W centrum ich zainteresowania znalazły się sygnały oraz wysokoenergetyczne wybuchy powiązane z jednym z tzw. szybkich błysków radiowych. Powszechnie znane jako FRB, tego typu rozbłyski od kilkunastu lat fascynują badaczy kosmosu. Tym razem astronomowie zwrócili uwagę na FRB 20201124A.
Czytaj też: Najważniejsza zagadka dotycząca kosmosu na celowniku teleskopu Webba. Na jej rozwiązanie czekaliśmy od lat
Do jego detekcji doszło w 2020 roku, ale tajemnicza natura tych sygnałów sprawia, że poświęcone im badania trwają latami. W ramach ostatnich wysiłków autorzy publikacji zamieszczonej na łamach Nature skupili się na czymś, co określają mianem trwałych źródeł radiowych. Chodziło o te, które znajdowały się w niewielkiej odległości od miejsca namierzenia FRB20201124A.
Pierwszy znany nauce szybki błysk radiowy został zidentyfikowany w 2007 roku. Początkowo spowijała go aura tajemnicy, ponieważ pierwsze hipotezy dotyczące pochodzenia FRB często odnosiły się do sygnałów celowo wysyłanych na przykład przez pozaziemskie cywilizacje. Z czasem udało się ustalić, że przynajmniej niektóre z tych błysków mają zupełnie naturalne pochodzenie.
Sygnały w postaci szybkich błysków radiowych są znane nauce od 2007 roku. Ostatnimi czasy astronomowie próbowali rozwikłać zagadkę związaną z FRB20201124A
Ale nie wszystkie zostały wyjaśnione. Właśnie dlatego badania poświęcone FRB odkrytemu przed czterema laty były tak istotne. Zdaniem członków zespołu badawczego, którzy wykorzystali zbiory danych zebrane z wykorzystaniem radioteleskopu VLA, kluczem do wyjaśnienia zagadki jest zjonizowana mgławica. Takowa, mająca formę bańki zawierającej naładowany elektrycznie gaz i pył, miałaby odpowiadać za sygnały i emisje wykryte w 2020 roku.
Jak wyjaśnia jeden z autorów nowych badań, Gabriele Bruni, przeprowadzone obserwacje radiowe umożliwiły jego zespołowi namierzenie słabej emisji pochodzącej z tego samego miejsca, co rzeczony FRB. Tym sposobem zakres strumienia radiowego analizowanego w kontekście badania tych obiektów zwiększył się aż o dwa rzędy wielkości.
Czytaj też: Rekordowo ciężkie jądro antymaterii. Historyczny sukces toruje drogę do wielkich zagadek wszechświata
Jeśli chodzi o wspomnianą mgławicę, to jej istnienie może być pokłosiem aktywności magnetara, czyli gwiazdy wytwarzającej niezwykle silne pole magnetyczne. Alternatywne wyjaśnienie bierze natomiast pod uwagę obecność układu podwójnego, w którym jeden z obiektów jest czarną dziurą bądź gwiazdą neutronową. W każdym ze scenariuszy istnieje możliwość wytworzenia emisji, które byłyby wystarczająco silne, aby doprowadzić do powstania szybkiego błysku radiowego widzianego z Ziemi. Dotychczasowe ustalenia są szczególnie imponujące, gdy zdamy sobie sprawą z faktu, że astronomowie działają na danych pochodzących z odległości ponad miliarda lat świetlnych.