“Narodowy” pocisk balistyczny testy ma już za sobą. Ukraina pochwaliła się nową bronią

Ledwie kilka dni temu Ukraina chwaliła się opracowaniem nowego zaawansowanego drona, który jest pierwszym takim bezzałogowcem w arsenale kraju, a dziś dowidzieliśmy się o kolejnej zaawansowanej broni. Prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił bowiem udany test nowego, krajowo opracowanego pocisku balistycznego.
Bezzałogowy HIMARS

Bezzałogowy HIMARS

Pierwszy ukraiński pocisk balistyczny nie tylko istnieje, ale też może już siać zniszczenie

Ukraina ma kolejnego asa w rękawie, który jest kluczowy w dążeniu kraju do zwiększenia samowystarczalności militarnej w obliczu trwającego konfliktu z Rosją. Mowa o zupełnie nowym i pierwszym opracowanym w kraju pocisku balistycznym, który został niedawno przetestowany. Chociaż szczegóły dotyczące pocisku nie zostały ujawnione, pojawiły się spekulacje, że test dotyczył pocisku Hrim-2, którego możecie również kojarzyć pod nazwą Grom-2. Nie jest to przykład najbardziej zaawansowanych pocisków balistycznych, bo zalicza się on do grupy tych krótkiego zasięgu (SRBM), ale to i tak wystarczający dystans rażenia, żeby zagrozić Rosji.

Czytaj też: Nowoczesny i potężny. Ukraina już czeka na Inguar-7 dla swojego wojska

Wedle spekulacji ten tajemniczy przetestowany pierwszy pocisk balistyczny Ukrainy, ma odznaczać się zasięgiem od 280 do 500 km, głowicą bojową o wadze do 480 kilogramów oraz konstrukcją, która przypomina rosyjski pocisk Iskander-M. Nie wiemy nic na temat potencjalnego użycia bojowego, potencjału produkcyjnego czy aktualnej liczby wyprodukowanych pocisków tego typu, ale pewne jest, że wreszcie Ukraina ma dostęp do broni, którą po prostu może używać. Pamiętajmy, że większość pocisków dostarczonych przez np. USA, to broń do użytku wyłącznie w ramach obrony własnych terytoriów, a nie atakowania tych na terenie Rosji. Mając dostęp do własnej broni dalekiego zasięgu, Ukraina będzie mogła m.in. atakować rosyjskie lotniska i magazyny amunicji daleko za linią frontu.

Czytaj też: “Typowa jednorazówka”. Ukraina pokazuje, że drona da się zbudować praktycznie z niczego

Możemy uwierzyć, że Ukraina rzeczywiście opracowała i pomyślnie przetestowała swój nowy pocisk, bo oprócz Grom-2 państwo rozwija kilka innych systemów rakietowych zaprojektowanych do obrony przed różnymi zagrożeniami. Na pewno słyszeliście o systemie przeciwokrętowym Neptun, który wykorzystuje pociski manewrujące o zasięgu około 300 km, czy wieloprowadnicowym systemie rakietowym o zasięgu do 120 km. Jednak pocisk balistyczny to już coś zupełnie innego, bo tego rodzaju broń jest szczególnie cenna ze względu na dużą prędkość rozwijaną podczas lotu, zdolność do precyzyjnego dostarczania potężnych głowic, a przede wszystkim możliwość przeprowadzania ataków z dużej odległości i poza zasięgiem obrony przeciwnika. Przeciwnika, który już w maju zeszłego roku chwalił się zestrzeleniem tego dokładnie pocisku.

Czytaj też: Śmigłowiec szturmowy nie przetrwał ataku drona. Tak właśnie Ukraina robi użytek ze swoich zabawek

Chociaż prezydent Zełenski nie ujawnił szczegółów dotyczących pocisku i tak naprawdę może nie chodzić o Grom-2, to sam pomyślny test wskazuje, że Ukraina robi znaczne postępy w zakresie swoich zdolności obronnych. Zdolność do samodzielnej produkcji i wdrażania takiej broni oznacza nowy rozdział w strategii wojskowej Ukrainy, zapewniając jej kluczowe narzędzie do obrony suwerenności i przeciwdziałania rosyjskiej agresji. Dokładny wpływ tego rozwoju na wojnę będzie zależał od operacyjnego wdrożenia pocisku i jego skuteczności w scenariuszach bojowych.