Ara: History Untold – cywilizacja ze śmiertelnie groźnymi próbami czasu

Wydana w 1991 roku Civilization (a właściwie Sid Meier’s Civilization) stworzyła całkowicie nowy gatunek gier komputerowych, który jest rozwijany po dziś dzień. Ogólnym założeniem jest poprowadzenie swojej nacji od epoki kamienia łupanego po erę zaawansowanych technologii, jednak w zależności od gry wygląda to nieco inaczej. Ara: History Untold to kolejne podejście do tematu. Jak wypadło?
Ara History Untold
Ara History Untold

Jako miłośnik serii Civilization z przyjemnością sprawdzam, jak prezentują się kolejne pomysły deweloperów związane ze strategiami 4X. O ile niektóre świeże idee wypadają świeżo i są praktyczne, o tyle często produkcje są przekombinowane, przeładowane opcjami i albo zbytnio skomplikowane, albo zbytnio uproszczone. Zanim odpaliłem egzemplarz recenzencki Ara: History Untold, nic na temat gry nie czytałem, nie oglądałem także materiałów filmowych, aby dać się zaskoczyć. Czy rozgrywka okazała się przyjemną, czy raczej przykrą niespodzianką?

Ara: History Untold – wybieramy swoją nację

Ara: History Untold bazuje na podstawowym pomyśle poprowadzenia wybranej nacji od epoki kamiennej po erę osobliwości. Nacja ma lidera, który obdarzony jest umiejętnościami oraz cechami, jakie mogą mieć wpływ na rozgrywkę. Np. Simon Bolivar, stojący na czele Wenezueli, daje m.in. bonus +50% szybkości do budowli obiektów wojskowych, zwiększa również ilość kupców, jakimi dysponujemy, a którzy umożliwiają wymianę towarów z innymi nacjami.

W podstawowej wersji gry mamy 41 liderów i mówiąc szczerze – nie rozumiem klucza ich doboru. O ile w przypadku wielu nacji mamy postacie, które miały faktycznie potężny wpływ na rozwój cywilizacji, jak Elżbieta I (Anglia) czy Kserkes (Persja) lub Asoka (Indie), o tyle niektóre budzą zdumienie. Zacznijmy od własnego podwórka. Zgadniesz, kto jest liderem Polski? Kazimierz Wielki? Mieszko? Może Chrobry? Nie – Mikołaj Kopernik! W przypadku Chin mamy z kolei tylko Wu Zetian – jedyną władczynię w historii. Przy Niemcach pojawia się Bismarck, ale alternatywą dla niego jest… Hildegarda z Bingen. Francja to z kolei ani Karol Wielki, ani Napoleon, a… Joanna d’Arc. Trochę to pomieszanie z poplątaniem.

Muszę dodać, że każdy lider ma kilka outfitów – można wybrać z nich jeden. W przypadku niektórych liderów są to różne wariacje tego samego stroju, przy innych są to stroje z różnych epok. Na plus policzę, że mamy nacje z różnych okresów historii. Zrozumiała jest na przykład obecność wspomnianych Chin czy Anglii, ale mamy również Cesarstwo Bizantyjskie, Cesarstwo Palmyry, Imperium Asyryjskie, Nację Wron czy Celtów. Zabrakło mi w tym towarzystwie Sumerów lub Babilonu, ale i tak jest nieźle.

Gra dopuszcza aż 10 poziomów trudności, możliwość gry na losowej mapie z losowymi przeciwnikami lub ustawienie dowolnego parametru ręcznie. Jeżeli ktoś lubi takie samodzielne konfiguracje, będzie zachwycony.

Ara: History Untold – jak wygląda gameplay?

Jako że wszystkie “civkopodobne” produkcje 4X, mamy rozgrywkę polegającą na rozszerzaniu swojego imperium, tj. budowie i rozbudowie miast, eksploracji nieznanego świata, nawiązywaniu relacji dyplomatycznych z innymi nacjami oraz prowadzeniu działań militarnych. Jak napomknąłem we wstępie, każda gra robi to na nieco inny sposób. Jakie mechanizmy zastosowano w Ara: History Untold?

Regionizacja jest dość pomysłowa. Mapa podzielona została na setki regionów. Do tej pory w grach np. Civilization, gdy zakładaliśmy miasto, od razu zajmowaliśmy pewien obszar. Tutaj zajmujemy tylko wybrany region, a w miarę rozwoju miasta możemy wysunąć roszczenie co do sąsiednich i zająć je. Tu trzeba dobre patrzeć, jakie region oferuje możliwości – chodzi nie tylko o dostępne w nim surowce, ale również ilość miejsca. Dlaczego? Otóż w każdym regionie możemy wybudować od jednego do kilku obiektów. Im większy – tym więcej miejsca zajmuje. Na przykład cuda świata (zwane tu “Tryumfami”) potrafią samodzielnie zająć jeden cały rejon, podczas gdy w innych damy obóz drwala, dół fermentacyjny, aptekarza i kopalnię.

Dlatego rozwój należy planować starannie – tym bardziej, że w miarę nowych odkryć naukowych będziemy mogli ulepszać posiadane budowle – na przykład siedzibę alchemika w zakład chemiczny, kowala w kuźnię, a potem warsztat itp. Ewentualnie w ramach modernizacji można stare wyburzyć.

Budynki umożliwiają nam nie tylko pozyskiwanie zasobów oraz punktów nauki, ale również produkcję. Czego? To już zależy nie tylko od danej budowli, ale również posiadanych przez nas surowców. Czasem bowiem jest tak, że mamy odpowiedni budynek, ale nie możemy nic w nim produkować, ponieważ nie mamy potrzebnych surowców lub – w dalszych fazach gry – komponentów (tryby, liny, paliwo itp.).

I powiem od razu otwarcie – to największy plus, jak i minus tej produkcji. Dlaczego? Zaleta jest taka, że mamy pełną kontrolę nad tym, co powstaje w naszych miastach. A wyprodukowanymi towarami możemy handlować, a także używać ich w celu wprowadzenia udogodnień w miastach. Dają one bonusy, zaś liczba dostępnych uzależniona jest od wielkości metropolii – w największych może być ich nawet dziesięć. Skąd zatem minus? Ano w dalszych częściach zabawy mamy kilkadziesiąt miejsc produkcji i musimy każde ręcznie ustawiać na produkcję. Dodajmy tez do tego fakt, że w miarę kolejnych odkryć pojawiają się nowe możliwości i sporą część gry poświęciłem na takie zarządzanie.

W tym aspekcie Ara: History Untold przypomina bardziej strategię ekonomiczną niż klasyczne 4X. Można nawet rzec, że krzyżuje się tu Civilization z SimCity. I niekoniecznie każdemu może się to spodobać. Dla mnie dokonywanie tych wyborów było uciążliwe – w najbardziej zaawansowanej grze miałem 9 miast, w największym osiem regionów, w każdym od 2-4 budynków. A nie da się, niestety, ustawić tego na automat.

Ara: History Untold – eksploracja, dyplomacja, handel

Solą każdej gry 4X jest eksploracja świata i jego poznawanie. Na początku większość lądów pokrywa oczywiście “mgła wojny”. Posyłając zwiadowców w teren odsłaniamy nowe terytoria, a także zbieramy znaleziska ze skrytek – są to różnego rodzaju surowce i materiały. Można także natknąć się na różnego rodzaju zagrożenia, czyli dzikie zwierzęta oraz Bojówki – oddziały nie powiązane z żadną nacją czy plemieniem, które po prostu chcą się z nami bić.

Eksploracja jest niezbędna nie tylko po to, aby odkrywać świat, ale również poznawać inne nacje oraz plemiona. Nacje to cywilizacje takie, jak nasza. Plemiona to niezależne siedliska, których mieszkańcy będą dołączać do nacji w miarę upływu gry. Co po spotkaniu plemienia? Ano możemy podjąć decyzję związaną z pojawiającym się wydarzeniem. Mamy od 2-4 wyborów, każdy ma inne skutki negatywne i pozytywne.

Jeśli chodzi o stosunki dyplomatyczne, z innymi nacjami utrzymujemy relację rozciągające się w spektrum od wrogości po przyjaźń. Z tymi, które nas lubią, możemy handlować, zawierać sojusze naukowe i wojskowe, a jeśli kogoś nie lubimy – można wypowiedzieć mu wojnę lub go potępić. Nie powiem – opcje dyplomatyczne są dość ubogie. Handel to jedyny sposób na to, aby pozyskać surowce potrzebne w naszych miastach, a których nie posiadamy na swoim terenie. Dlatego warto dbać o dobre stosunki z sąsiadami, aczkolwiek zajmowanie rejonów w pobliżu ich miast skutkuje pogorszeniem wzajemnych relacji.

Tu dodam od razu, że nowe miasta możemy zakładać w dowolnej odległości od stolicy. Nie ma tu czegoś takiego, jak “lojalność” zmniejszająca się wraz z dystansem. Ilość siedzib, jakie możemy założyć, różni się w zależności od systemu politycznego, np. pierwotne systemy władzy dopuszczają 4 miasta, a imperium już 9. Jest jednak pewien sposób, który pozwala mieć ich więcej ponad limit bez żadnych konsekwencji.

Tym sposobem jest wojna i zdobycie wrogiego miasta, a następnie jego asymilacja. Tu nie ma żadnych limitów. Dlatego zdarzyło mi się mieć imperium z 12 miastami, a można pewnie i więcej.

Ara: History Untold – wojsko i wojna

Nie ma strategii bez wojen i Ara: History Untold nie stanowi wyjątku. Możemy puścić na pole walki pojedynczy oddział, batalion, legion, brygadę lub dywizję. Czyli kolejno 1, 2, 4, 6 lub 8 jednostek. Różnica w sile bojowej jest oczywista i nie wymaga wyjaśnień. Mamy tu oczywiście różnego rodzaju modyfikatory i bonusy wynikające zarówno z terenu, jak i umocnień czy innych czynników mających wpływ na przebieg walki. Nie musimy jej nawet oglądać osobiście, ale jeśli ktoś chce, może po rozegraniu bitwy obejrzeć z niej krótką, animowaną relację.

Co ciekawe i raczej mnie nie zachwyciło – wypowiadając wojnę wyznaczamy jej cel. Może być to zdobycie lub zniszczenie wybranego miasta, wojna na wyniszczenie lub potyczka, czyli klasyczny konflikt bez większych celów, a po prostu nastawiony na to, aby zdobyć na wrogu tyle, ile się da. Na każde zadanie mamy wyznaczoną liczbę tur. A co mi się nie spodobało – gdy osiągamy wyznaczony cel, wojna natychmiast się kończy.

Jeśli to my atakujemy, jest to dobra sytuacja. Ale miałem wojnę z Australią, która upatrzyła sobie zdobycie mojej stolicy. I zrobiła to, gdy tylko podciągnąłem pod zdobyte miasto kolosalne siły. Niestety – nie mogłem ich użyć, ponieważ zapanował wymuszony pokój na 20 tur. Musiałem odczekać i po upływie tego czasu wypowiedzieć wojnę, a następnie w jednej rundzie odzyskałem stracone miasto. A 20 tur bez największego ośrodka badawczo-produkcyjnego to naprawdę uciążliwy hamulec.

Ara: History Untold – próba czasu, w której można przepaść

Gry takie, jak Civilization, mają kilka sposobów na wygraną. Klasyka to budowa i wysłanie statku kosmicznego z kolonistami, a także podbój militarny świata. Potem dochodziły zwycięstwa kulturowe, dyplomatyczne i religijne. W Ara: History Untold można o tym zapomnieć. Tu można albo podbić cały świat albo zyskać wymaganą liczbę punktów prestiżu.

Czym jest ów “prestiż”? Każde nasze działanie przysparza nam jego punktów. Wynalazki, produkcja, decyzje związane z wydarzeniami, polityką itp. Zakończenie następuje, gdy pierwsza nacja uzyska ponad 28 tys. punktów prestiżu. Ale punkty te są potrzebne nie tylko w celu zwycięstwa, ale po prostu przetrwania nacji. Dlaczego?

Otóż gra dzieli się na trzy akty. Na koniec każdego podsumowane zostają punkty każdej nacji. Na tej podstawie zostaje ona zaklasyfikowana do jednej z kilku kategorii – przy czym te, które mają ich najmniej, stają się nacjami zapomnianymi i… wypadają z gry. Po prostu ich miasta znikają z mapy. Pozostają tylko skrytki, do których możemy posłać zwiadowców w celu zebrania łupów.

W mojej najdłuższej grze zaczynało dwanaście nacji, do finału dotarło pięć. Gra jest pod tym względem bezlitosna. Na szczęście nie musimy czekać z bijącym sercem na ogłoszenie wyników. W dowolnej chwili można sprawdzić klasyfikację, aby wiedzieć, na jakiej pozycji jesteśmy. Muszę przyznać, że to dobra motywacja.

Zdobywać prestiż pomagają nam Autorytety – są to postacie historyczne, które decydują na dołączenie do naszej nacji, a których zdolności mają niebagatelny wpływ na wybrane aspekty naszego imperium. Ponadto są niezbędne do wytarzania arcydzieł, które również dają prestiż, podobnie jak cuda świata.

Ara: History Untold – interfejs i oprawa graficzna

Choć Ara: History Untold oferuje dziesiątki różnych opcji, interfejs jest bardzo przejrzysty i łatwo się do niego przyzwyczaić. Oczywiście niezbędne jest co najmniej kilka godzin, aby swobodnie się poruszać po wszystkich opcjach, ale w tego typu grze nikt nie oczekuje czegoś innego. Wszystkie ważne powiadomienia pojawiają się po prawej stronie, więc nigdy nie przegapimy np. faktu, że miasto jest bezczynne lub wytwórca zakończył produkcję.

Podobnie jak w innych grach tego typu, tu również mamy możliwość dużego oddalenia widoku, jak również przybliżenia go na wysokość lotu ptaka. Dzięki temu drugiemu możemy obserwować życie codzienne naszych poddanych, co skojarzyło mi się z serią Settlers. Ogólnie co do jakości grafiki zastrzeżeń nie mam.

Ara: History Untold – podsumowanie

Podsumowując Ara: History Untold, nie sposób nie docenić mnogości opcji i możliwości, jakie twórcy umieścili w grze. Nie wszystkie oceniam pozytywnie, ale może z biegiem czasu zmienię zdanie. Rozpoczynałem zabawę cztery razy, a jedyna nacja, z jaką dotarłem do samego końca, wymagała ode mnie ponad dwunastu godzin planowania, prowadzenia wojen oraz innych działań. Dlatego myślę, że dopiero po co najmniej 50 godzinach spędzonych w zabawie można poczuć się tam w miarę pewnie. Pierwsze gry to zazwyczaj eksperymenty i testowanie możliwości przygotowanych przez deweloperów.

Ogólnie grało mi się przyjemnie, jednak kilka innych minusów nieco psuło zabawę. Na przykład skrytki mogą otwierać jedynie zwiadowcy. Nie można posłać np. łuczników, aby je otworzyli. Automatyczne kończenie wojen również jest irytujące, a liczba opcji dyplomatycznych to właściwie podstawowe możliwości. Przydałoby się ich zdecydowanie więcej. Nie ma też żadnego realnego uzasadnienia, dlaczego z mapy znika np. cywilizacja mająca pięć dużych miast. Oczywiście działa tu mechanizm prestiżu, ale jak to odzwierciedlić historycznie? Znikli ot, tak sobie? No niezbyt mi się to podoba. Podobnie jak limit miast w zależności od ustroju. Związku między jednym a drugim po prostu nie widzę w prawdziwej historii świata.

Gdyby jeszcze usprawnić ten uciążliwy mechanizm produkcji, gra tylko by na tym zyskała. Póki co wymaga poświęcania uwagi. No i na koniec dodam, że Ara: History Untold ma tą samą przypadłość, co i inne gry z cyklu. W zaawansowanych epokach, gdy mamy już wszystkie możliwe miasta oraz budowle, a świat jest odkryty, właściwie nie ma co robić. Tak więc kolejne tury to tylko wskazywanie kolejnych odkryć naukowych i… tyle.

Aby nie było, że tylko marudzę – zaletą jest duży wybór liderów oraz związanych z nimi cech, a w trakcie rozgrywki pojawia się mnóstwo autorytetów oraz możliwości umożliwiających uzyskiwanie bonusów w różnych aspektach rozwoju. Pole do popisu dla strategów jest spore. Ba, można myśleć kilka minut nad kombinacją bonusów tak, aby dawały maksymalne rezultaty. Plusami są także przejrzysta oprawa graficzna i wygodny interfejs, do którego można się szybko przyzwyczaić. Kolosalna zaleta to również polska wersja językowa.

Ogólnie nie żałuję czasu spędzonego nad tą produkcją, aczkolwiek do perfekcji nieco jej jeszcze brakuje. W każdym razie stanowi pozycję obowiązkową do sprawdzenia dla każdego gracza, który już ma wyłączyć grę, ale… chce zagrać jeszcze jedną turę. Ara: History Untold wciąga!

Ocena końcowa: 8/10