Jak działa technologia Ford BlueCruise?

BlueCruise to w dużym uproszczeniu rozwinięcie działania adaptacyjnego tempomatu. Działa na dokładnie takiej samej zasadzie, czyli auto utrzymuje się w pasie ruchu i dostosowuje prędkość do poprzedzających aut lub (wedle życzenia kierowcy) ograniczeń prędkości. Z tą różnicą, że nie wymaga od kierowcy trzymania rąk na kierownicy, a jedynie patrzenia na drogę. Choć oczywiście w granicach rozsądku, bo krótkie odwrócenie wzroku na czas do pięciu sekund jest dopuszczalne.
Czytaj też: Test Ford Mustang Mach-E GT – wady i zalety elektrycznego rumaka

Z technologii można korzystać na dosłownie każdym kilometrze polskich autostrad, ale również wielu krajów Europy. A to oznacza, że bez używania rąk i nóg można przejechać nawet kilka tysięcy kilometrów przez całą Europę.

Czy Ford BlueCruise działa? I to jak! A najlepszym, świadczącym o tym faktem jest to, że czytacie dzisiaj ten tekst i Mustang Mach-E, który póki co jest jedynym autem obsługującym funkcję, nie rozbił nas po drodze. Jest to jednak na tyle specyficzna funkcja auta, że napisanie – działa to za mało, dlatego zapraszamy Was do materiału wideo na początku artykułu, gdzie zobaczycie wszystkie szczegóły działania Ford BlueCruise oraz dowiecie się, ile taka przyjemność kosztuje, po zakończeniu 90-dniowego okresu próbnego.
Czytaj też: [Wideo] Test Alpine A110 S. Gdy pojemność silnika nie ma znaczenia