Test Asus ROG Azoth Extreme. Ta klawiatura jest droższa od twojego procesora

Jeśli planowalibyście budżet na komputer, wliczając w to peryferia, to chcąc kupić ROG Azoth Extreme od Asusa, stanęlibyście przed ciekawym wyborem – albo klawiatura, albo procesor. Pozostaje więc pytanie. Czy aby na pewno warto?
Test Asus ROG Azoth Extreme. Ta klawiatura jest droższa od twojego procesora

Asus ROG Azoth Extreme przynajmniej przedstawia się, jak klawiatura w cenie procesora

Asus zyskał już sporo uwagi przy premierze klawiatury mechanicznej ROG Azoth, w której było jeszcze dużo miejsca na ulepszenia, więc w wersji Extreme, która jest dwukrotnie droższa, producent musiał wręcz zaszaleć. Rzeczywiście to mu się udało, bo już pierwsze chwile obcowania z ROG Azoth Extreme potwierdzają, że nie jest to byle jaka klawiatura. Fikuśna obwoluta, ciężki karton, którego otwieranie przynosi na myśl podnoszenie wieka skrzyni skarbów, a w środku szereg elementów zabezpieczonych tak dobrze, jakby klawiatura była wykonana ze szkła.

Zestaw ROG Azoth Extreme obejmuje nie tylko klawiaturę, ale też:

  • 2-metrowy cienki przewód USB-A do USB-C w nylonowym oplocie
  • odbiornik radiowy USB-A
  • adapter do odbiornika z dwoma USB-A (potrzebny do zwiększenia bezprzewodowego zasięgu)
  • ROG Pooling Rate Booster do zwiększenia odświeżania z 1000 do 8000 Hz w trybie przewodowym i radiowym
  • keycap CTRL z myślą o wymianie fabrycznie nałożonego keycapa z Microsoft Copilot
  • unikalny dla Asusa ściągacz keycapów i przełączników
  • odpowiednio głęboką podkładkę pod nadgarstki w formie połączenia aluminiowej podstawy z grubym silikonem, która rzeczywiście poprawia ergonomię
  • wypolerowaną do stanu lustra zaślepkę na tył klawiatury
  • dwa zestawy magnetycznych nóżek z dziesięcioma wymiennymi silikonowymi zakończeniami
  • osiem wymiennych piankowych stabilizatorów
  • ściereczkę do czyszczenia
  • skróconą instrukcję obsługi
  • kartę gwarancyjną
  • “pocztówkę” z podziękowaniami
  • zestaw naklejek

W praktyce jedyne, co musicie wyjąć z pudełka razem z klawiaturą, to wypolerowaną odznakę, która ląduje od razu na spodnią część klawiatury, najlepiej spisujące się nóżki magnetyczne, przewód, odbiornik radiowy i podkładkę, a w razie chęci uzyskania wyższego odświeżania, wpiąć również ROG Pooling Rate Booster do laptopa lub komputera. Wtedy musicie pamiętać, żeby wpinać przewód lub odbiornik USB właśnie do tego gadżetu, aby podbić odświeżanie z 1000 do 8000 Hz. Czy warto? Za coś przecież zapłaciliście, ale nie liczcie na to, że nagle będziecie pisać szybciej. O ile w przypadku myszek ten wzrost odświeżania ma sens, tak w kwestii klawiatur mam co do tego ogromne wątpliwości.

Pozostałe elementy zestawu ROG Azoth Extreme są raczej serwisowe, ale trzeba przyznać, że Asus przynajmniej postarał się, żeby w razie awarii jakiegoś przełącznika, kupujący mógł go wymienić bez potrzeby latania po sklepach. To dobra wieść, bo przecież mówimy tutaj o klawiaturze z najwyższej półki.

Asus ROG Azoth Extreme to wyjątkowe wykonanie i brak “tego czegoś”

Zacznijmy może od najważniejszego, a więc tego, że ROG Azoth Extreme to mierząca 332 x 139 x 40 mm klawiatura 75%, co oznacza tyle, że znajdziecie na niej wszystkie podstawowe przyciski, wliczając w to F1-F12, strzałki oraz kilka wypchniętych na prawo przycisków funkcyjnych, takich jak Delete, Insert, PageUp i PageDown. Jej wysoką jakość podkreśla przede wszystkim pełna aluminiowa obudowa i metalowy szkielet wewnętrzny (stąd waga rzędu 1,46 kg i 2,2 kg z podkładką), ale producent nie poszedł na łatwiznę z dodatkami. Przejawem tego jest zarówno aluminiowa nakładka w tylnej części klawiatury, jak i jej ciekawa podstawa, której proces produkcji obejmuje aż 12 etapów. Na tych dodatkach można zawiesić oko na dłużej przede wszystkim przez wykończenie przynoszące na myśl włókno węglowe oraz charakterystyczne srebrne śrubki, których obecność jednoznacznie świadczy o możliwości łatwego “zajrzenia” pod maskę ROG Azoth Extreme. 

Czytaj też: Sieć Wi-Fi przestaje dawać rady? Popraw swój Internet w domu razem z ASUSem

Na tylnej krawędzi tej klawiatury oprócz plastikowej nakładki z grawerem “Republic of Gamers” znajdziecie też trójstopniowy przełącznik (Bluetooth, tryb przewodowy, tryb radiowy) oraz port USB-C, a na spodzie zarówno dwa dedykowane miejsca na dołączone metalowe nóżki w formie stożków, które podbijają kąt z podstawowych 5 stopni do 9 lub 11 stopni, jak i namagnesowaną lukę na wypolerowany emblemat z laserowym grawerem.

Pod nim znajdziecie zarówno miejsce na radiowy odbiornik USB-A, jak i przełącznik kliku miękkiego i twardego dla “uszczelek”, które znacie najpewniej lepiej pod nazwą “gasket”. Te dodają kolejnych trzech groszy do i tak złożonej konstrukcji wewnętrznej klawiatury, która w swojej obudowie oprócz laminatu ma również płytę dla montażu przełączników z włókna węglowego i trójelementowy zestaw dodatków wygłuszających, które obejmują podkładkę piankową PORON, podkładkę na przełączniki PORON oraz silikonową warstwę, dodatkowo wygłuszającą wstrząsy i pochłaniającą wibracje.

Kilka słów warto też poświęcić całkowicie czarnym keycapom z mleczną czcionką. Daleko im do tradycyjnych rozwiązań, bo oprócz wykonania ich w technologii Doubleshoot, czyli podzielenia klawisza na dwa elementy (czarną obudowę i wewnętrzne mleczne wypełnienie), co gwarantuje przejrzystą i dobrze podświetlaną czcionkę, Asus pokrył je również warstwą twardej powłoki UV, która gwarantuje ochronę przed ścieraniem się i świeceniem klawiszy. To ostatnie ma przede wszystkim zagwarantować kilka lat spokoju, jeśli idzie o wycieranie się klawiszy. Możecie też liczyć na specjalne stabilizatory z zaaplikowanym smarem pod większymi przyciskami oraz jeszcze lepiej potraktowaną spacją, która to opiera się na trzech punktach i nawet zyskała specjalną piankę dla poprawy akustyki. Efekt? Jedna z najbardziej przyjemnych do klikania spacji, w jakie kiedykolwiek klikałem. 

Na sam koniec zostawiłem coś, co ewidentnie dorzuca do ceny ROG Azoth Extreme kilka stówek. Mowa o dotykowym i kolorowym panelu OLED o średnicy 1,47 cala, który oprócz ładnego wyglądu, pełni też funkcję  “centrum dowodzenia” klawiaturą w codziennych zastosowaniach. Jego HUD wyświetla stan podłączonego urządzenia w myśl aktualnego trybu łączności, platformy (PC/Mac) poziomu naładowania akumulatora, aktywnego caps- i scroll-locka wybranego profilu oraz aktualnie wybraną funkcję pobliskiego 3-stopniowego pokrętła. Tło tych informacji stanowi predefiniowana lub ustawiona przez nas animowana grafika, informacje na temat prędkości pisania (KPS) lub stanu komputera pokroju aktualnej temperatury GPU lub CPU (do określenia w ustawieniach).

Chociaż wyświetlacz jest dotykowy, to najwięcej co do zarządzania komputerem ma do powiedzenia znajdujące się po jego prawej stronie trójstopniowe pokrętło. To właśnie pokrętło można wcisnąć z boku, aby zmienić aktualny tryb (regulacji podświetlenia, poziomu głośności, manipulacji playlistą) oraz pociągnąć w górę lub w dół, aby wchodzić w interakcję z aktualnym trybem. O ile taka forma bardzo przypadła mi do gustu, tak nie jesteśmy na nią skazani, bo większość tych funkcji znajduje się pod kombinacjami klawiszy, ale najgorsze jest to, że boczny przycisk zmiany trybu nie jest dobrze osadzony w luce i “gibie się” na boki. 

Czytaj też: Test ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) GA605. Kompaktowy laptop gamingowy z nowym Ryzenem

Podsumowując już kwestię wykonania i wyglądu, trzeba przyznać, że ROG Azoth Extreme to w pewnym sensie jakościowe dzieło sztuki, które wbrew innym modelom z aluminiowymi obudowami skrawanymi z technologią CNC, nie idzie ku bezpiecznemu minimalizmowi. Ta klawiatura ma swój charakter i ma podobać się zwłaszcza graczom, a to akurat producentowi udało się z nawiązką. Szkoda tylko, że wraz z takim wyjątkowym projektem i realizacją, Asus nie postarał się o więcej wizualnych wyróżników takiego modelu (np. bardziej fikuśnymi keycapami) i nie udziela na tak drogi sprzęt rozszerzonej czasowo gwarancji z tradycyjnych dwóch lat. 

Przełączniki ROG NX Snow

Asus ROG Azoth Extreme nie ograniczy was co do wyboru przełączników, bo klawiatura wspiera w pełni technologię Hot-Swap, a jest sprzedawana w wersji z liniowymi przełącznikami Snow i “klikającymi” Storm. Sam miałem okazję sprawdzić te pierwsze, które aktywują się i resetują na poziomie 1,8 mm, wymagają 40 gramów siły do ich ruszenia i 45 gramów do aktywacji, a wyróżniają się obecnością kwadratowej zabudowy wokół tradycyjnego krzyżaka, która to dodatkowo stabilizuje keycapa.

Jak możecie się spodziewać, ROG NX Snow to “podkręcone Redy”, które dzięki zaawansowanej konstrukcji samej klawiatury, klikają się, jak marzenie i generują albo ostrzejszy, albo nieco złagodzony klik, zależnie od pozycji przełącznika na spodzie klawiatury. Nie musicie obawiać się wibracji czy rezonansu – pod tym względem ROG Azoth Extreme to po prostu perfekcja. 

Funkcje Asus ROG Azoth Extreme i aplikacja

Bez aplikacji się obędziecie – tak w skrócie mogę skomentować Armoury Crate, która stanowi HUD dla wszystkich nowszych sprzętów Asusa. Producent wprowadził bowiem na pokład ROG Azoth Extreme obsługę wszystkich potrzebnych funkcji, wliczając w to makra, ale jeśli chcecie zagłębić się w dokładniejsze ustawienia klawiatury, to w oprogramowaniu spędzicie nieco czasu, dostosowując czy to efekty podświetlenia (o obsłudze Aura Sync zapewne nie muszę wspominać), funkcjonalność ekranu OLED i pokrętła, czy funkcje klawiszy. Warto też wspomnieć, że radiowy odbiornik na USB-A można zaprogramować, aby obsługiwał nie tylko samą klawiaturę, ale też kompatybilną mysz. 

Test Asus ROG Azoth Extreme – podsumowanie

Jeśli spytacie mnie o zdanie, to najlepszą i najbardziej wszechstronną oraz rozsądną klawiaturą dla graczy w ofercie Asusa nadal pozostaje Strix Scope RX TKL Wireless Deluxe. Wszechstronna, dobrze wykonana, przyjemna dla oka, a do tego ergonomiczna dzięki specjalnej podkładce. Nawet zważywszy na cenę rzędu około 800 złotych, nie można jej wiele zarzucić. Asus ROG Azoth Extreme jest z kolei modelem z zupełnie innej sfery. Kosztuje całe 499 dolarów, czyli 2499 złotych, więc jest to poziom, w którym oczekujemy perfekcji i zaskoczeń na każdym kroku. Problem w tym, że jeśli z ROG Azoth Extereme usunięcie panel OLED oraz pokrętło multimedialne, to… otrzymacie klawiaturę podobną do modeli w cenie około tysiąca. No, może tysiąca pięciuset, zważywszy na ogólny poziom zaawansowania projektu, zastosowane materiały oraz wykonanie. 

Czytaj też: Już nie potrzebujesz peceta. NVIDIA i ASUS sprawili, że laptopy gamingowe są przepotężne

Pisze te wszystkie słowa właśnie na ROG Azoth Extreme i muszę przyznać, że przynajmniej łatwo było mi przyzwyczaić się do tej klawiatury, a tym samym szybciej wrócić na dawne tory efektywności. Spędziłem z nią kilkanaście dni, grając, pisząc i programując, a jedyne, czym model wyróżnił się w takim trybie codziennej pracy, sprowadzało się wyłącznie do panelu OLED i towarzyszącego mu pokrętła oraz możliwości zapomnienia o przewodzie na cały tydzień pracy, dzięki wytrzymałemu akumulatorowi, który bez podświetlenia ma wystarczyć na całe 1600 godzin. Podczas użytkowania tej klawiatury nie zwracałem szczególnie dużej uwagi na charakter przełączników, bo ten jest zwyczajnie zbyt subiektywny, nie odczułem żadnej różnicy między 1000-, a 8000-Hz odświeżaniem, a na dodatek po kilku dniach w ogóle nie odczuwałem tego “feelingu premium”, który powinien towarzyszyć nam na każdym kroku z ROG Azoth Extreme. Przydatne okazało się z kolei jednoczesne obsługiwanie trybu radiowego, Bluetooth oraz przewodowego. 

Ten produkt Asusa sam w sobie jest fenomenalną klawiaturą. Świetnie wykonaną (pomijając projekt pokrętła, który moim zdaniem można zrobić lepiej), pełną ciekawych bajerów i nawet przyszłościową z racji możliwości prostej wymiany przełączników, ale jednocześnie klawiaturą, której cenę trudno racjonalnie wytłumaczyć. Jak dla mnie, kupując klawiaturę za 2500 złotych, powinniśmy mieć pewność, że dostajemy sprzęt nieszablonowy, a wręcz unikatowy, który nie tylko spełni wszystkie wymagania każdego gracza, ale też będzie przypominał codziennie o tym “bardzo sensownym zakupie”. Tego utrzymującego się na dłużej wrażenia niestety w ROG Azoth Extreme nie ma, ale jeśli szukacie po prostu fenomenalnej klawiatury, którą będziecie się “flexować”, to właśnie ją znaleźliście.