Zagrozi nawet najpotężniejszym okrętom. Ten nawodny niszczyciel będzie przerażał marynarzy

W dzisiejszych czasach załoga nawet najbardziej zaawansowanego okrętu nie może czuć się bezpiecznie, bo aktualnie nawodnym jednostkom zagrażają nie tylko pociski przeciwokrętowe oraz inne okręty, ale też nawet stosunkowo proste i trudne w skontrowaniu drony. Do tego grona dołączyło właśnie najnowsze dzieło Swiftships.
Zdjęcie poglądowe
Zdjęcie poglądowe

Firma Swiftships pokazała nawodnego drona z pociskami rakietowymi

Firma Swiftships z USA zaprezentowała podczas wydarzenia Technology Readiness Experimentation (T-REX) 24-2 swojego drona nawodnego Swift-Sea-Stalker (S3), który może zmienić to, jak wygląda dziś wojna morska. Ten zaawansowany bezzałogowiec jest wyposażony w cztery pociski AGM-179 Joint Air-to-Ground Missiles (JAGM) i tak naprawdę stanowi znaczący kamień milowy w rozwoju zdolności bezzałogowej wojny morskiej. Został bowiem zaprojektowany w celu zwiększenia elastyczności operacyjnej Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, a to szczególnie w tych regionach, które nie należą do najbezpieczniejszych. Mowa o strefach konfliktów, takich jak Róg Afryki i Morze Południowochińskie.

Czytaj też: NATO w tyle. Chiny rozwiązały ogromny problem okrętów podwodnych z pomocą Huaweia

Dron Swift-Sea-Stalker został zaprojektowany do realizacji różnych misji, a w tym misji zwiadowczych, rozpoznania i interwencji, wykorzystując podczas nich m.in. projekt stealth, który minimalizuje podczerwoną i radarową sygnaturę. Jedną z wyróżniających się cech tego bezzałogowca jest jego wszechstronność operacyjna, bo może on być zarówno sterowany zdalnie, co daje operatorom możliwość kontroli na odległość, jak i może działać autonomicznie, nawigując i wykonując misje bez bezpośredniego nadzoru człowieka. Tego typu elastyczność jest nieoceniona we współczesnych operacjach morskich, gdzie zdolność do szybkiego dostosowania się do zmieniających się sytuacji jest kluczowa.

Czytaj też: Rozrywa okręty na pół. Tak działa amerykański Quicksink

Jeśli idzie o twarde dane, S3 osiąga prędkość maksymalną rzędu około 56 km/h, ma zasięg operacyjny wynoszący około 1852 km i wytrzymałość do 40 godzin, co pozwala mu na prowadzenie długotrwałych misji bez potrzeby częstego tankowania lub konserwacji. Jednak największym jego wyróżnikiem jest uzbrojenie w postaci wyrzutni z dostępem do czterech pocisków AGM-179 Joint Air-to-Ground Missiles (JAGM) przeznaczonych do neutralizowania szerokiego spektrum celów. AGM-179 jest znany ze swojego wielotrybowego systemu naprowadzania, który łączy półaktywny laser, radar fal milimetrowych oraz naprowadzanie w podczerwieni. Takie połączenie pozwala pociskowi na skuteczne działanie w każdych warunkach pogodowych, zarówno w dzień, jak i w nocy, oraz przeciwko różnorodnym celom, bo poza okrętami, mogą też zwalczać opancerzone pojazdy, umocnienia czy małe łodzie.

Gdyby ten dron kamikadze miał dostęp do przeciwokrętowych pocisków, statek z pewnością nie zostałby uratowany

Czytaj też: No to teraz Amerykanie zaszaleli. Nowy okręt podwodny przypomina o potędze USA

Gdyby tego było mało, S3 wyróżnia się też modułową zdolnością do przenoszenia ładunków, co oznacza, że dron może być dostosowany do różnych misji, wykraczając poza swoją standardową konfigurację. Niezależnie od tego, czy jest wyposażony w dodatkowe czujniki do zwiększonego rozpoznania, czy w inne typy uzbrojenia do specyficznych potrzeb operacyjnych. Co jednak najważniejsze, ten nawodny dron nie jest jedynie obietnicą, bo niedawny kontrakt Swiftships z Departamentem Obrony USA na produkcję S3 potwierdził, że to kwestia czasu, aż drony zapanują nad amerykańskimi wodami.