Każdy uczeń szkoły podstawowej wie, że Ziemia składa się z cienkiej skorupy, rozległego płaszcza, zewnętrznego i wewnętrznego jądra. Mało kto jednak ma świadomość, że obraz ten jest wysoce uproszczony.
Wraz z rozwojem technik obrazowania, metod analitycznych i przede wszystkim czułości sejsmometrów naukowcy są w stanie dostrzegać coraz bardziej szczegółowe komponenty wnętrza Ziemi. Wyniki najnowszych obserwacji wskazują, że wnętrze naszej planety jest dużo ciekawsze i dużo trudniejsze do opisania, niż się dotychczas wydawało.
Czytaj także: We wnętrzu Ziemi coś się dzieje. Jądro naszej planety prawie przestało się obracać
Od jakiegoś czasu naukowcy mają świadomość istnienia we wnętrzu Ziemi tak zwanych stref o niskiej prędkości (ULVZ, ang. ultra-low velocity zones). Są to obszary wnętrza naszej planety, w których fale sejsmiczne generowane na przykład w przypadku trzęsienia ziemi znacząco zwalniają, przez co z opóźnieniem docierają do sejsmometrów znajdujących się po drugiej stronie Ziemi. Szczególnie znane są obszary ULVZ znajdujące się na styku jądra i płaszcza Ziemi. Obszary te są w stanie spowolnić przejście fali sejsmicznej nawet o 50 proc. w stosunku do otoczenia. Takie opóźnienia docierające do sejsmometrów pozwalają naukowcom dowiedzieć się o istnieniu ULVZ, których siłą rzeczy nigdy na oczy nie zobaczymy. Wystarczy tutaj sobie uświadomić, że najgłębszy odwiert wykonany przez człowieka sięgnął zaledwie na głębokość 12 kilometrów, a więc do środka Ziemi pozostało jeszcze ponad 6350 km.
Wszystkie odkryte na przestrzeni lat strefy ULVZ są dla naukowców niewiarygodnie wprost interesujące. Nie wiadomo tak naprawdę skąd się one wzięły. Mogą to być fragmenty obiektów kosmicznych, które zderzały się z Ziemią na wczesnym etapie powstawania Układu Słonecznego, gdy planety były bezustannie bombardowane mniejszymi i większymi obiektami kosmicznymi. Równie dobrze mogą być to fragmenty płyt kontynentalnych, które wsuwały się pod inne płyty kontynentalne.
Nowych informacji na temat pochodzenia ULVZ badacze poszukują zatem w falach sejsmicznych powstających w trzęsieniach Ziemi. Takie fale przenikają przez płaszcz, ciekłe jądro, a następnie przez płaszcz po drugiej stronie planety. Wszystkie ULVZ znajdujące się po drodze zniekształcają fale zanim dotrą do sejsmometrów.
W ramach najnowszego projektu badawczego naukowcy przeanalizowali dane z trzęsień ziemi o magnitudzie powyżej 5,8, do których dochodziło w latach 2008-22 w Nowej Gwinei. Fale z tych wstrząsów po przejściu przez Ziemię rejestrowane były przez instrumenty znajdujące się na terenie Ameryki Południowej.
Czytaj także: Wnętrze Ziemi się zmienia. Odpowiada za to coś, co dociera tam z powierzchni planety
Już wtedy naukowcy wiedzieli, że duże ULVZ znajdują się na granicy jądra i płaszcza Ziemi pod zachodnim Pacyfikiem, nieco na wschód od Filipin. Teraz także okazało się, że takich stref jest więcej, zarówno pod Ameryką Północną, Afryką Północną, Pacyfikiem Północno-Zachodnim i pod Azją Wschodnią.
Okazuje się zatem, że stefy bardzo wolnych prędkości są niemalże wszędzie, rozsiane po całym płaszczu ziemskim. To zupełnie nowa informacja, która każe podejść do tematu nieco inaczej, niż dotychczas. Wszystko bowiem wskazuje na to, że są one generowane niejako na bieżąco. Naukowcy podejrzewają, że mogą to być skały bazaltowe powstałe na grzbietach śródoceanicznych, gdzie dno morskie powoli się rozszerza. W takich bowiem miejscach, takie skały bazaltowe mogą być wciągane do wnętrza planety i tam stawać się kolejnymi ULVZ, które potem naukowcy obserwują w danych sejsmicznych. Zważając na to, że płyty tektoniczne bezustannie się przesuwają względem siebie, mogą one też za sobą ciągnąć te wszystkie ULVZ, które w ten sposób powoli rozprowadzane są po całym płaszczu naszej planety.