Ten wojskowy dron ma być rewolucją dla Armii USA. Ma na koncie wyjątkowy sukces

Wszystko zaczęło się w 2014 roku, kiedy to DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency) zleciła opracowanie maszyny lotniczej typu VTOL, która mogłaby być obsługiwana zdalnie, autonomicznie lub przez pilota, a na dodatek posiadać elastyczność w przenoszeniu wymiennych ładunków. Tak właśnie powstał ARES firmy Piasecki Aircraft.
Ten wojskowy dron ma być rewolucją dla Armii USA. Ma na koncie wyjątkowy sukces

Pierwszy lot drona ARES zaliczony z powodzeniem. Jego unikalność drzemie w modularności

Niedawno, bo 6 września 2024 roku dron Aerial Reconfigurable Embedded System (ARES) firmy Piasecki Aircraft odbył swój dziewiczy lot na lądowisku testowym w stanie Pensylwania. Powstał niegdyś po to, aby odpowiedzieć na niedobór śmigłowców w amerykańskim wojsku, które to odgrywają kluczową rolę we wspieraniu małych, rozproszonych jednostek bojowych, a to szczególnie na trudnym lub odległym terenie, gdzie tradycyjne samoloty mają trudności z lądowaniem. Tutaj właśnie drzemie największy wyróżnik drona ARES, który ma wypełnić kluczowe luki w operacjach wojskowych, oferując wysoce adaptacyjny, modułowy system do różnych profili misji.

Czytaj też: Shrike to rewolucja. Teraz Armia USA będzie piętnastokrotnie skuteczniejsza

ARES wyróżnia się dwoma nachylonymi kanałami napędowymi, które zapewniają wyjątkową manewrowość i stabilność, zwłaszcza podczas zawisu lub lądowania w ograniczonych przestrzeniach. Oferuje przy tym unikalną kombinację cech, które odróżniają go od innych wojskowych wiropłatów. W porównaniu do śmigłowców, ARES zapewnia podobne możliwości pionowego startu i lądowania, ale dodaje do mieszanki kluczową modułowość i autonomię operacyjną. System ten został z kolei zaprojektowany specjalnie do przenoszenia ładunku o masie do 1360 kg, co samo w sobie stanowi około 40% jego masy startowej. Taka zdolność pozwala mu wykonywać szeroki zakres misji – od rozpoznania i ewakuacji medycznej po zaopatrywanie w terenie, ale do tej pory były to tylko spekulacje. Spekulacje, które wreszcie nabrały rzeczywistego charakteru, kiedy ARES wzniósł się w powietrze po raz pierwszy.

Podczas lotu 6 września testowy ARES unosił się w powietrzu przez około minutę, a następnie wykonał kontrolowane zejście. Następnie firma przeprowadziła drugi test w zawisie z dołączonym Mobilnym Modułem Wielozadaniowym (M4) Armii USA, aby zademonstrować, jak ARES utrzymuje stabilność dzięki systemowi fly-by-wire. Ten system, będący zmniejszoną wersją stosowaną w większych samolotach, ma gwarantować, że wiropłat pozostanie stabilny nawet przy ciężkich ładunkach. Oba testy uznano za udane, co jest świetnym podkreśleniem wieloletnich badań i rozwoju w wykonaniu specjalistów firmy, którzy to mieli w toku ubiegłych lat wykonać wiele iteracji tego drona, przeprowadzając przy okazji rygorystyczne testy komponentów i walidację na poziomie systemu.

Czytaj też: Czas na rewolucję. Nowe materiały odciążą pojazdy lądowe Armii USA

Sam pierwszy lot stanowi kluczowy krok w kierunku przybliżenia ARES do operacyjnego użycia w warunkach wojskowych. Wiemy, że po pełnym rozwinięciu ARES będzie zdolny do wykonywania szerokiej gamy misji w trybie autonomicznym, a jego modułowa konstrukcja sprawi, że będzie go można łatwo przystosować do różnych zadań, po prostu wymieniając moduły ładunkowe. Możliwości ARES co do działania z małych baz polowych lub okrętów wojennych dodatkowo zwiększają jego wartość dla nowoczesnych sił zbrojnych, a to zwłaszcza w środowiskach, gdzie przestrzeń jest ograniczona, a wysoka elastyczność operacyjna po prostu kluczowa. Dodatkowo jego zdolności autonomiczne zmniejszą konieczność zatrudniania wyszkolonych pilotów, których w USA ciągle brakuje i jednocześnie minimalizuje ryzyko ich stracenia do zera.

Czytaj też: Zweryfikowali potęgę wojskową USA. Wnioski wskazują jednoznacznie na to, kto tu jest mocarstwem

Według firmy Piasecki Aircraft, po pomyślnym rozszerzeniu zdolności lotniczych tego samolotu, kolejna faza obejmie wprowadzenie modyfikacji umożliwiających pełne demonstracje autonomicznych misji CASEVAC oraz zaopatrzenia logistycznego. Innymi słowy, do operacyjnego wdrożenia ARES jest jeszcze daleko, a do tego czasu producent będzie kontynuował testy i doskonalenie swojego dzieła, skupiając się na rozszerzeniu jego zdolności autonomicznych i zapewnieniu wydajności w różnych warunkach misji. Przyszłe testy prawdopodobnie będą obejmować bardziej złożone profile misji, a w tym w pełni autonomiczne ewakuacje rannych i operacje zaopatrzeniowe. Budżetu zapewne na te wysiłki nie zabraknie, bo ARES jest rozwijany na podstawie kontraktu o wartości 34,5 miliona euro z Armią i Siłami Powietrznymi USA.