Czas pakować klawiaturę do plecaka, czyli mobilność ASUS ROG Falchion Ace HFX
Nie wiem, jak wy, ale ja lubię niepełnowymiarowe klawiatury. 75/80-procentowe projekty z sensownym układem są moim oczkiem w głowie, bo po prostu oferują wszystko, czego na co dzień potrzebuje zarówno w pracy, jak i podczas grania. W przypadku ROG Falchion Ace HFX, a więc modelu 65-procentowego o wymiarach 60-procentowej klawiatury, nie można jednak powiedzieć, że jest to sprzęt zarówno do jednego, jak i drugiego, bo tak się składa, że producent pozbawił ją dedykowanych klawiszy od F1 do F12 i nawet tak przydatnego klawisza Print-Screen. Oczywiście wszystkie te funkcje można nadpisać, a domyślnie ciągle są w zasięgu naszej dłoni, ale wymagają kombinacji z przyciskiem funkcyjnym, co utrudnia pracę np. w środowisku programistycznym. Umówmy się jednak – ASUS stworzył tę klawiaturę o niezabudowanym projekcie po to, aby spełnić wymagania graczy i w tej akurat kwestii ROG Falchion Ace HFX po prostu wymiata.
Czytaj też: Test ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) GA605. Kompaktowy laptop gamingowy z nowym Ryzenem
Zacznijmy od samego początku, a więc tego, co znajdziemy w pudełku oprócz samej klawiatury. Naklejki, przewód, papierologia, ściągacz klawiszy – to tak naprawdę standard, ale osłona na klawiaturę jest już czymś wręcz rewolucyjnym. Ba, sam nawet nie wiedziałem na samym początku, jakie dokładnie jest jej przeznaczenie, jako że wygląda ona jak dolna część obudowy innej klawiatury, zważywszy na cztery gumowe podkładki i skomplikowany, ale przyjemny dla oka wzór oraz gumową powierzchnię wewnętrzną, która składa wręcz hołd marce ROG. W praktyce wykorzystuje się nią jako nakładkę (zaczepów czy magnesów niestety w niej brakuje), aby chronić klawiaturę w transporcie czy po prostu na biurku, aby między przyciskami nie zbierał się niechciany kurz. Opcjonalnie można też potraktować ją w roli podstawki dla klawiatury, żeby utrzymać większy porządek na blacie, ale wtedy blokujemy sobie dostęp do podwójnych nóżek i na dodatek pogarszamy lichą z racji niskiej wagi przyczepność do blatu, za którą odpowiada główny gumowy pasek na dolnej części obudowy oraz dwa dodatkowe gumowe wstawki w górnych rogach lub na samych nóżkach.
Mobilność jest zresztą ważną cechą tego modelu, bo mierzy on zaledwie 306 × 110 × 26,5 mm, a waży bez przewodu ledwie 595 gramów, czyli mniej więcej dwa razy mniej od innych klawiatur mechanicznych. Nie jest to jednak zasługą wyjątkowego projektu czy materiału klasy kosmicznej, a po prostu tego, że ROG Falchion Ace HFX nie ma w swojej wewnętrznej konstrukcji ani grama metalu, odpowiadającego za wytrzymałość. Składa się z aż dziesięciu “warstw”, ale w 90% to tylko różne rodzaje tworzywa sztucznego co może i obniżyło wagę klawiatury, ale też sprawiło, że jest w dużym stopniu zwyczajnie nieodporna na wyginanie, podczas którego towarzyszy jej charakterystyczne plastikowe “skrzypienie”. Jedynym materiałem o wyższej wytrzymałości jest utrzymany w ciemnoszarym kolorze aluminiowy panel tuż pod keycapami, ale nie stabilizuje on całości do idealnego poziomu. No cóż, coś za coś. Trudno się jednak do tego doczepić, bo to po prostu wynik takiej, a nie innej decyzji projektowej związanej z ułatwieniem transportu tego modelu. Zwłaszcza że ROG Falchion Ace HFX to klawiatura, której zaawansowania nie można odmówić, więc ASUS ewidentnie nie miał zamiaru po prostu oszczędzać na materiałach.
Mała, ale ewidentnie nieskromna klawiatura gamingowa
Ma swój charakter i to jest najważniejsze. Mimo niewielkich rozmiarów ROG Falchion Ace HFX po prostu może się podobać, a to dzięki nie tylko świetnie prezentującym się keycapom (wykonane techniką Doubleshot i pokryte powłoką UV) o świetnej czcionce, ale też górnej lustrzanej sekcji. Ta skrywa pod sobą zajmujący większość paska zestaw pochylonych kresek oraz hasło Republic of Gamers w centrum, które to są podkreślone potęgą RGB oraz reagują na nasze interakcje z dotykową sekcją na tylnej krawędzi klawiatury. Na tyle zresztą ROG Falchion Ace HFX zyskał wiele ciekawych elementów i nie mowa tutaj wyłącznie o dwóch portach USB-C z lewej i prawej strony, które aktywuje zero-jedynkowy przełącznik w centrum. Co ciekawe, oba porty działają z odświeżaniem aż 8000 Hz, czyli osiem razy okazalszym względem standardowych 1000 Hz, co z kolei zmniejsza opóźnienie sygnału z 1 milisekundy do ledwie 0,125 ms, ale producent podkreśla, że opóźnienie samego kliku wynosi więcej, bo średnio 1,1 ms, a więc o 1-8 ms mniej od “konkurencyjnych klawiatur z odświeżaniem 8000 Hz”. Uprzedzę was jednak, bo choć różnicę widać w przypadku myszek w połączeniu z monitorami o wysokim odświeżeniu, to zwiększenia reakcji klawiatury prawie na pewno nie odczujecie. Poczujecie z kolei wyjątkowe przełączniki.
ASUS w ROG Falchion Ace HFX zastosował swoje autorskie przełączniki magnetyczne ROG HFX (konkurencja również je ma, czego przykładem są SteelSeries OmniPoint), które to wymagają 40 gf siły początkowej oraz 55 gf siły całkowitej do pełnego wciśnięcia. Ich wytrzymałość wynosi fenomenalne 100 mln aktywacji, a dzięki bazowaniu nie na metalowych stykach, a magnesie i efekcie Halla, możecie dostosowywać wysokość aktywacji każdego przycisku między 0,1 a 4 mm. Ich charakter pracy jest całkowicie liniowy i bardzo, ale to bardzo responsywny, jako że pomimo magnesu, w środku każdego przełącznika znajduje się tradycyjnie stosowna sprężynka. ASUS w swoim projekcie postawił też nie na tradycyjne “stemki” krzyżakowe, a połączenie krzyżyku z kwadratowym obudowaniem dookoła, co nie jest żadną sztuczką na ograniczenie kompatybilności, a po prostu dążeniem do ustabilizowania keycapa na przełączniku.
Czytaj też: Sieć Wi-Fi przestaje dawać rady? Popraw swój Internet w domu razem z ASUSem
Wyjątkowo działające przełączniki, w których liniowym charakterze można się zakochać, to jednak nie ta jedyna część sukcesu, stojącego za świetną jakością kliku, który jest na tyle przyjemny, że nad specjalnie wzmocnioną i dodatkowo ustabilizowaną spacją można się wręcz rozpływać. W ROG Falchion Ace HFX odpowiada za to również zestaw pięciu dodatkowych warstw – dwóch nad laminatem (to silikonowa pianka i warstwa materiału PORON) i trzech pod nim (pianka, silikonowa podkładka z uszczelkami, silikonowy pasek). Tak zaawansowane przełączniki umożliwiły również stworzenie czegoś specjalnego, za co ASUSowi naprawdę należy się uznanie.
Zacznijmy od tego, za co jest odpowiedzialny obecny po prawej stronie tylnej krawędzi przełącznik, którego możecie dezaktywować po obróceniu go do pozycji horyzontalnej i aktywować w pozycji wertykalnej, co potwierdza podświetlany na biało skrót RT (Rapid Trigger). Jeśli to zrobicie, zapewnicie sobie wyjątkowy dla przełączników magnetycznych sposób działania w formie trybu “szybkiego wyzwalania”, w którym to wybrane klawisze (mogą być wszystkie) osiągają punkt aktywacji od razu po zwolnieniu nacisku na przycisk po jego aktywacji, a nie na konkretnej (stałej) wysokości. Co to zapewnia? Przede wszystkim wyższą precyzję inputu, który przestaje być zależny właśnie od osiągania poziomu aktywacji oraz resetu przez przełącznik.
ASUS wprowadził też do klawiatury ROG Falchion Ace HFX funkcję Speed Tap, a więc rozwiązanie, które gwarantuje, że gry będą rozpoznawać ostatni wciśnięty przycisk w specjalnych duetach (np. A i D, W i S), aby zapewnić graczowi jeszcze lepszą kontrolę. W praktyce oznacza to, że wciskając A, a następnie D, wasza postać nie stanie w miejscu, ale za to pójdzie w prawo, bo tylko przycisk D będzie wysyłał sygnał do komputera. Niestety aktywacja tej funkcji z poziomu oprogramowania była niemożliwa (próby zawsze kończyły się na zresetowaniu ustawienia), a skrót klawiszowy (Fn+Tab) nie generował żadnego efektu, ale jestem prawie pewny, że tego typu dodatek jest bardzo zależny od konkretnej gry wideo i tego, jak programiści stworzyli w niej system poruszania się.
Czytaj też: Asus i MSI biorą sprawy w swoje ręce i wypuszczają łatkę mającą poprawić stabilność procesorów Intela
Na co dzień znacznie ciekawiej spisuje się jednak to, co znajdziecie po lewej stronie klawiatury. W górnym rogu ASUS wprowadził podświetlanych na biało symbolów, które określają aktualną funkcję dotykowego paska po lewej stronie od centralnego przełącznika. Między tymi funkcjami przełączamy się kiwającym się nieco na boki srebrnym przyciskiem z logo producenta, co zapewnia nam nic innego, jak multimedialne centrum dowodzenia. To wykrywa zarówno przejazd palcem w prawo, jak i w lewo oraz pojedyncze i podwójne kliknięcia, aby umożliwiać m.in. regulację poziomu głośności, manipulację podświetleniem lub playlistą. Czy to dobry dodatek? Ewidentnie tak i tyczy się to nawet jego formy, bo np. pasek na boku, mógłby być narażony na przypadkowe dotknięcia.
To, na co można z kolei narzekać, to oprogramowanie, które podczas testów ASUS ROG Falchion Ace HFX wygląda w języku polskim tak, jakby ktoś przekopiował tłumaczenie z angielskiego bez większego namysłu i nawet nie sprawdził, czy wygląda to dobrze na interfejsie. Poza tym problemem oprogramowanie zapewnia dostęp do najważniejszych funkcji podstawowych każdej klawiatury oraz ustawień związanych ze wspomnianymi funkcjami, z czego Speed Tab niestety kompletnie nie działa w aktualnej wersji firmware.
Test ASUS ROG Falchion Ace HFX – podsumowanie
Specyficzna klawiatura dla specyficznych ludzi. Tak w skrócie można opisać ASUS ROG Falchion Ace HFX, która to zadebiutowała na rynku 18 września 2024 roku, więc pewne jest, że jej wszelkie problemy z oprogramowaniem zostaną szybko załatane. Jej cena wynosi z kolei (oficjalnie) 309 dolarów, więc najpewniej w Polsce zostanie podbita w okolice 1500-1800 złotych, choć na tę chwilę możemy w tej kwestii tylko spekulować. Czy to model, którym warto się zainteresować? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, bo jak to zwykle bywa z tego typu klawiaturami, kupujący muszą zastanowić się kilka razy, czy akurat taki zestaw cech ROG Falchion Ace HFX będzie dla nich odpowiedni.
Pomijając problemy z oprogramowaniem, do ROG Falchion Ace HFX trudno się przyczepić w czymkolwiek innym poza ceną, bo jest ona po prostu premium, ale no cóż – jeśli ktoś zechce tyle wydać na klawiaturę, to nikt go przed tym nie powstrzyma. Zwłaszcza że wysoką cenę w pewnym stopniu uzasadnia obecność nowatorskiego centrum dowodzenia oraz samych przełączników działających na zasadzie efektu Halla. ASUSa warto też docenić za dorzucenie do zestawu osłony przeciwkurzowej, ale z drugiej strony, co to za klawiatura z dwoma USB-C przeznaczonymi do dwóch komputerów jednocześnie, która w zestawie nie ma właśnie dwóch przewodów USB-C, a nawet trybu bezprzewodowego dla tej wszechstronności? Zwłaszcza w tej cenie.