Test Samsung Galaxy Watch Ultra – świetny sprzęt, który przyćmiewają kontrowersje

O Samsungu Galaxy Watch Ultra mówi się dużo, choć niewiele o jego faktycznych możliwościach. Być może taki był plan producenta, żeby spróbować wypromować go kontrowersjami i jeśli faktycznie taki było to wygląda na to, że się udał.
Test Samsung Galaxy Watch Ultra – świetny sprzęt, który przyćmiewają kontrowersje

Odcinając podobieństwa do Apple Watcha, Galaxy Watch Ultra to bardzo ładny zegarek. Chociaż wolę go w innym kolorze

Trudno jest przejść obojętnie obok tego, że Galaxy Watch Ultra nie do końca wygląda oryginalnie. Ale czy na pewno? Oczywiście złośliwością z mojej strony będzie jak napiszę, że przecież pomarańczowy kolor w Samsungu to nie jest pomarańczowy kolor Apple’a, bo ten w Samsungu to kolor Pantone. Nie, żeby to komuś robiło różnicę.

Podobieństwa oczywiście są i jest ich dużo. Pomarańczowe akcenty, z daleka identyczny pasek. Trudno jest przejść obok tego obojętnie.

Z drugiej strony, Galaxy Watch Ultra wygląda naprawdę dobrze. Co prawda ta okrągła-kwadratowa koperta wygląda bardzo dziwnie, ale ma swój urok. Choć osobiście najwięcej mojej sympatii budzą krawędzie koperty, które są przyjemnie matowe i to bardzo przyciąga wzrok.

Wykonanie jest oczywiście wzorowe, ale… po tygodniu wokół ekranu pojawiły się dwa malutkie odpryski. Takie dosłownie wielkości piksela. Mam nadzieję, że uda się to uchwycić na zdjęciach. A nie wykonywałem z zegarkiem żadnych ekstremalnych czynności. Dla porównania, Huaweia Watch 4 Pro Space Edition dosłownie przeczołgałem na poligonie, po piasku i kamieniach i nawet pod lupą nie widać na nim najmniejszych śladów użytkowania. Także coś ten tytan jest tu troszkę delikatny mam wrażenie.

Mimo wszystko, pomimo kontrowersji i złośliwości, uważam Samsunga Galaxy Watch Ultra za ładny zegarek, choć zdecydowanie fanem tej wersji kolorystycznej nie jestem. Wolę białą. No i dodajmy, że jest bardzo wygodny, a pomimo sporych rozmiarów, nie jest ciężki.

Z iPhonem nie można. Co tracimy, jeśli nie korzystamy ze smartfonu Samsunga?

Dopiero od niedawna na co dzień korzystam z iPhone’a i siedząc trochę czasu pod kamieniem pewne informacje do mnie nie docierały. Przez ostatnie dwa miesiące nie używałem smartfonu Apple, ze względu na sporo testów sprzętów z Androidem i dosłownie kilka dni przed dostaniem Galaxy Watch Ultra zadowolony wróciłem do swojego iPhone’a. To nie trwało długo, bo od dłuższego czasu zegarki Samsunga z nimi nie działają. A to niespodzianka. Więc czekał mnie powrót do Androida.

W przypadku smartfonów z Androidem jest lepiej, ale nie idealnie, bo nie wszystkie funkcje na nich działają. I tak nie ma tu dostępu do aplikacji Samsung Health Monitor oraz m.in. EKG. Więc te funkcje są, ale jako osoba wykluczona samsungowo, nie mogłem z nich skorzystać.

Czytaj też: Test CMF Phone 1 – władca klasy budżetowej

Krzywy ekran w Galaxy Watch Ultra? U mnie prosto!

W sieci pojawiły się informacje o krzywo zamontowanych ekranach w Galaxy Watch Ultra i aż trudno mi było w to uwierzyć, bo nie kojarzę podobnej sytuacji związanej ze smartwatchem. Nie spotkałem się jeszcze z takim przypadkiem w Polsce, a testowany egzemplarz był idealnie prosty.

Sam ekran jest topowy, jeśli chodzi o rynek inteligentnych zegarków. Panel AMOLED ma średnicę 1,5 cala, rozdzielczość 480 x 480 pikseli i chroni go szafirowe szkło. Jest tu w zasadzie wszystko, czego można wymagać od flagowego smartwatcha – perfekcyjna czerń, ładne kolory i wysoka jasność, która pozwala na wygodne użytkowanie zegarka nawet w silnym słońcu. Ale i pod wodą, gdzie aktywuje się specjalny tryb, w którym widzimy czerwone napisy na czarnym tle. I tak, jak w Apple, ale podobny tryb wyświetlania mają też zegarki przeznaczone do nurkowania.

Samsung Galaxy Watch Ultra nie ma obracanej korony. Tak, ten środkowy przycisk lekko się kręci, ale nawet gdyby to do czegoś służyło, byłoby kompletnie niewygodne. Nie ma też obracanego bezela, bo Samsung postanowił ponownie uśmiercić serię Classic, ale na upartego da się poruszać po Menu ruchem kulistym. Zamiast obracać bezelem możemy przesuwać palem wzdłuż krawędzi ekranu i w ten sposób przewijać treści na ekranie. Trochę dziwne, że Samsung już ten funkcji nie promuje, a przecież jest dostępna już od kilku generacji zegarków Galaxy Watch.

Czytaj też: Zakazane słuchawki Samsunga. Recenzja Samsung Galaxy Buds3 Pro

Porozmawiajmy o funkcjach, co potrafi Galaxy Watch Ultra i czy robi to dobrze?

Zacznijmy od małego problemu. Wear OS daje nam chyba najbardziej zaawansowany podgląd powiadomień ze smartfonu na zegarku. Widzimy tu prawie wszystko to, co dostajemy na smartfonie w pełnej i czytelnej formie. A na wiadomości możemy odpowiadać prosto z zegarka i w dowolny sposób, nie tylko za pomocą gotowych szablonów. Z powiadomieniami miałem jednak jeden problem (Google Pixel 8 Pro) i nie zawsze, sporadycznie ale jednak, prawidłowo docierały do zegarka. Szczególnie wtedy, kiedy np. dostawałem wiadomość, a po kilkunastu sekundach kolejną, to na zegarku miałem powiadomienie tylko o pierwszej. Było to irytujące szczególnie podczas jazdy hulajnogą, kiedy nie mogłem sięgnąć po telefon. Za to bez zarzutów działała możliwość prowadzenia rozmów za pomocą zegarka. Jakość jest bardzo przyzwoita i tutaj nie ma się do czego przyczepić.

Galaxy Watch Ultra został wyposażony w nowy potężny procesor oraz funkcje AI… Ale czy kogoś to faktycznie interesuje? Przejdźmy do czegoś faktycznie przydatnego.

Zegarek bardzo dobrze rozpoznaje aktywność i potrafi automatycznie zacząć śledzić nasze poczynania. Przykładowo spacer czy jazdę rowerem. To przydatna funkcja, bo nie musimy pamiętać, żeby aktywować funkcję śledzenia, zegarek robi to za nas. Co prawda jazda hulajnogą bywa rozpoznawana jako jazda rowerem, ale da się na to przymknąć oko.

Wskazania GPS-u, nie tylko w trakcie uprawiania sportu, są bardzo dokładne i zapowiedzi Samsunga o precyzyjnej nawigacji nie są na wyrost. Działa to naprawdę bardzo dobrze. Tutaj mamy też kolejną przewagę Wear OS, bo na zegarku możemy uruchomić nawigację z Map Google i nie musimy ciągle zerkać na ekran telefonu. To, co bardzo mi się spodobało to sytuacja, w której na smartfonie sprawdzamy jakąś trasę, ale nie uruchamiamy nawigacji. Trasa jest profilaktycznie wysyłana do zegarka i wystarczy dotknąć skrót na jego ekranie, żeby przejść do przeglądanej trasy i ewentualnie od razu rozpocząć nawigację. Naprawdę przydatna rzecz.

Śledzenie aktywności wypada bardzo dobrze (z minusem) nie tylko podczas sportu wymagającego śledzenie naszej pozycji geograficznej, ale też np. podczas ćwiczeń na siłowni. Z minusem, bo starsze zegarki z Wear OS, na przykład z Grupy Fossil, potrafiły liczyć powtórzenia podczas ćwiczeń, czego na Samsungu zabrakło. W zamian mamy dedykowane tryby śledzenia różnych dyscyplin w ramach jednego cyklu, jak podczas triathlonu. Która funkcja będzie bardziej przydatna dla przeciętnego użytkownika? Zdecydujcie sami.

Galaxy Watch Ultra dostał nowy czujnik BioActive i faktycznie, dokładność pomiary pulsu czy zbieranie danych podczas snu jest bardzo dokładne. Widać, że Samsung poczynił tu spore postępy. Co ważne i za co trzeba producenta mocno pochwalić, Galaxy Watch Ultra ma funkcję wykrywania upadku. W przypadku wystąpienia takiej sytuacji możemy na ekranie zegarka zadzwonić na numer alarmowy. Jest on też wybierany po 5-sekundowym przytrzymaniu górnej przycisku na obudowie. Wydaje mi się, że te funkcje powinny być mocniej promowane.

Czytaj też: Recenzja Samsung Galaxy Z Flip 6. Kiedy coś nowego to nic nowego

Samsung zapowiadał taki czas pracy. Galaxy Watch Ultra rekordów nie bije

Pomimo zwiększonej odporności i szeregu funkcji sportowych coś czuję, że Galaxy Watch Ultra trafi głównie do osób, które większości z nich nie będą wykorzystywać. Więc czas pracy przy typowym, codziennym użytkowaniu jest tutaj najważniejszy. Przy aktywnych wszystkich opcjach śledzenia aktywności, snu, pulsu, powiadomieniach i włączonym ekranie always-on, naładowany do pełna Galaxy Watch Ultra działał mi trzy dni. Na co dzień korzystam ze znacznie dłużej działających zegarków i nawyk trzymania pod ręką ładowarki musiał zostać wypracowany.

Ładowarka jest niezbędna do naładowania Galaxy Watch Ultra, bo choć mamy tu ładowanie indukcyjne, to nie jest kompatybilne z uniwersalnymi ładowarkami Qi. Tutaj plus dla Huaweia.

Czytaj też: Recenzja Samsung Galaxy Z Fold6. Koreański gigant zapadł w sen zimowy?

Polityki Samsunga nie rozumiem, ale Galaxy Watch Ultra szanuję

Galaxy Watch to ten typ zegarka, którego w ofercie Samsunga brakowało. To sprzęt oferujący wykonanie i możliwości sportowe na ekstremalnie wysokim poziomie, który będzie można wymieniać obok Huaweia Watch Ultimate oraz Apple Watch Ultra. Powinien to być zrozumiały ruch ze strony producenta, ale…

Samsung wprowadził do oferty nową kategorię zegarka, jednocześnie zabijając inną, którą w ubiegłym roku szumnie przywrócił. Mowa o modelu Classic, czyli eleganckim modelu z obracanym bezelem. To jest już ruch, którego kompletnie nie pojmuję, bo w tym momencie Samsung zwyczajnie takiego zegarka nie ma. Eleganckiego smartwatcha z topowej półki pasującego do formalnego stroju.

W kwestii możliwości i codziennego użytkowania w zasadzie niewiele można Galaxy Watch Ultra zarzucić. Widać w nim poprawę działania czujnika biometrycznego, bardzo dokładny GPS, do tego mamy świetny ekran i przyzwoity czas pracy oraz bardzo dobre uzupełnianie się ze smartfonem, np. w kwestii Map Google. Narzekać będą na niego tylko osoby rozpieszczone czasem działania zegarków Huaweia. U każdego producenta zdarza się czasem pominąć sygnalizację pojedynczego powiadomienia, bardziej przeszkadzała mi konieczność używania ładowarki z zestawu, chociaż mamy tu standardowe ładowanie bezprzewodowe. Nieco niepokojące się też dwa malutkie odpryski na bezelu, które przy tej klasie materiałach nie powinny się pojawić.

Jak ma się cena do możliwości Galaxy Watch Ultra? Choć jest drogo, bo to kwota 2 899 zł, to jest to drogo, ale adekwatnie do możliwości. Raczej nikt nie powinien poczuć, że przepłacił.