Honor wypuścił już w tym roku flagowca, jednak Magic 6 Pro kosztuje zdecydowanie więcej niż jakikolwiek nieskładany smartfon marki Honor. Celem uzupełnienia portfolio Honor wypuścił serię 200. W teorii to kontynuacja rozwiązań z serii 90, a w praktyce mają one stanowić nowe otwarcie.
Honor potrafi tworzyć konkurencyjne smartfony. Nie ciąży mu brzemię wojny Stanów Zjednoczonych z Huawei, nawet jeśli podobieństwa w nakładkach tych dwóch producentów widać na każdym kroku. Czy ten producent może zaskarbić sobie sympatię jakichkolwiek odbiorców, gdy wycena urządzenia zbliża je niebezpiecznie do flagowców innych marek?
Jakość wykonania Honor 200 Pro i trochę o jego poobijaniu
Nowoczesne smartfony mają to do siebie, że ich producenci stawiają na wyróżniający się tył, a przód po prostu ma zdominować ekran. Honor 200 Pro ma tę wizualną przewagę, że jego wyspa aparatów jest fasolką ze względu na obecność dwóch aparatów. Inspiracja Apple? Niekoniecznie, bo Huawei i Honor bazowały na podobnych designach na długo zanim iPhone’owi odkleiły się aparaty od ramy obudowy. A skoro zaczynam dziś opisywać telefony na odwrót, to powiem, że ramki wokół zaokrąglonego z czterech stron szkła nie są duże, ale mogłyby być mniejsze. Szkło glinokrzemianowe, którego producenta nie poznałem, nie miało ze mną łatwego życia. Rysy, które zgromadziło, pochodzą z upadku.
Smartfon kilkukrotnie wypadł mi z kieszeni podczas nagrywania wideo w pozycji kucającej. Wysokość upadków wynosiła kilkadziesiąt centymetrów, ale smartfon upadał na kostkę brukową w różnych konfiguracjach. Nie wpłynęło to na jego działanie, a wszystkie elementy aparatów, ale też przyciski, wyglądają i zachowują się jak przy nowości. Do wgłębień doszło na tafli szkła w dwóch miejscach oraz na trzech z czterech narożników obudowy. Nie wygląda to dobrze, ale trudno jest mi winić producenta – w podobnym scenariuszu Pura 70 Pro straciła część swojego tylnego szkła, a tu nie doszło do podobnych problemów. Metalowe ramki straciły nieco ze swojego uroku, ale co najważniejsze – ochroniły urządzenie.
Honor postawił na ciekawą decyzję projektową – pomimo faktu, że tylne szkło, jak i tafla z przodu są zaokrąglone, tak ramki zostały mocno spłaszczone. Wiąże się to z tym, że smartfon zyskał w mojej dłoni miano kanciastego i nie do końca było mi z tym faktem przyjemnie. Z drugiej strony to coś zupełnie innego, a że urządzenie nadal nie przytłacza masą (199 g), to odbiór pozostaje przyjemny. Z pewnością zasługą tego jest dobre wyważenie całości, ale też i matowy lakier zamiast połyskliwego, w dotyku przypominającego plastik. Premium prezentują się także przyciski z bardzo niewielką ilością ruchu na boki, za to z solidnym, ale też wymagającym sporo siły kliknięciem. Jedynie mogłyby być one nieco szersze, co zmniejszyłoby wrażenie obcowania z kanciastym przyciskiem.
Honor 200 Pro to smartfon z matowym szkłem z tyłu, które przyozdobiono drobnym brokatem, a następnie przyciemniono. Samo rozwiązanie oceniam pozytywnie – jest ono bowiem na tyle subtelne, że telefon nie staje się błyskotką, za to zyskuje przyjemną w dotyku fakturę, a do tego niemal nie da się na nim zauważyć brudu i nie ma na nim rys. Szkoda, że nie udało się schować większej ilości napisów z pleców obudowy. Kontrowersje będzie też wzbudzać wyspa aparatów, która wygląda osobliwie. Okalająca ja metalowa rama jest łatwa do wyczyszczenia. Przed rozbiciem szkła chroniącego aparaty (też nie ma ono rys) wyspę chroni jeszcze jedna, cienka ramka metalu (też zebrała bęcki przy upadku). Z kolei obudowa ma ochronić wnętrze zgodnie ze standardem IP65. Dobrze, choć spodziewałbym się większej wodoodporności w tej klasie cenowej.
Podsumowując: Honor podjął dużo nieoczywistych decyzji designerskich, ale większość z nich dobrych. Jakość tego smartfonu stoi na wysokim poziomie, choć producent zostawił przestrzeń do poprawy.
Dziwne wcięcie, co z tym ekranem Honora 200 Pro będzie?
Czy wszystkie ekrany w smartfonach są takie same? Oczywiście, że nie, ale jeśli chodzi o ich parametry, to producenci już niemalże nie mają argumentów, którymi mogliby do siebie przekonać użytkowników. Honor 200 Pro teoretycznie rzuca białą flagę… a właściwie to rozświetlonym na biało ekranem z deklarowaną jasnością na poziomie 4000 nitów.
To kolejny producent, który rzuca wysoką wartością, osiągniętą zapewne na małym fragmencie panelu przez krótką chwilę. Przy wyświetlaniu materiałów w HDR-ze wartości zbliżają się do 2300 nitów, a przy codziennym korzystaniu – do 1200 nitów przy białych tłach. Także tę obietnicę marketingową mamy z głowy – jest jasno, da się odpisać w słoneczny dzień, ale nie jest to jeszcze poziom flagowców czy rekordzistów pokroju realme GT 6T.
A jak spisuje się sam ekran? Cóż, Honor 200 Pro nie zrewolucjonizuje rynku, nawet pomimo tego, że oprogramowaniem chroniącym wzrok przed niebieskim światłem próbuje stworzyć różnicę między konkurencją. To całkiem pokaźne narzędzie, które zmienia też częstotliwość odświeżania jasności na wyższą. Dziwnie spisuje się za to funkcja ulepszania wideo, która dodaje materiałom dziwnie wyostrzonych krawędzi, jak z rozwiązań poprawiających widoczność dla osób z zaburzeniami wzroku, zamiast cyfrowego podnoszenia rozdzielczości.
Gdy kończą się technologiczne nowinki, a zaczyna surowa ocena, smartfon wypada dobrze, ale w żadnym stopniu nie lepiej od wcześniej wspomnianego realme, ale też i większości konkurentów. Po prostu dostaniecie ekran z dobrymi kątami widzenia, ale nie tak dobrymi jak w płaskich panelach. Z idealnymi czerniami i żywymi kolorami, choć w ustawieniach nie rozciągnięcie tego potencjału tak mocno, jak w smartfonach grupy BBK. Na szczęście ekranowi nie doskwierały czy to problemy z wypaleniem konkretnych elementów, czy też złą reprodukcją kolorów. Jednocześnie nie będę za ekranem Honora 200 Pro tęsknić. Ot, kolejny solidny smartfon.
Jakość dźwięku i wibracji w Honorze 200 Pro
Honor 200 Pro stawia na podobny do innych system głośników stereo z większym wyprowadzającym dźwięk z dolnej maskownicy oraz z górnym, który kryje się pod warstwą siatki w ramce nad ekranem. Nie spersonalizujemy ich brzmienia, za to możemy dopasować to, które pochodzi z podłączonych do telefonu słuchawek. Gdy już wsuniemy je do uszu, uzyskamy dostęp do opcji dźwięku przestrzennego (trochę to działa, ale kompromis w jakości jest zbyt duży) oraz do “stylu dźwięku”, gdzie czeka na was kilka predefiniowanych ustawień (muzyka, film, gra oraz przełączający się tryb inteligentny), a także korektor graficzny. Efekt tych ustawień są odczuwalne w naszych uszach, więc jeśli nie wiecie, co mielibyście osiągnąć, korzystajcie z domyślnych ustawień.
Co do jakości dźwięku przez Bluetooth: nie doświadczyłem znacznych problemów ze zrywaniem sygnału, samo łączenie się przebiegało bezproblemowo. Gdy chodzi z kolei o dźwięk z głośników ten jest… płaski. Wygląda to tak, jakby w oprogramowaniu producent postanowił dać niemal po równo miejsca basom, wyższym i niższym tonom. W efekcie nie zarysuje się tu szeroka, ciekawa i zniuansowana scena, ale do oglądania treści z internetu czy odtwarzania muzyki zestaw się nada. Tryb głośności 200% faktycznie jest w stanie podbić głośność, choć nie jest to z pewnością 10 dB, a raczej 4-5 i to przy znacznej utracie klarowności i narastających przesterach.
Czytaj też: Test Honor Magic6 Pro – AI i lepszy aparat kluczem do sukcesu?
Aspekt wibracji został tu potraktowany po macoszemu. Zastosowany silnik nie jest zły, ale nie jest też szczególnie wybitny i nie czuć tej głębi, którą potrafią zaserwować sporo tańsze smartfony. Coś wibruje, z dobrą mocą, ale z niewielką precyzją. Producent jakby świadomie wyeliminował wibracje z większości funkcji w systemie. Od nowości nie korzysta z nich klawiatura, suwaki do przewijania w większej skali (jak te w galerii) czy aplikacja aparatu, a ponadto nie wyregulujemy mocy tychże.
Wydajność Honora 200 Pro
Zastosowanie Snapdragona 8s Gen 3 jako wiodącej jednostki wydaje się mieć sporo sensu, zwłaszcza, że to prawie flagowy (choć Qualcomm będzie twierdził inaczej) układ dla prawie flagowego smartfonu. Oczywiście to układ, którego architektura sugeruje wydajność flagowca, ale faktyczne testy przybliżają raczej do rezultatów sprzed roku, gdy królował Gen 2. Uczciwie trzeba też zauważyć, że realme GT 6 czy Poco F6 z tym samym układem są tańsze. Producent dołożył do urządzenia 12 GB RAM-u oraz 512 GB pamięci.
Benchmarki nie wyjaśniają jednoznacznie, że zastosowano tu UFS 4, ale na co dzień, poruszając się po systemie, nie odczujemy dyskomfortu. Smartfon potrafi się za to konkretnie rozgrzać i to do poziomu, w którym niekoniecznie będziecie chcieli kontynuować rozgrywkę. W oprogramowaniu znajdziemy narzędzie Game Manager. które oferuje sporo ulepszeń – czy to dodawanie klatek w grach, czy też ulepszanie obrazu i nakładanie na niego filtrów. Nie zmieni jednak wyglądu powiadomień – może jedynie je wyłączyć.
A jak smartfon spisuje się na co dzień? W teorii wszystko jest tu takie, jak powinno być – aplikacje uruchamiają się szybko i nie uświadczymy przycięć animacji. Problemem było to, że znacznie częściej niż gdziekolwiek indziej aplikacje zewnętrzne po prostu nie chciały się ładować. Mógłbym minutami patrzeć na ich logo. Co gorsza, nawet usunięcie ich z aktywnych procesów nie zatrzymywało tego procesu, a dopiero ponowne uruchomienie telefonu. Jeśli producent naprawi tę przypadłość (która trapiła wiele rozwiązań), to o pracy smartfonu będzie można mówić w samych komplementach, może z niewielką gwiazdką w postaci ciut zbyt szybkiego kasowania aplikacji z pamięci operacyjnej.
MagicOS 8 opiera się na podobieństwach, ale Honor się stara
Nakładka MagicOS w wydaniu 8 to z pewnością rozwiązanie na tyle podobne do EMUI w smartfonach Huawei, by mieć podejrzenie, że dzielą one kod źródłowy. Dłuższe przyjrzenie się potwierdza, że 95% funkcjonalności, aplikacji oraz manier w systemie jest identycznych. Kluczowe jest jednak 5%, jakimi są działanie z usługami Google Play oraz kilka mniejszych rozwiązań, w tym takie oznaczane literami “AI”. Honor 200 Pro ma dostać 4 duże aktualizacje systemu oraz wsparcie poprawkami bezpieczeństwa przez 5 lat od premiery.
Sama nakładka to całkiem pstrokate rozwiązanie pełne funkcji i aplikacji, do których z jednej strony będziecie musieli się przyzwyczaić, a z drugiej – ma w sobie sporo znajomego. Ikony, panel powiadomień oraz kontrolny, ustawienia – to wszystko może wam przypomnieć o czasach korzystania ze smartfonów Huawei. Są nawet odpowiedniki nowszych rozwiązań, które najpierw pojawiały się u nas w nakładce EMUI, jak centrum urządzeń MagicRing bliźniaczo podobne do Super Device czy logo i zawartość aplikacji Zdrowie Honor. Z wiedzą o tym podobieństwie zrobicie to, co uznacie za słuszne.
Nakładka MagicOS dostaje ode mnie punkt za to, że producent przynajmniej czegoś próbuje. Nie zawsze są to próby nastawione na sukces, ale w walce o zmianę przyzwyczajeń znajdzie się tu kilka rozwiązań, za które można docenić Honora 200 Pro. Jednym z nich jest Portal. Niby to nic wielkiego, ot przedłużenie funkcji kopiowania, ale dzięki temu zdecydowanie szybciej wyszukamy interesujące nas lokalizacje czy przeniesiemy je do Messengera. Podobnie przy kopiowaniu tekstu pojawia się opcja, by zedytować go przed udostępnieniem. Oprócz tego możemy tworzyć foldery z mniejszymi ikonami na pulpicie oraz karty, czyli widżety z rozszerzoną funkcjonalnością i skrótami do konkretnych miejsc w systemie.
Z pewnością ciekawie wygląda personalizacja ekranu blokady, gdzie skorzystamy z gotowych motywów, do których wsadzimy własne zdjęcia i smartfon dopasuje kolor reszty motywu do nich. Nie znajdziemy tu zegarów wchodzących w interakcję z planami zdjęcia jak w iPhonie, ale możemy zmienić kolory i wzór zegarków. Możemy za to, podobnie jak w iOS, stworzyć wygaszacz ekranu z tapety ekranu blokady o minimalnej jasności. Ta funkcja działa jednak tylko przez krótką chwilę i po podniesieniu smartfonu, co zabija sens ekranu zawsze włączonego. Nie osiągniemy pełnej ciągłości między tymi rozwiązaniami – szkoda.
Zostając przy kopiowaniu iPhone’a, Honor implementuje własną kapsułkę, która ma wyglądać i zachowywać się jak pływająca wyspa. Rozwiązanie to może ułatwić dostęp do przełączania utworu lub w bardziej wizualny sposób ujawnić nam, że na stoperze upływa czas. Jako, że do tego rozwiązania nie garną się twórcy zewnętrznych aplikacji, trudno mówić tu o przyszłości i użyteczności. Jednak taka tendencja mnie nie zaskakuje.
Nakładka Honora nie stroni od dodatkowych aplikacji. Jako jedna z nielicznych w świecie Androida ma własnego klienta do e-maili (nie ma potrzeby) czy własną aplikację do nawiązywania połączeń, a nawet przeglądarkę dokumentów. Żeby jednak wyróżnić się, Honor zaprzągł do pracy AI, które widżetem na ekranie głównym oraz w centrum sterowania sugeruje skorzystanie z konkretnych akcji (skuteczne o tyle, że głównie proponowało skróty z górnego rzędu centrum kontroli, ale nie wyczuje chociażby, że mamy potrzebę nagrania czegoś). AI w MagicOS pojawia się nieśmiało i nie jest to coś, czym producent sprzedałby mi smartfon. Może kiedyś.
Niestety, nakładka MagicOS bywała momentami irytująca w obyciu. Czasami kapsułka nie reagowała na dotyk, więc i tak ściągałem palcem centrum kontroli. Dość często gubi się tu żyroskop, który zmienia orientację ekranu podczas zwykłego oglądania filmu. Do tego nieco częściej miałem tu problemy z aplikacjami zewnętrznymi, choć możliwe, że po prostu Facebook znowu ma humory i sytuacja się poprawi.
Czytaj też: Test Honor 90 – Lubisz smartfony Huawei, ale nie chcesz rezygnować z usług Google? To dobrze trafiłeś!
Do tego czasu zostaje się zadowolić całkiem bogatymi opcjami personalizacji, sporą bazą aplikacji oraz rozsądnym zabezpieczeniom w systemie. Smartfon wyposażono w bardzo szybki i dość nisko położony czytnik linii papilarnych, który odznacza się precyzją działania. Szkoda, że rozpoznawanie twarzy, pomimo powiększonej wyspy, opiera się na aparacie, a nie laserowych skanach 3D, przez co można na nim polegać w ciągu dnia. Z 512 GB wszystkie funkcje zabierają sporo pamięci i dla końcowego użytkownika zostają 457 GB.
Moduły łączności i inne formalności w Honorze 200 Pro
Ta część jest formalnością, choć miło będzie wspomnieć, że Honor 200 Pro zaoferował mi całkiem dobry zasięg w trakcie podróży przy korzystaniu z LTE/5G. Miło też widzieć, że coraz więcej producentów stawia na moduły podczerwieni, które pozwalają na kontrolowanie wielu urządzeń. Jeśli coś mogłoby ulec poprawie, to działanie lokalizowania kierunku, w jakim się poruszam, a także chciałbym nieco szybciej reagującego lokalizowania w mieście. To jednak problem wielu współczesnych smartfonów i miejskich przestrzeni, a ostatecznie rezultat był zadowalający.
To samo mogę powiedzieć o reszcie spraw związanych z łącznością. Moduł NFC reaguje na zetknięcie nawet przy mniej oczywistych kątach i pozycji smartfonu. Sieć Wi-Fi także nie sprawia tu problemu, choć producent nie zaimplementował Wi-Fi 7, a Snapdragon 8s Gen 3 na to pozwala. Jakość połączeń to spory plus – głośnik zapewnia przyjemny odbiór, a rozmówcy słyszeli mnie wyraźnie w każdym momencie rozmowy. Nie doświadczyłem też problemów z Bluetooth w wersji 5.3 (też można było się postarać o 5.4).
Jakie zdjęcia robi Honor 200 Pro?
Pora na wizerunkowo najistotniejszy dla producenta aspekt. Honor chwali się zastosowaniem dwóch matryc o rozdzielczości 50 Mpix. W głównej postawiono na rozmiar matrycy 1/1.3″ oraz optyczną stabilizację. Przybliżająca ma 2,5-krotne powiększenie optyczne (ekwiwalent około 60 mm), które utylizować ma tryb portretowy tworzony we współpracy z Harcourt, które dostarcza trzy filtry zmieniające wygląd, ale i zdaje się, że pracę światła dookoła twarzy. Korzystanie z tego nie jest obowiązkowe – tryb portretowy posiada też standardowe ustawienie.
Wyjątkowo zajmę się nim najpierw, bo o aplikacji aparatu niespecjalnie jest co mówić, skoro wygląda jak milion innych aplikacji. Musicie wiedzieć, że tryb portretowy nie uczyni z waszego smartfonu aparatu z profesjonalną optyką, co widać po fałszywej głębi ostrości (np. nieostry akordeon lub inne obiekty przy całościowo ostrej twarzy) i nieco wygładzanych twarzach (wszystkie dodatki upiększające wyłączyłem).
Jednocześnie muszę pochwalić smartfon za bardzo dobre odcinanie sylwetek od tła, nawet w trakcie szybkiego ruchu, gdy tylko zostanie wykryta twarz. Przydałoby się, by w takich zdjęciach osobno analizować informacje o świetle dla bardzo rozjaśnionych miejsc i też odpowiednio je przyciemniać. To miły dodatek i z pewnością pozwoli wam na ładne zdjęcie tak długo, jak nie przesadzicie z wirtualnym rozmyciem zdjęć. Zdecydowanie ładniejszy efekt osiągnięcie na 2,5-krotnym przybliżeniu.
Jak wypada główny aparat za dnia? Honor operuje w kolorystyce, która jest dobrym półśrodkiem między chłodnymi sceneriami Samsunga, a ciepłymi kadrami w smartfonach Apple, Huawei czy Xiaomi. Co prawda kolory są tu nasycone typowo dla mobilnej fotografii, ale jednocześnie nieco mniej niż u konkurencji. Niestety, podobnie jak w wielu smartfonach, nie ma tu szans na ostre zdjęcia szybko poruszających się obiektów. Jeśli jednak się do tego przyzwyczailiście, to mam dobrą wiadomość – Honor 200 Pro robi bardzo dobre w odbiorze zdjęcia. Gdy już mamy ostrość, to szczegółowość jest bardzo dobra, zarówno na bliższych, jak i dalszych planach.
Na szczególną pochwałę zasługuje działanie HDR-u. Nie miałem wrażenia, by zdjęcia były sztucznie poprawione, a jednocześnie mamy sporo detali w cieniach oraz jasnych punktach. W sytuacjach z wolniej poruszającymi się obiektami autofokus radzi sobie bardzo dobrze. Zdjęcia są pełne detali, a jednocześnie mają przyjemną dla oka głębię ostrości i rozmycie dalszych planów prezentuje się dobrze. Nie zauważyłem niepożądanych defektów czy zaszumienia w ciągu dnia. Nie zyskamy tu aż tak wiele poprzez wybranie pełnej rozdzielczości, ale zdjęcia mają więcej detali, o ile utrzymacie stabilnie rękę.
W przypadku aparatu ultraszerokokątnego smartfon raczej utrzymuje podobną kolorystykę, co przy zdjęciach z głównej matrycy. To największy sukces, bo poza tym ultraszerokokątne ujęcia prezentują się bez większego szału. Co prawda nie doskwiera im efekt rybiego oka, ale utrata jakości za dnia wiążąca się z szumami w kadrze – już tak. Honor zaimplementował solidne rozwiązanie, bez nadmiernych fajerwerków pod względem szczegółowości, ale też z rozsądną rozpiętością tonalną i bez większych błędów przy przetwarzaniu za dnia (choć w szarościach mogą pojawić się szumy i zielono-fioletowe plamy na brzegach kadru).
Obiektyw z przybliżeniem bliskim 2,5x to dobre rozwiązanie do zdjęć, ale tylko, jeśli nie chcemy dalej powiększać obrazu. Już 5-krotne przybliżenie wiąże się ze znaczną utratą jakości. Utrzymamy za to (w większości scenariuszy) podobny balans bieli i kolorystykę, a różnica szczegółowości na mniejszych ekranach jest niemal niezauważalna. Widać trochę efektu halo, zwłaszcza gdy chcemy złapać dalsze plany, ale także dzięki temu zdjęcia w dobrych warunkach są dość jasne. Następuje też ogólne zmiękczenie zdjęć i agregacja barw. Nie jest to najlepszy jakościowo obiektyw przybliżający, ale da się nim zrobić miłe dla oka zdjęcia.
Jak sytuacja wygląda nocą? Z pewnością ujawniają się większe różnice w szczegółowości, a najlepszy pozostaje aparat główny, za nim portretowy, a sporo gorzej spisuje się ultraszerokokątny. Im dalej jest oświetlony obiekt, tym większych różnic możecie spodziewać się w kolorystyce między zdjęciami z trzech aparatów. Sporą różnicę dla każdego z aparatów robi zastosowanie trybu nocnego i jeśli tylko możecie, róbcie to, bo ilość szumów zmniejsza się co najmniej o połowę. Zdjęcia najczęściej są dobrze doświetlone i wyglądają przyjemnie dla oka, bez nadmiernego rozjaśniania czy przekłamywania barw. Ich poziom w tej klasie nikogo nie powinien rozczarować. Tryb nocny to zdecydowany bohater, zwłaszcza dla aparatu ultraszerokokątnego, bo to dzięki niemu większość zdjęć staje się używalna.
Honor 200 Pro dorzuca do zestawu całkiem dobry przedni aparat. Najwyraźniej 2-megapikselowy sensor pomaga w uzyskaniu dobrego odcięcia w portretach głównemu aparatowi, ale to nie koniec zalet. Fotografie mają sporo detali, niemal tyle co przy aparacie głównym, choć bez tak pogłębionego rozmycia. Kolorystyka jest spójna z resztą aparatów, także po włączeniu trybu nocnego. Jedyne, co może irytować, to domyślne włączanie się trybu portretowego. Selfie, podobnie jak inne zdjęcia, powinny zadowolić także wymagających użytkowników.
Wideo nagrywane Honorem 200 Pro jest w zasadzie dobre. Stabilizacja spisuje się tu odpowiednio dobrze, powiększenie oraz ultraszeroki kąt za dnia są w dobrej jakości, a autofokus nie sprawia problemów. Nie doświadczyłem też nadmiernie agresywnych korekt ekspozycji. Jeszcze przed zgraniem nocnych wideo spodziewałem się większych dysproporcji między 1080p a 4K, ale nocą wyższa rozdzielczość to trochę więcej szczegółów i tyle samo szumu, czyli zdecydowanie za dużo jak na ten przedział cenowy. Nie rekomenduję tego smartfonu do nagrywania nocą.
Podsumowując: Honor 200 Pro zostawia mnie z pozytywnym wrażeniem na temat jego aparatów i oprogramowania. Może nie doszło tu do podważenia statusu quo, ale z pewnością są urządzenia, które mogą pochwalić się gorszymi rezultatami fotograficznymi, a wcale nie kosztują mniej. Producent zaimplementował ciekawy zestaw, a rozwiązania od Harcourt czynią zdjęcia bardzo przyjemnymi dla oka. Najważniejsze jest jednak to, że i bez nich smartfon obronił się jakością.
Czas pracy na baterii Honora 200 Pro
Honor 200 Pro mieści w smukłej obudowie akumulator krzemowo-węglowy o pojemności 5200 mAh. To odrobinę więcej niż większość flagowej konkurencji w tym roku i trochę mniej niż realme GT 6. Jak już sugerowałem w akapicie o wydajności, producent lubi neutralizować aktywne procesy. Jeśli nie jest to dla was problem, to szykujcie się na coś pomiędzy 5,5 a nawet 8 godzinami czasu pracy na jednym ładowaniu. Drugi rezultat osiągnąłem przy Wi-Fi i głównie oglądając filmy, ale na co dzień bez problemu zostawałem z 25-30% baterii. Możecie być spokojni – osiągniecie dzień, a nawet dwa dni pracy.
Szkoda, że tego obiecującego wyniku nie spuentowano dołączeniem do zestawu ładowarki. Niestety producent się o nią nie pokusił, ale szczęśliwie posiadam w mieszkaniu kompatybilne rozwiązanie o mocy 100W. Po kwadransie zobaczyłem więc 50% naładowania baterii, po pół godzinie 83%, a potem smartfon zwolnił do tego stopnia, że proces ładowania skończył się dopiero po 45 minutach. Oprócz tego smartfon naładujemy bezprzewodowo z mocą do 66W, ale i tu przyda się kompatybilna ładowarka.
Honor 200 Pro to dobry smartfon, ale cena będzie mu ciążyć
W przypadku smartfonów za około 3500 złotych oczekiwania mogą być wysokie. Myślę, że Honor 200 Pro sprostał większości z nich. To wydajny smartfon zamknięty w estetycznej i dobrze wykonanej obudowie (tylko niekoniecznie wytrzymującej spotkania z betonem), z dobrym ekranem, dobrymi głośnikami oraz satysfakcjonującymi aparatami. Producent nie chciał pobić nim żadnych rekordów, nie zaimplementował przełomowych technologii ani nie zrobił nic, czego nie zrobiłaby już konkurencja – może z wyłączeniem współpracy z Harcourt, która jednak stanowi malutki wycinek całości.
Wiem, że aspekt ceny nie jest oceną jakości i, nie zrozumcie mnie źle, Honor 200 Pro ma w sobie sporo jakości. Jednocześnie jego cena jest całkiem wysoka jak na to, że nie dostajemy tu niczego nadzwyczajnego. To sensowna alternatywa dla dużych graczy pokroju Samsunga czy Apple, ale pod żadnym względem nie bije ani jednej, ani drugiej firmy. Z kolei aby zmierzyć się z chociażby OnePlusem 12R z pierwszej połowy roku, musiałby być smartfonem poniżej 3000 złotych w sklepach. Z pewnością do tego dojdzie – pytanie, czy na tyle szybko, by w wasze ręce nie wpadł jakiś flagowiec lub ubiegłoroczny flagowiec. Honor złożył dobry smartfon – teraz pora dobrze go wycenić.