Recenzja EA Sports FC 25. Trochę nowości, trochę rozczarowań i… gwarantowany sukces

Electronic Arts naprawdę zasługuje na uznanie, że wypuszczając niemal identyczne gry rok do roku, potrafi wzbudzić u milionów graczy wielkie emocje (często bardzo skrajne, ale to inna sprawa) i co roku sprzedawać nową Fif… przepraszam, EA Sports FC, w niewyobrażalnych wręcz ilościach. Co więcej, sam do tej grupy należę, a jesień kojarzy mi się z kilkoma rzeczami: wyczekiwanym spadkiem temperatur, premierą nowych iPhone’ów i siedzeniem pod kocem z herbatą, zagrywając się w nową odsłonę gry piłkarskiej od Kanadyjczyków. Czy w tym roku EA Sports umili nam te jesienne wieczory, czy wręcz przeciwnie?
EA Sports FC 25

Źródło: EA Sports

Największa zmiana to tryb Rush. Coś musiało zastąpić Voltę i Alexa Huntera

Szybkie mecze na kanapie ze znajomymi, Ultimate Team, który jest głównym trybem online i zabawia ludzi przez cały rok, oraz tryb kariery (głównie ten menedżera, chociaż fanów kariery zawodnika też nie brakuje) — to są trzy główne filary każdej odsłony EAFC. Od kilku lat EA jednak eksperymentuje z czymś dodatkowym, co podbije serca graczy. Najpierw była to fabuła w postaci przygód Alexa Huntera, młodego angielskiego zawodnika, który walczy o zrobienie kariery w Premier League — ale większość z Was może już w ogóle o nim nie pamiętać, co dość dosadnie udowadnia, dlaczego Alexa już w EA Sports FC nie ma. Później była to Volta, czyli wielki powrót ulicznych spotkań wyjętych rodem z FIFA Street — ale tryb ten również nie okazał się strzałem w dziesiątkę i właściwie nikt tam nie zaglądał. Volta co prawda została w grze do dziś, ale nawet nie ma już swojej nazwy — teraz to po prostu mecz 3 na 3, który możemy wybrać wchodząc w Szybki mecz.

Czytaj też: Black Myth: Wukong czy Elden Ring? Ograłem obie gry i już znam odpowiedź

W tym roku przyszedł czas na nowe: EA postanowiło wprowadzić tryb Rush. To ciekawa odmiana tradycyjnej piłki nożnej, która kładzie nacisk na dynamikę, elastyczność i szybkie decyzje. Zespoły składają się tu z pięciu zawodników: czterech kontrolowanych przez graczy i jednego bramkarza, którym zaś steruje sztuczna inteligencja. Rush wprowadza przede wszystkim nieco inne zasady dotyczące pozycji i taktyki. Nie ma tu stałych formacji ani przypisanych ról — każdy gracz może dowolnie zmieniać swoją pozycję w trakcie meczu, co wymaga komunikacji i zgrania zespołu (jest tu zatem pole na współpracę, lub też wiadro toksyn, które niektórzy mogą znać z Counter-Strike’a czy League of Legends). Mamy tu również brak przerw między połowami, zaledwie 7-minutowy czas gry oraz brak możliwości zakończenia meczu remisem (ewentualna dogrywka lub rzuty karne).

Jednym z najbardziej wyróżniających elementów tego trybu jest „wyścig do piłki” na początku meczu. Z wyrzutni umieszczonych po obu stronach boiska losowo wystrzeliwana jest piłka, a gracze muszą jak najszybciej do niej dotrzeć, żeby rozpocząć mecz na własnych zasadach. Kolejną zmianą jest zmodyfikowana zasada ofsajdu, który obowiązuje dopiero w ostatniej jednej trzeciej boiska, a także wprowadzenie niebieskich kartek. Kary czasowe za poważne faule zmuszają drużynę do gry w osłabieniu, ale eliminują konieczność natychmiastowego wykluczenia zawodnika z gry. Rush jest więc przede wszystkim dynamiczny, ale to naprawdę kapitalny pomysł — połączenie normalnego spotkania i Volty z lekką domieszką własnych zasad. To działa zarówno na kanapie, jak i online, a także w trybie kariery — ale do tego wrócę nieco później. 

Czytaj też: Pięć lat za późno. PS5 Pro już oficjalnie

Kariera menedżera doczekała się wielkiego odświeżenia

Chociaż dla większości graczy, cokolwiek innego niż UT mogłoby nie istnieć, tak ja jestem największym fanem trybu kariery menedżera i rok do roku doglądam zmian, które Electronic Arts wprowadzi — żeby to nadal dawało czystą frajdę „Fify”, ale może było coraz bliżej realizmu z Football Managera. W tym roku faktycznie sporo się zmieniło; na przestrzeni ostatnich lat mieliśmy system treningów, konferencji przedmeczowych, oczekiwań stawianych przez zarząd i wiele więcej, ale prawdziwe odświeżenie pojawiło się dopiero w tym roku.

Przede wszystkim, zmienił się cały interfejs. Menu kariery wygląda teraz dokładnie tak, jak Ultimate Team — nie ma już kafelków z Fify, a są listy i zakładki w lewym górnym rogu. Szkoda trochę, że z głównej strony zniknął terminarz nadchodzących spotkań, a w zakładce z podsumowaniem naszego zespołu nie ma już informacji o wzroście statystyk pojedynczych zawodników, ale do wszystkiego da się przyzwyczaić — i po jednym rozegranym sezonie już bardziej wiem, jak to działa. 

Czytaj też: Recenzja Astro Bot. Ja już znam swoje GOTY!

Jeśli chodzi o kluczowe zmiany w tym roku, to jest to między innymi to, że do eksperymentów czy zabawy karierą menedżera nie potrzebujemy już wersji gry na PC z kilkoma modami. Niemal wszystko możemy ustawić przed rozpoczęciem kariery — i nie chodzi wyłącznie o bogatego inwestora oraz warunki negocjacji transferowych. Możemy wyłączyć możliwość zwolnienia nas z drużyny, przez co zarząd nie będzie mógł nas ruszyć ze stanowiska, możemy zablokować transfery wszystkim klubom w symulacji na wybraną ilość sezonów, w tym nawet na całą karierę i wiele więcej. EA zrozumiało, że gracze lubią się tym bawić i zauważyło wzrost popularności takiego contentu w sieci, więc bardzo miło, że wyszło z taką inicjatywą. Szczególnie, że zwolnienie za to, że nie kupiliśmy trzech zawodników poniżej 18. roku życia z Azji do topowego klubu, bo tak wymyślił sobie zarząd, było absurdalne — i dobrze, że już nie trzeba się z tym mierzyć.

Drugą kwestią jest usprawniony system rozwoju młodzieży. Akademia młodych zawodników w Fifie wyglądała tak samo od wielu lat. Teraz możemy wysyłać skautów do zdecydowanie większej ilości krajów (chociaż szkoda, że musimy decydować się na ich pozycje — skauci nie mogą już szukać zawodników każdego rodzaju), a przy tym pojawiły się turnieje młodzieżowe, które rozgrywają się właśnie w formie wspomnianego wyżej trybu Rush. Możemy także sprawdzić młodzików, mając na uwadze ich obecną ocenę ogólną, ale również zobaczyć, jak się nimi gra z ich maksymalnym potencjałem; żebyśmy wiedzieli, którym zawodnikiem biega nam się najlepiej i którego awansować do pierwszej drużyny najszybciej. To bardzo fajny dodatek, którego kariera potrzebowała.

Czytaj też: Valorant próbuje tam, gdzie Counter Strike się nie odważył. Czy e-sportowy hit sprawdził się na konsolach?

Nie mogę również nie wspomnieć o nowym systemie informacji ze świata. W grze pojawił się Fabrizio Romano ze swoim słynnym „here we go” i to właśnie on ogłasza największe transfery, są do tego oficjalne konta niektórych zagranicznych gazet, a całość ma także generowane komentarze. Po prawej stronie głównego ekranu kariery mamy wall social media, z którego możemy dowiedzieć się wszystkiego na temat piłkarskiego świata. Mała zmiana, ale cieszy oko.

EA Sports FC 25 jest bardzo taktyczne. Fani Football Managera będą w siódmym niebie!

Nowa odsłona EA Sports FC stawia również duży nacisk na taktykę. Już nie możemy dowolnie zmieniać pozycji zawodników w formacji klikając, kwadrat lub X na kontrolerach, nie zmieniamy nastawienia zespołu strzałkami podczas meczu, a mamy do wyboru wiele różnych taktyk i indywidualnych ról dla zawodników. Dla przykładu, prawy skrzydłowy może bardziej trzymać się linii bocznej boiska i podawać piłki, za to lewy skrzydłowy może być schodzącym napastnikiem, który będzie schodził z piłką do pola karnego. Jeden z pomocników może być klasycznym box-to-boxem, kiedy drugi będzie odpowiedzialny za słanie długich piłek do zawodników w formacji ofensywnej. Boczni obrońcy mogą albo trzymać się z tyłu, albo być fałszywymi wahadłowymi, biegnąc przez całe boisko i dośrodkowując w pole karne na głowę kolegi z drużyny. Opcji jest mnóstwo, wszystko możemy dowolnie wybierać i zapisywać nasze taktyki, które później możemy szybko i sprawnie zmieniać podczas meczu.

Czytaj też: Recenzja Star Wars Outlaws. Blask gwiazd w cieniu rozczarowań

Pomysł jest świetny, ale wykonanie… cóż, już nieco gorsze. Zmiana taktyk bardzo często się nie zapisuje z jakiegoś powodu i wielokrotnie skończyło się na tym, że gra źle rozrzucała mi zawodników po zmianach, w konsekwencji czego biegałem obrońcą w ofensywie. Trochę też brakuje mi wolności w rozsyłaniu zawodników po boisku i robienia formacji przypominającej 1-2-7 w ostatnich minutach spotkania. Ogólnie jest to dobra zmiana, ale wymaga nieco szlifu.

Dla wielu najważniejszy jest Ultimate Team — a ten jest dokładnie tym, czego można się spodziewać

Jak wcześniej wspomniałem, mnóstwo osób sięga co roku po EA Sports FC po to, żeby przez 365 dni grać w tryb online, osiągać jak najlepsze wyniki w ligach weekendowych, otwierać paczki, grać drafty, robić SBC i dążyć do zdobycia wymarzonego składu. Ultimate Team oczywiście w tym roku również jest i nie zmieniło się niemal w ogóle… bo nie musiało.

Czytaj też: Recenzja Concord. To mogło się udać…

Masa małych niedopracowań

Poza wcześniej wspomnianymi problemami z taktyką i ustawieniem zawodników na boisku, EA Sports FC 25 ma mnóstwo dziwnych problemów. Komentarze generowane w ogłoszeniach w trybie kariery często są całkowicie od czapy, menu chodzi niesamowicie wolno i często się zacina, niektóre opcje (na przykład podczas konferencji pomeczowych) w ogóle nie chcą się załadować i gra się na chwilę lubi zamrozić. Takich pierdół jest sporo, i chociaż to pozornie tylko drobnostki, to w znacznym stopniu potrafią zirytować i odebrać fun z rozgrywki. 

Czytaj też: Epicki powrót legendy. Nowa część Heroes of Might & Magic oficjalnie powstaje!

EA Sports FC 25 odniesie wielki sukces… jak co roku

Tak czy siak, EA Sports FC 25 będzie wielkim hitem, ludzie będą się w to zagrywać, a Electronic Arts zarobi krocie na „FIFA Pointsach”. Mimo małych błędów, nowa odsłona EAFC daje naprawdę mnóstwo frajdy — a ze względu na brak alternatyw, jeśli lubicie pokopać futbolówkę na wirtualnych boiskach, to i tak tę grę kupicie. I nie powinniście tego szczególnie żałować.