Surowe dane nie kłamią. Hybrydowe samochody Toyoty to jedna wielka pomyłka

Czy hybrydowe samochody mają sens? Sprawdzaliśmy to wielokrotnie w czysto użytkowych testach różnych modeli, które łączyły dwa światy napędowe, ale jak wygląda sprawa tych samochodów w ekologicznym ujęciu i dlaczego w tytule pojawiła się akurat Toyota?
Surowe dane nie kłamią. Hybrydowe samochody Toyoty to jedna wielka pomyłka

Hybrydowe samochody Toyoty to ekologiczny ślepy zaułek?

Elektryczne samochody są niczym innym, jak próbą zrewolucjonizowania świata motoryzacji poprzez odejście od spalinowych silników na te bezemisyjne, czyli elektryczne. Hybrydy to z kolei połączenie obu rodzajów silników, co zależnie od rodzaju samochodu, ma albo zwiększyć jego responsywność, albo stworzyć ciekawe połączenie napędowe, które to radzi sobie zarówno w mieście i przy niskich prędkościach, jak i podczas dłuższych tras przy prędkościach autostradowych. Innymi słowy, gdyby nie zwykle wyższa cena i zwiększona waga takich modeli byłyby to wręcz idealne “złote środki” w dzisiejszych czasach dla osób niepewnych co do nowego samochodu. W ich potencjał uwierzyło wiele producentów, ale to Toyota postawiła na nich znacznie więcej względem konkurencji, czym zapewniła sobie niegdyś tytuł hybrydowego pioniera.

Czytaj też: Zapomnijcie o nowych akumulatorach. Elektryczne samochody czeka rewolucja zasięgu i wydajności

Jednak czasy się zmieniają i podczas gdy wielu producentów samochodów szybko przechodzi na pojazdy w pełni elektryczne (EV), to Toyota niechętnie porzuca swoją strategię stawiania na hybrydy. Najnowsze dane pokazują jednak, że takie podejście jest nie tylko krótkowzroczne, ale także znacząco bardziej szkodliwe dla środowiska… ale tylko i wyłącznie porównaniu do pełnego zaangażowania w pojazdy elektryczne zasilane tylko akumulatorami (BEV). Toyota jest brana w tym przypadku pod lupę, bo większość (ponad 90%) sprzedawanych przez firmę zelektryfikowanych samochodów, to hybrydy. Powiązanie tej firmy z samochodami hybrydowymi ochroniła ją przed zawirowaniami na rynku, które dotknęły producentów samochodów w pełni elektrycznych, ale patrząc z punktu widzenia ekologii, nie jest to żaden ratunek.

Zgodnie z niedawnym badaniem emisje gazów cieplarnianych w cyklu życia BEV są dramatycznie niższe niż w przypadku pojazdów z silnikami spalinowymi (ICE) oraz hybryd. W pełni elektryczne modele z 2024 roku emitują od 66% do 70% mniej gazów cieplarnianych w porównaniu do swoich odpowiedników z silnikami, a hybrydy typu PHEV emitują dwa razy więcej w cyklu życia niż BEV. Sytuacja staje się jeszcze gorsza, gdy porówna się hybrydy z BEV zasilanymi energią w pełni odnawialną. Wtedy hybrydowe SUV-y emitują niemal pięciokrotnie więcej gazów cieplarnianych niż porównywalne BEV.

Czytaj też: Tesla i BYD mają przechlapane. Najwięksi złączyli siły, aby produkować najlepsze elektryczne samochody

Wedle tych danych, strategia Toyoty polegająca na priorytetowym traktowaniu hybryd prowadzi do produkcji pojazdów, które są nawet 4,9 razy bardziej szkodliwe dla środowiska niż ich w pełni elektryczne odpowiedniki. Co jednak zrobić w czasach, w których mamy pewność, że świat nie jest nadal gotowy na masowe zastępowanie spalinowych modeli tymi elektrycznymi przez braki w krytycznej infrastrukturze? Z punktu widzenia konsumentów tak naprawdę nie możemy winić Toyoty za tego typu strategię, która z finansowego punktu widzenia, ewidentnie opłaca się temu producentowi. Dziś hybrydy stanowią kompromis dla kierowców obawiających się ograniczonego zasięgu i aktualnych ograniczeń sieci ładowania.

Czytaj też: To żadne ćwiczenia. Cywilne samochody zaczęły wjeżdżać na brzeg Tajwanu

Dlatego właśnie, choć strategia Toyoty polegająca na priorytetowym traktowaniu hybryd może przynosić korzyści ekonomiczne w krótkim okresie, to długoterminowe koszty ekologiczne mają być zbyt duże, by je ignorować. Przyszłość przemysłu motoryzacyjnego jest elektryczna, a Toyota musi szybko dostosować się do tego, jeśli chce pozostać liderem w nowej, bardziej ekologicznej erze transportu.