Zacznijmy od tego, że ten rok okazuje się rekordowy jeśli chodzi o liczbę godzin, w czasie których ceny energii na Starym Kontynencie stawały się ujemne. Według opublikowanego niedawno raportu, na przestrzeni ośmiu pierwszych miesięcy tego roku można było naliczyć aż 7841 godzin z takim fenomenem.
Czytaj też: Odnawialne źródła energii w drodze na szczyt. Australijczycy wiedzą, jak do tego doprowadzić
W tym czasie ceny za megawatogodzinę energii spadały poniżej minus 20 euro, czyli około minus 85 złotych. Z perspektywy osób korzystających z takich zasobów w krótkofalowej perspektywie to świetna wiadomość. Niestety, tego typu zjawiska mogą stanowić początek końca odnawialnych źródeł energii. Tak samo, jak dotarcie do nieograniczonych zasobów ropy naftowej zachwiałoby związanym z tym paliwem rynkiem, tak i OZE są podatne na podobne szaleństwa.
Problem w tym, że źródłem ostatnich kłopotów jest brak dostępu do technologii, które pozwalałyby na wydajne magazynowanie energii pochodzącej na przykład z farm wiatrowych czy fotowoltaicznych. Tych w ostatnich latach przybyło w ogromnych ilościach, lecz inwestycji z nimi związane nie szły w parze z budową magazynów energii, które stworzyłyby zaplecze dla odnawialnych źródeł energii.
Ujemne ceny energii występowały w tym roku na terenie Europy wyjątkowo często. Takie zjawisko ma swoje źródło w rozwoju OZE
A kiedy do sieci trafia energia, której nie da się przechowywać ze względu na infrastrukturalne braki, to powstaje jej nadmiar. To z kolei prowadzi do spadku cen poniżej granicy opłacalności produkcji. Minus 85 złotych za megawatogodzinę stanowi idealny przykład tego zjawiska. Jak wynika z danych zgromadzonych przez Financial Times, w ciągu ostatnich pięciu lat moc fotowoltaiki zainstalowanej w Europie wzrosła ze 127 do 301 GW, natomiast w przypadku farm wiatrowych był to przeskok ze 188 do 279 GW.
To świetne wiadomości, wszak im większy udział OZE, tym mniejsze zapotrzebowanie na paliwa kopalne. Spalanie tych ostatnich prowadzi do powstawania szkodliwych dla środowiska gazów cieplarnianych, dlatego ekologiczne źródła pokroju wiatru i słońca stanowią dla nich znacznie lepszą alternatywę. Z drugiej strony, ropa naftowa, gaz ziemny czy węgiel mogą być łatwo składowane. Tym sposobem można je pozyskać w jednym roku, ale wykorzystać kilka miesięcy a nawet lat później.
Czytaj też: Chiny mają pierwszą taką maszynę na świecie. Wytwarza energię w nietypowy sposób
Dla źródeł odnawialnych nie jest to możliwe – przynajmniej na skalę, jakiej byśmy chcieli. Rozwój technologii magazynowania energii nie powala, co widać po danych z poprzednich lat. Tegoroczne 7841 godzin z negatywnymi cenami energii to zdecydowany rekord. Rok wcześniej było to 6428 godzin, a pięć lat temu – zaledwie 675. Trend jest wyjątkowo wyraźny, szczególnie w Finlandii oraz Szwecji, które przodują w statystykach. Mimo to eksperci patrzą w przyszłość z optymizmem. Analityk Matthew Jones przewiduje, że do 2030 roku Europa upora się z obecnymi ograniczeniami i wdroży odpowiednią liczbę magazynów energii oraz elektrolizerów umożliwiających składowanie jej w formie wodoru.