikaniu wyszło na to, że cena testowanego przez nas egzemplarza oscyluje w granicach 417 000 zł. Czy da się drożej? Jasne, niewiele, ale tak, da się drożej.
Czytaj też: Test Mercedes E220d 4MATIC – czego ma więcej, luksusu czy technologii?
Mercedes CLE 300 4MATIC Coupe to świetne auto i zupełnie inne, niż się może wydawać
Testowanie Mercedesa CLE 300 4MATIC Coupé było dla czystą przyjemnością. Mogłam przez chwilę odpocząć od wszędobylskich SUV-ów i po prostu cieszyć się jazdą. Zmieściliśmy pokaźne bagaże, zjeździliśmy pół polski i w żadnym momencie nie czułam się poszkodowana względem właścicieli SUV-ów, nawet w górach. Mercedes pokazuje, że klasyczne coupé o niewybujałej mocy może dać kierowcy radość z jazdy.