Niepozorna maskotka PlayStation. Astro nie da się nie kochać!
Myślę, że nawet gracze doskonale z Astro zaznajomieni by nie przypuszczali, że postać tego uroczego robota ma już ponad dekadę. To bowiem w 2013 roku pojawiła się pierwsza gra spod skrzydeł Team Asobi, czyli The Playroom, która miała być małym pokazem nowych bajerów w PlayStation 4 — myślę, że jak przytoczę sekwencję wyrzucania małych robocików z DualShocka 4 przy użyciu podłączonej kamery do PS4, to niektórzy przypomną sobie całą tę historię. Pierwsza gra z Astro w tytule zadebiutowała jednak 5 lat później, w 2018 roku — wtedy dostaliśmy Astro Bot: Rescue Mission, które ominęło mainstream ze względu na to, że było grą przygotowaną specjalnie pod gogle PlayStation VR pierwszej generacji.
Czytaj też: Pierwsze wrażenia z Concord. Strażnicy Galaktyki na kosmicznych arenach to przepis na sukces?
Astro więc cały czas był postacią znaną tylko heavy userom PlayStation 4, ale nie miał szans zaprezentować się szerszej publiczności. Sony jednak zauważyło potencjał Asobi i zleciło deweloperowi przygotowanie krótkiej platformowej przygodówki na premierę PlayStation 5, która miała jednocześnie pokazać wszystkie nowe technologie zaimplementowane w DualSensie oraz zaoferować nostalgiczną podróż. I, cóż, japońskiemu deweloperowi udało się to perfekcyjnie — preinstalowana gra na PS5 robiła wrażenie na każdym użytkowniku i sam muszę przyznać, że po zakupie najnowszej konsoli firmy z Kraju Kwitnącej Wiśni, nie oderwałem się od ekranu, do momentu, w którym nie wbiłem platyny w Astro’s Playroom. Nie ukrywam również, że po dziś dzień uważam tę grę za najlepszy exclusive PS5 (chociaż, nie oszukujmy się, gier, które pojawiły się TYLKO na PS5, jest jak na lekarstwo) — zdaje się jednak, że w końcu ten tytuł może objąć inna gra.
Jak już pewnie zdążyliście się domyślić, mowa oczywiście o Astro Bot, czyli pierwszej dużej grze Team Asobi. Została ona ogłoszona podczas majowego State of Play — i była to jedna z największych zapowiedzi podczas tamtego eventu. W tym miejscu chciałbym jednak rozwiać wszelkie wątpliwości; to nie jest ta sama gra, co Astro’s Playroom, ani jej rozbudowana wersja za cenę pełnej produkcji. To całkowicie osobny tytuł, który — jestem pewien — pozytywnie zaskoczy wszystkich, którzy dadzą mu szansę.
Czytaj też: To koniec pewnej epoki dla graczy. Game Informer żegna się z fanami po 33 latach
Astro Bot zwiedzi wiele galaktyk — a pomogą mu przy tym specjalne umiejętności
Astro Bot zaoferuje łącznie 6 różnych galaktyk, w których znajdziemy ponad 80 poziomów. W demie, które miałem okazję sprawdzić w siedzibie PlayStation Polska, miałem do dyspozycji jedną galaktykę, gdzie mogłem zagrać w 3 główne levele (z czego jednym była walka z bossem) i 2 dodatkowe poziomy die-and-retry, które stanowiły bardziej formę wyzwań (levele te były wyjątkowo trudne, a pomyłka wiąże się z rozpoczynaniem poziomu od początku — nie ma tu żadnych checkpointów), lecz całościowo znajdowało się w niej 13 poziomów. Team Asobi chwali się również, że wprowadziło ponad 70 nowych typów przeciwników — w tym na końcu każdej galaktyki czeka na nas wyjątkowy boss.
Co do zasady, to gameplay jest tutaj bardzo podobny do tego, co oferował nam Astro’s Playroom, lecz jest to zdecydowanie bardziej rozbudowana wersja. Przede wszystkim Team Asobi dodało specjalne umiejętności, których w całej grze ma być ponad 15 — i każda z nich znacznie zmienia styl gry. O jakich umiejętnościach mowa? W grze znajdziemy między innymi Barkstera, który pozwala nam pędzić w powietrzu i rozbijać się przez wrogów, metal i szkło, rękawice Twin-Frog, które oferują ciosy na duże odległości i możliwość huśtania się nad przepaściami, Giant Sponge, która pozwala nam zasysać wodę z otoczenia, aby rosnąć i powodować ogromne zniszczenia czy umiejętność, dzięki której Astro zamienia się w balona i może przez chwilę unosić się w powietrzu. W demie miałem okazję sprawdzić trzy umiejętności (wszystkie wspomniane, poza Giant Sponge) i w znacznym stopniu urozmaica i zmienia to gameplay — oczywiście pozytywnie.
Czytaj też: Amazon sprawił, że grałem na MacBooku w Fortnite’a padem od PlayStation
Specjalne umiejętności na różnych poziomach sprawiają, że musimy zmienić styl rozgrywki i dostosować się do panujących warunków — raz będzie to zamienianie się w balona w bujnej dżungli, raz będziemy pędzić przed siebie po szklanych, pękających pod nami platformach, a jeszcze innym razem rękawice Twin-Frog zastąpią nam kotwiczkę i będziemy huśtać się nad przepaściami, niemal identycznie jak w Uncharted 4. Regularne poziomy nie są raczej szczególnie wymagające, chociaż przejście ich bez ani jednej pomyłki będzie sporym wyzwaniem. Walka z bossem była dość wypośrodkowana jeśli chodzi o poziom trudności, chociaż przy dłuższych pojedynkach kluczowe okaże się zapamiętanie ataków bossa i nauczenie się jego działań. Inaczej sytuacja wygląda we wspomnianych specjalnych poziomach, gdzie jest zdecydowanie większy hardcore — może nie na poziomie Super Meat Boya czy Cupheada, ale myślę, że do słynnego mostu z Crasha Bandicoota można to porównać. Nie jest to więc spacerek, a trzeba się trochę napocić z padem w rękach.
Astro znów uwolni potencjał DualSense’a, a przy okazji złapie za serce fanów IP od PlayStation
Adaptacyjne triggery, haptyczne wibracje, czujnik ruchu, głośnik i reszta bajerów w DualSensie będzie w pełni wykorzystywana w Astro Bocie. Tego można się było oczywiście spodziewać, bo to samo robiło już Astro’s Playroom, jednak przy grze większego kalibru Asobi również o tym nie zapomniało; i jest to naprawdę świetna informacja.
Do tego warto wspomnieć, że podczas zwiedzania galaktyk będziemy na każdej mapie mogli znaleźć różne roboty (to coś w stylu znajdziek, ale myślę, że w pełnej wersji gry zostaniemy nagrodzeni za szukanie ich wszystkich). Większość robotów niczym się nie wyróżnia, ale niektóre z nich są przebrane za kultowe postaci z gier na PlayStation — w około godzinnym demie miałem okazję spotkać między innymi PaRappę z gry PaRappa the Rapper, Kratosa i Atreusa z God of War, Jaka z Jak & Daxter czy Travelera z The Journey. Łezka w oku może się zakręcić, a uśmiech na twarzy pojawi się na sto procent — szczególnie, że robot z brodą i czerwonym śladem na twarzy podczas cutscenek ma dokładnie ten sam temperament, co bóg wojny od Santa Monica Studios.
Czytaj też: Apple Vision Pro jako gamingowy sprzęt? Niemożliwe stanie się możliwe
Do tego niemal pewne jest to, że w grze pojawią się poziomy w pełni poświęcone wybranym grom. Po poziomie, w którym znalazłem Kratosa i Atreusa, Astro na swoim Dual Speederze (statku kosmicznym w kształcie DualSense’a) podleciał do planety w ewidentnie zimnych, nordyckich klimatach, z wielkim Mjölnirem na środku, gdzie powędrował Kratos ze swoim synem. Niestety w wersji demonstracyjnej nie mogłem do tego poziomu wejść, ale sugeruje to dodatkowe levele inspirowane innymi IP japońskiego giganta, co byłoby prawdziwą rewelacją.
W Astro Bocie wszystko się zgadza. To najprawdopodobniej będzie moja gra roku 2024
Muzyka, grafika, feeling rozgrywki, wykorzystanie możliwości DualSense’a, obecność kultowych postaci, niezwykle przyjemne i malownicze poziomy, wymagające levele dodatkowe, długie i ciekawe walki z bossami — Astro Bot ma dosłownie wszystko, czego potrzebuję do szczęścia. Team Asobi przygotowało kawał doskonałej gry, której premiera naprawdę może okazać się czarnym koniem tego roku. Mnie nie pozostaje nic innego, jak odliczać dni do debiutu gry na półkach sklepowych, co będzie miało miejsce już 6 września tego roku. Został więc mniej niż miesiąc — i jestem pewien, że od razu zacznę zwiedzać galaktykę z uroczym robotem, zarywając przy tym kilka nocek. I Wam też to polecam.
Czytaj też: Kolejne przecieki o PlayStation 5 Pro potwierdzają – będzie lepiej pod każdym względem