Skoro mamy do czynienia z maksimum aktywności, to i powierzchnia Słońca pokryta jest licznymi plamami słonecznymi. Jak wiemy, obecność plam słonecznych na powierzchni Słońca oznacza liczne rozbłyski i koronalne wyrzuty masy, które — jeżeli skierowane są akurat w kierunku naszej planety — mogą wywoływać burze geomagnetyczne i zorze polarne widoczne dalej na południe od bieguna północnego naszej planety, niż zwykle.
Wszystko wskazuje na to, że już za kilka godzin będziemy mieli do czynienia z kolejną, tym razem umiarkowaną, burzą geomagnetyczną, której będą towarzyszyć zorze polarne widoczne dalej na południe niż zwykle.
Czytaj także: Jedenastoletni cykl słoneczny od czasu do czasu ulega skróceniu. To może zwiastować długą zimę na Ziemi
Źródłem owej burzy geomagnetycznej ma być obłok „ciemnej plazmy”, który został wyrzucony z powierzchni Słońca w weekend. Takich koronalnych wyrzutów masy w ciągu ostatnich kilku miesięcy mieliśmy już sporo i faktycznie większość z nich gwarantowała miłośnikom nocnego nieba niezapomniane wrażenia. Jak dotąd najbardziej efektowne zorze polarne z terenu Polski można było obserwować 10 maja, kiedy to jednej nocy do Ziemi dotarło aż siedem obłoków plazmy wyrzuconych ze Słońca na przestrzeni trzech wcześniejszych dni. Obserwatorzy zgodnie przyznawali wtedy, że takich zórz polarnych nie było na terenie Polski co najmniej od dwóch dekad.
Obłok plazmy zmierzający obecnie w kierunku Ziemi nie pochodzi jednak z plamy słonecznej, a z protuberancji magnetycznej, czyli z długiej fali gęstego, chłodnego gazu zawieszonego nad powierzchnią Słońca wzdłuż linii pola magnetycznego. Niższa temperatura takiej plazmy sprawia, że wydaje się ona ciemniejsza od znacznie gorętszej i jaśniejszej powierzchni Słońca.
Dopóki plazma utrzymuje się nad powierzchnią Słońca, nic się nie dzieje. Destabilizacja pola magnetycznego powoduje rozerwanie plazmy i wyzwolenie energii w formie rozbłysku lub koronalnego wyrzutu masy. To właśnie z tym drugim przypadkiem mieliśmy do czynienia w niedzielę 8 września. Plazma wyrzucona z powierzchni Słońca w koronalnym wyrzucie masy przez ostatnie dwa dni pokonała niemal 150 milionów kilometrów i właśnie dociera do magnetosfery naszej planety.
Czytaj także: Spektakularny rozbłysk na Słońcu. Tym razem nam się udało
Strumień cząstek tworzących obłok plazmy wkrótce uderzy w pole magnetyczne Ziemi, wywołując — jak się szacuje — burzę geomagnetyczną G2. Przy optymalnych warunkach pogodowych, warto na wszelki wypadek spojrzeć w niebo i sprawdzić, czy aby jakiejś zorzy polarnej tam nie widać.
Nawet jeżeli dzisiaj zorzy polarnej nie zobaczysz, warto śledzić informacje o aktywności słonecznej. W okolicach maksimum aktywności w każdej chwili może dojść do kolejnego silnego rozbłysku, koronalnego wyrzutu masy, a nawet serii takich zdarzeń, które wyślą w stronę naszej planety taką ilość plazmy, która będzie w stanie wywołać zorze nawet silniejsze od tych, które mieliśmy okazję obserwować w maju.