Najważniejsza zagadka dotycząca kosmosu na celowniku teleskopu Webba. Na jej rozwiązanie czekaliśmy od lat

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba był uznawany za sprzęt, który zrewolucjonizuje sposób, w jaki astronomowie badają wszechświat. W tych zapowiedziach najwyraźniej nie było cienia przesady, ponieważ JWST po raz kolejny wykazał swój potencjał. Tym razem odnosi się on do tempa ekspansji wszechświata.
Najważniejsza zagadka dotycząca kosmosu na celowniku teleskopu Webba. Na jej rozwiązanie czekaliśmy od lat

Otaczająca nas materia, a także i my sami, pozostajemy w nieustannym ruchu. W takich okolicznościach naukowcy próbują określić, z jaką prędkością zachodzi owa ekspansja. Chcąc jak najlepiej rozeznać się w temacie, astronomowie przeanalizowali dane dotyczące obserwacji 10 pobliskich galaktyk. Na podstawie wyników tych ekspertyz doszli do bardzo istotnego wniosku poświęconego tzw. napięciu Hubble’a.

Czytaj też: To najstarsza galaktyka, jaką kiedykolwiek zaobserwowano. Pochodzi z początków wszechświata

Różne metody zastosowane do określania wartości stałej Hubble’a dają odmienne rezultaty. Nie było jednak wiadomo, czy wina leży w niewłaściwym podejściu naukowców czy też stała ta może się różnić w zależności od miejsca i czasu. Na przykład uczestnicy misji Planck stwierdzili, iż stała Hubble’a wynosi 67,4 kilometrów na sekundą na megaparsek, podczas gdy przedstawiciele Uniwersytetu Johna Hopkinsa zmierzyli ją na poziomie 73,2 kilometra na sekundę na megaparsek.

Różnice, choć relatywnie niewielkie, z pewnością występują. Badacze kosmosu nie lubią takich sytuacji, dlatego chcą wyjaśnić, jaka jest najbliższa faktycznej sytuacji wartość stałej Hubble’a. Wszelkie rozbieżności w tej materii określają natomiast mianem napięcia Hubble’a. Być może debatom nastąpi kres, ponieważ przedstawiciele Uniwersytetu w Chicago dokonali ostatnimi czasy kilku ważnych rzeczy.

Badacze kosmosu od lat zastanawiali się nad tym, jakie jest tempo ekspansji wszechświata. Niezgodności w jego pomiarach są określane mianem napięcia Hubble’a

Uzyskany uśredniony rezultat to 70 kilometrów na sekundę na megaparsek, co jest zgodne z wynikiem osiągniętym na podstawie innej metody obliczeniowej. Oznaczałoby to, iż napięcie Hubble’a wcale nie musi być realnym problemem, co byłoby wyjaśnieniem jednej z największych zagadek kosmologii. Gdyby było odwrotnie, konsekwencje byłyby bardzo rozległe, ponieważ podstawowe reguły fizyczne znane naukowcom zostałyby uznane za nieaktualne. 

Członkowie zespołu badawczego ze Stanów Zjednoczonych obserwowali 10 okolicznych galaktyk. Zwrócili uwagę na eksplodujące w nich gwiazdy mające formę supernowych typu Ia. Stosując trzy odmienne metody pomiarowe, badacze chcieli ustalić, jak szybko oddalają się od siebie te obiekty. I od nas, rzecz jasna, ponieważ nasza planeta, a także cały nasz układ i Droga Mleczna również podlegają ekspansji.

Czytaj też: Miłośnik astronomii dostrzegł coś za pomocą teleskopu. Okazało się, że to tajny chiński samolot kosmiczny

Pierwsza z zastosowanych metod wykorzystuje cefeidy, czyli gwiazdy, których jasność zmienia się przewidywalnie w czasie. Druga odnosi się natomiast do faktu, iż gwiazdy o małej masie osiągają ustaloną górną granicę jasności. Trzecia jest z kolei oparta na tzw. gwiazdach węglowych, mających spójne kolory i jasności w widmie światła bliskiej podczerwieni. Dzięki zastosowaniu wszystkich trzech podejść za jednym razem naukowcy dokonali historycznej rzeczy. I choć obserwacje cefeid dały najbardziej niepasujący do pozostałych rezultat, to uznaje się je za najmniej przydatne w tym zakresie. Dotychczasowe ustalenia autorów mają trafić na łamy The Astrophysical Journal.