Rosyjski przemysł obronny przedstawił prototyp bezzałogowej haubicy samobieżnej na Army 2024
Rosja pokazała bezzałogową samobieżną haubicę Klever, która podkreśla ciągłe skupienie tego kraju na zaawansowanej automatyzacji w zastosowaniach wojskowych. Tym wysiłkiem dąży do zwiększenia efektywności na polu bitwy i zmniejszenia ryzyka dla personelu poprzez integrację systemów sterowanych zdalnie. Tak naprawdę Klever, zamontowany na platformie gąsienicowej MTS-15, stanowi najnowocześniejszy przykład innowacji wojskowych Rosji. Wszystko przez to, że ta samobieżna haubica z działem kalibru 122 mm jest zaprojektowana do zdalnej obsługi, co umożliwia sterowanie jej z odległości do 500 metrów. Z racji swojego charakteru, musi wykorzystywać automatyczny system ładowania, który akurat w tym przykładzie broni mieści cztery pociski, co pozwala haubicy na wykonanie szybkiej serii strzałów przed koniecznością wycofania się na bezpieczną pozycję do ponownego załadowania. Ta taktyczna przewaga ma na celu zmniejszenie podatności systemu na kontratak wroga, zwiększając jego przetrwanie na współczesnym polu bitwy.
Czytaj też: Rosja ma plan na wygranie wojny. Zimnowojenny pojazd powrócił i wyewoluował z MT-LB do MGT-LB
Rosyjscy deweloperzy przewidują, że główną rolą samobieżnej haubicy Klever będzie wychodzenie z ukrycia, atakowanie celów precyzyjnym ostrzałem, a następnie powrót na bezpieczną pozycję. Cykl ten może być powtarzany w razie potrzeby, minimalizując narażenie zarówno sprzętu, jak i jego operatorów na ogień wroga. Samo wprowadzenie prototypu Klever wpisuje się w szerszy trend w rosyjskiej strategii wojskowej, zakładający włączanie systemów bezzałogowych do arsenału. Systemy te mają oferować kilka zalet w porównaniu do tradycyjnej artylerii załogowej, a w tym zwiększenie bezpieczeństwa personelu, poprawę efektywności operacyjnej i zwiększoną mobilność. Sama zdolność do działania zdalnie i autonomicznie oznacza, że takie systemy mogą działać w środowiskach o wysokim ryzyku, gdzie obecność człowieka byłaby niebezpieczna.
Czytaj też: Rosja pokazała swój militarny diament. Dlaczego ten strażnik przestrzeni lotniczej jest tak potężny?
Pamiętajmy jednak, że Rosja ma historię z “rewolucjonizowania wojska” tylko na papierze, co potwierdza czołg T-14 Armata, seria wozów Bumierang czy myśliwce Su-57 piątej generacji. Pewne jest więc, że prototyp Klever stanie przed znacznymi wyzwaniami w przejściu od prototypu do aktywnego wdrożenia, bo zrobić pokaz to jedno, a stworzyć system przeznaczony do wojowania, to już coś zupełnie innego. Jednym z głównych wyzwań jest zresztą to, czy Klever będzie w stanie sprostać rygorystycznym wymaganiom warunków polowych. Złożona automatyzacja wymagana do bezzałogowej obsługi musi być niezawodna w różnorodnych i trudnych środowiskach, gdzie czynniki takie jak teren, pogoda i wojna elektroniczna mogą stanowić znaczące przeszkody. Zwłaszcza że w razie utraty zasięgu między operatorem a systemem, Klever stanie się tak naprawdę bezużyteczny.
Czytaj też: Aż trudno uwierzyć, że taka broń istnieje. Czym tym razem Rosja powinna zacząć się martwić?
Rosja stara się tym ruchem dogonić inne kraje, bo rozwój systemów artyleryjskich bez załogi ciągle zyskuje na znaczeniu, a kraje takie jak Niemcy i Stany Zjednoczone również badają podobne technologie. Na przykład, niemiecki RCH 155 i amerykański Extended Range Cannon Artillery (ERCA) są jednymi z zaawansowanych systemów tego typu, które obecnie powstają. Amerykanie zresztą zweryfikowali już potencjał bezzałogowej wyrzutni HIMARS, więc przyszłość wojny ewidentnie maluje się w barwach wysokiej automatyzacji, a prezentacja bezzałogowej haubicy Klever na wystawie Army 2024 stanowi ważny kamień milowy w rosyjskich wysiłkach na rzecz innowacji wojskowych.