Pierwsza jazda Renault Symbioz – tańszy, niż wygląda

Mało Wam SUV-ów na rynku, kochani? Nie martwcie się, Renault postanowiło zaproponować Wam model Symbioz, kompaktowy SUV segmentu C, na wypadek gdybyście uważali, że: nie chcecie kupić Captura, japońska, koreańska i francuska konkurencja proponuje zbyt małe bagażniki w tym samym segmencie, bądź ich samochody są zbyt duże (albo zbyt małe).
Pierwsza jazda Renault Symbioz – tańszy, niż wygląda

Zapytacie: dlaczego kolejny SUV? A ja odpowiem: A dlaczego nie? Europejczycy, z jedynie sobie znanych powodów, pokochali SUV-y. Małe, duże, diesle, hybrydy. Takie mające sens, a także takie, które najmniejszego sensu nie mają. Nie ma co się zastanawiać, trzeba płynąc z prądem.  Tym bardziej, że Symbioz należy do tych SUV-ów, które sens zdecydowanie mają.

Renault Captur Symbioz brzydki nie jest

Zdjęcia – Sylwia Januszkiewicz, CHIP.PL

Zacznijmy od powierzchowności. Kiedy zobaczyłam Renault Symbioz, pomyślałam: o, Captur! Poważnie, patrząc na Symbioza w próżni, bardzo łatwo uznać, ze to Captur i odwrotnie, jednak mamy tutaj pewne różnice. Symbioz ma 4 413 mm długości, jest więc o 174 mm dłuższy od Captura, ma 1 797 mm szerokości z rozłożonymi lusterkami (o 207 mm mniej niż Captur) i 1 575 mm wysokości (dokładnie tyle samo dla obu modeli) i to właśnie dlatego założenie, że wszystko jedno, który kupicie, jest błędne.

Wynika to przede wszystkim z różnicy w długości, a co za tym idzie, w pakowności Symbioza. Ten niewielki SUV może się pochwalić 624 litrami pojemności bagażnika bez składania tylnej kanapy! Mówimy tutaj o konfiguracji, w której tylna kanapa jest przesunięta maksymalnie do przodu.

Tak, ma ona funkcję przesuwania w zakresie 16 cm, a jeżeli odsuniecie ją maksymalnie do tyłu, przestrzeń bagażowa kurczy się do 492 l. Oczywiście można ją też złożyć, wtedy macie do dyspozycji 1582 l pojemności. Tak, Symbioz jest cholernie praktyczny.

Czytaj też: Weekend ze Skyworth K – chińska motoryzacja jest ciekawa czy lepiej od niej uciekać?

openR, czyli Android Automotive w wykonaniu Renault

Pojemność bagażnika jest niewątpliwym atutem Renault Symbioz, ale na tym jego praktyczność się nie kończy. Mamy tutaj element, w którym jestem namiętnie zakochana – system multimedialny openR link z wbudowanymi usługami Google! W uproszczeniu – macie usługi Google, w tym asystenta głosowego i Mapy! Nie potrzebujecie połączenia ze smartfonem, aby korzystać z dobrodziejstw Googla, bo to, co najpotrzebniejsze macie na starcie, a do tego jest dostęp Sklepu Play, więc brakujące aplikacje możecie sobie doinstalować! Jeżeli jesteście posiadaczami produktów Apple – Apple CarPlay działa bezprzewodowo, więc również nie będziecie mieć na co narzekać. Centralnie umieszczony, 10,4-calowy ekran obsługujący system jest kolejnym elementem zasługującym na pochwałę – jest responsywny, menu jest proste, a kolory nasycone. Korzysta się  z tego po prostu przyjemnie.

Czytaj też: Test Honda e:Ny1 – pomysł był dobry, ale detale…

Oszczędna hybryda, czyli Renault Symbioz rakietą nie jest

Przy okazji Captura pisaliśmy o szerokiej gamie silników, natomiast przy modelu Symbioz będziecie pozbawieni wszelkich rozterek, bo jest dostępny w jednej wersji – E-Tech 145 full hybrid, a więc jako hybryda. Układ składa się z 4-cylindrowego silnika spalinowego o maksymalnej mocy 90 KM i maksymalnym momencie obrotowym 149 Nm (przy 3 600 obr./min) oraz z dwóch silników elektrycznych. Silnik numer 1, bezpośrednio współpracujący z silnikiem spalinowym, (napędza auto w trybie elektrycznym) ma 49 KM mocy i 205 Nm momentu obrotowego, natomiast silnik numer 2 wysokonapięciowy rozrusznik-alternator o mocy 21 KM, znany również jako HSG (High-Voltage Starter Generator). On odpowiada za rozruch silnika spalinowego i zmianę biegów. Maksymalna moc systemowa układu to 145 KM, co pozwala mu na rozpędzenie się 0-100 km/h w ciągu 10,6 s.

Wiem, dosyć stateczna wartość, ale pamiętajmy, że Symbioz ma być do bólu praktycznym SUV-em, nie wyścigówką. Poza tym, dzięki konfiguracji układu, przy prędkościach miejskich nie ma co narzekać na jego przyspieszenie. Dzięki temu, że zawsze rusza na prądzie, na dzień dobry macie do dyspozycji całkiem niezły moment obrotowy, a ponieważ auto jest lekkie (1 423 kg), nie potrzebuje wiele mocy do żwawej jazdy. Nad wyborem trybu jazdy (benzyna/prąd) czuwa auto, Was to nie interesuje, tak samo jak nie interesuje Was, w jakim trybie w danym momencie pracuje skrzynia biegów. Dzięki niebiosom, bo automatyczna skrzynia Multi-mode ma kilkanaście możliwych konfiguracji pracy, więc ich ręcznej konfiguracji byłaby udręką.

Niestety nie powiem Wam jak wygląda spalanie, bo po pierwsze na to spędziliśmy z autem nieco za mało czasu, a po drugie – ukształtowanie terenu i drogi wokół Walencji niezbyt przypominają nasze warunki. Pozwólcie więc, że z informacjami na temat spalania wrócimy do Was po pełnym teście. Na dzisiaj mogę napisać dwie rzeczy:  po pierwsze, deklarowane przez producenta spalanie w cyklu mieszanym to 4,6-4,7 l/100 km, a po drugie – biorąc pod uwagę wyniki spalania Captura, jestem w stanie uwierzyć, że da się zejść nawet niżej.

Czytaj też: Test Mercedes CLE 300 4MATIC Coupe – świetne auto, choć teoretycznie do niczego

Mięciutki SUV – Renault Symbioz to bardzo wygodne auto

Co mogę napisać o jeździe po spędzeniu w aucie kilku godzin? Na pewno to, o czym wspomniałam przy opisywaniu mocy i przyspieszenia auta. Pomimo 10,6s 0-100 km/h, w mieście nie poczujecie, że Symbioz jest wolny. Pozwoli na sprawną jazdę i efektywne przemieszczanie się. Po drugie – jest bardzo wygodny i mam tutaj na myśli nie tylko fotele, ale również zawieszenie. Jest miękkie, ale przy wysokich prędkościach nie buja, potrafi też zgrabnie wyłapywać nierówności. Osobiście preferuję bardziej sprężyste konstrukcje, ale mimo wszystko, w Symbiozie był mi po prostu wygodnie, zarówno za kierownicą, jak i na siedzeniu pasażera. Co do komfortu pasażerów z tyłu jeszcze nie mogę się wypowiedzieć, z tym również musicie zaczekać do pełnego testu.

Układ kierowniczy to dokładnie to, czego możemy się spodziewać po przyjaznym rodzinom SUV-ie segmentu C. Jest wspomagany elektrycznie i lekki jak piórko, bez przesadnej precyzji. Wszystko po to, aby nie zawracać kierowcy głowy, kiedy niechcący ruszy kierownicą, czy się rozproszy. Po ustawieniu trybu jazdy na Sport układ nieco się usztywni, jednak nie będzie to nic, z czym nie dałaby sobie rady stateczna głowa rodziny niespecjalnie fascynująca się sportowymi doznaniami z jazdy.

Podsumowując kwestię prowadzenia – Renault Symbioz to auto przyjemne w użytkowaniu, o ile nie szukacie w jeździe szczególnych wrażeń czy namiętności. Jest miękko, lekko i cicho, bez zbędnych uniesień czy sztucznej bufonady.

Czytaj też: Test Skoda Enyaq 85 – trochę Passat, ale to elektryczny SUV

Renault Symbionz nie zrujnuje Wam portfela

Mamy 3 warianty wyposażenia Renault Symbioz – techno za 135 900 zł, esprit Alpine za 144 900 zł oraz iconic za 151 900 zł. Cenę najwyższej wersji można podbić kilkoma elementami takimi jak szklany panoramiczny dach (7 000 zł), nagłośnienie Harman Kardon (3 800 zł), czy metalizowanym lakierem (2 800 zł – 3 200 zł).

Biorąc pod uwagę wyposażenie auta, ceny zaliczyłabym do tych zdecydowanie uczciwych. Już podstawowa wersja jest wyposażona m.in. w system system multimedialny openR link 10,4″ z nawigacją o którym wspominałam wcześniej, cyfrowy wyświetlacz wskaźników i zegarów 10,25″, podgrzewane lusterak, czujniki parkowania przód/tył/bok, aktywny tempomat, kamerę cofania, automatyczną klimatyzację, czy system awaryjnego utrzymywania pasa ruchu (ELKA). Całkiem nieźle jak za nowe auto poniżej 140 00 zł.

Czytaj też: Test Toyota CH-R 2024 – wady nie mają znaczenia. To auto skazane na sukces

Symbioz to kolejny SUV w gamie Renault, który zapowiada się bardzo obiecująco

Symbioz teoretycznie jest kolejnym modelem w długim korowodzie SUV-ów na rynku, jednak producent zadbał o to, żeby wyróżniał się praktycznością i nowoczesnymi rozwiązaniami, jednocześnie zachowując przyzwoitą cenę. Spędziłam z nim niewiele czasu, ale pozostawił mnie z pozytywnymi wrażeniami i chęcią dokładniejszego przetestowania go. Ponieważ mam zamiar taki test przeprowadzić, na dzisiaj wystarczy tego chwalenia. Do następnego razu!