Test Ford Bronco – terenowa bestia na wszystkie polskie drogi

Czy to nie brzmi jak samochód idealny? Wjedzie dosłownie wszędzie, zaoferuje równie wysoki komfort podróżowania w mieście, jak i w szczerym polu, potrafi dynamicznie przyśpieszyć, pokonać każdą przeszkodę, a przy okazji uczy kultury i pokory innych uczestników ruchu drogowego. Taki właśnie jest nowy Ford Bronco, którego przetestowaliśmy w wariancie Badlands, czyli bardziej terenowym.
Test Ford Bronco – terenowa bestia na wszystkie polskie drogi

Ford Bronco trochę jak Ford Raptor – na zdjęciach nie wydaje się aż tak duży

Arkadiusz Dziermański
Zdjęcia – Arkadiusz Dziermański, CHIP.PL. Ford Bronco to jedno z niewielu aut, których w zasadzie nie wypada myć do zdjęć

Co jest zasługą proporcjonalnej bryły. Tutaj wszystko jest do siebie idealnie dopasowane i dopiero kiedy Bronco stanie obok innego auta – zaczyna się zabawa.

Zerknijmy najpierw na wymiary – 4800 mm długości, 2199 mm szerokości z lusterkami, 1962 mm wysokości, 2950 mm rozstawu osi. Wysokość jest podawana bez relingów i nawet wtedy wjazd do większości garaży podziemnych odbywa się dosłownie na żyletki. Z fabrycznie zamontowanymi relingami Bronco nie ma wstępu do dużej części wjazdów przeznaczonych dla pojazdów osobowych.

Ogromne wymiary mają swoje benefity. Niewiele jest aut osobowych, w których na widok auta jadącego przed Wami można powiedzieć- O! Jakie malutkie Volvo… XC90? Takie sytuacje są na porządku dziennym. Na wszystko patrzycie z góry, wszystko widzicie, a wyżej siedzą tylko kierowcy TIR-ów. Są też inne zalety, bo jeśli macie dość drogowego chamstwa to Bronco jest na to idealnym lekarstwem. Niewielu jest kierowców, którzy będą chcieli wciąć się Wam przed maskę lub wymusić pierwszeństwo przejazdu. No i jeśli macie problemy z zapamiętaniem, gdzie zostawiliście auto na parkingu to ten problem też Was nie dotyczy. Bronco zobaczycie z daleka, jak góruje nad innymi samochodami.

Jest jedna rzecz, której podczas testów nie sprawdziliśmy i żałuję tego bardzo. Kiedy wyruszyliśmy szukać ciekawych tras i robić zdjęcia, nie zwróciłem uwagi, że rozebranie auta bez odpowiedniego klucza jest niemożliwe. Bronco pozwala bardzo łatwo zdemontować dach, co zmienia go w zasadzie w kabriolet i małego pick-upa jednocześnie. Dach jest mocowany za pomocą zwykłych zacisków, ale… relingi dachowe nie skutecznie go blokują, a tych nie odkręcimy bez klucza. Dlatego też takiego Brocno nie możemy pokazać Wam na zdjęciach.

Dodatkowo możemy też pozbyć się drzwi i za skromne 18 438 zł zastąpić je drzwiami szkieletowymi, czyli takimi mówiąc wprost solidnymi rurami. Dzięki temu w terenie błoto łatwiej będzie mogło dostać się do wnętrza. Bronco ma szereg ułatwień pozwalających jeszcze bardziej przystosować go do jazdy terenowej. Mamy masę uchwytów i mocowań, więc elementy takie jak wyciągarka mogą łatwo znaleźć swoje miejsce.

Zabrakło mi tylko jednego – nieco mocniej wystających progów. Mając 183 cm wzrostu wsiadanie do środka to był szczyt mojej gibkości i szczególnie osobom niskim bardziej wystający, dodatkowy próg byłby dużym ułatwieniem.

Czytaj też: 1000 kilometrów, Nissan Juke N-Sport Hybrid i niedoświadczony kierowca

Wnętrze Forda Bronco jest pełne nietypowych rozwiązań

Wnętrze Bronco jest bardzo interesujące, bo projektanci chcieli z jednej strony dać tu dużo rozwiązań komfortowych, ale jednocześnie musieli pamiętać o tym, że głównym przeznaczeniem tego auta są zapasy w błocie. Dlatego też mamy dużo kontrastów, jak wygodne, skórzane fotele i jednocześnie deskę rozdzielczą z wielkich plastikowych i gumowych elementów. No i oczywiście wszędzie mamy masę różnego rodzaju uchwytów.

Jest też kilka bardzo nietypowych rozwiązań i szybko traficie na jedno z nich w momencie próby otwarcia szyby. Przycisków nie ma na drzwiach, bo te jak już wiemy, można zdemontować. Dlatego też sterowanie szybami jest umieszczone na tunelu środkowym. Tutaj też są przyciski do sterowania pozycją lusterek, ale manipulujemy nimi tylko szybką. Same lusterka można w razie potrzeby jednym ruchem ręki łatwo złożyć. Albo uderzając nimi w drzewo, jak kto woli.

W poszukiwaniu dziwnych elementów, z tyłu trafimy ma gniazdo 230V oraz dwa porty USB – oba solidnie zaślepione. Dodatkowe porty USB znajdziemy na górze deski rozdzielczej, a na dachu szereg przycisków. To skróty, do których możemy podłączyć różne dodatkowe akcesoria, jak choćby wyciągarka czy zewnętrzne oświetlenie. Na desce rozdzielczej znajdziemy też gwint do mocowania akcesoriów.

Wnętrze Forda Brono z jednej strony jest surowe, ale jednocześnie dobrze wykonane i bardzo wygodne. Chyba nie muszę dodawać, że jest dosłownie przeogromne? Dotyczy to również przednich foteli, które solidnie trzymają nawet na dużych nierównościach, choć rączki zamontowane na desce rozdzielczej na pewno często będą w użyciu.

Dwie rzeczy, które są tutaj na minus. Pierwsza to tylna kanapa. Siedzisko jest umieszczony pod zbyt dużym skosem, oparcie jest mocno pionowe i dłuższa trasa w tej pozycji bywa męcząca. Po godzinie miałem dość. Dodatkowo i jest to nasza druga rzecz, z tyłu jest jeszcze głośniej niż z przodu.

Bronco to jakby nie patrzeć kabriolet z twardym dachem, więc nie jest idealnie zamkniętą konstrukcją. Dodając do tego ogromne opony i wybitnie nieaerodynamiczną sylwetkę w środku jest niemiłosiernie głośno już po przekroczeniu 100 km/h i przejechanie nawet 200 km trasą szybkiego ruchu bywa bardzo męczące.

Złego słowa nie da się powiedzieć o bagażniku. No może poza tym, że dostęp do niego wymaga sporo miejsca, bo drzwi otwierają się do boku i trzeba do tego włożyć nieco siły, bo siłownik stawia duży opór, ale w razie potrzeby górna część pokrywy jest unoszona. Na papierze bagażnik nie jest ogromny, bo katalogowo ma 562 litry, a do dachu 873 litry, ale jak widzicie na zdjęciach miejsca tutaj nikomu nie zabraknie.

Czytaj też: Test Renault Rafale – silnik 1.2l we flagowym aucie to dobry pomysł?

Ford Bronco to nowoczesne auto, ale też nie do przesady

Choć to terenowa bestia, Ford Bronco ma sporo nowoczesnych rozwiązań. Jak dwa bardzo duże ekrany, ale nie największe, jakie Ford ma w swojej ofercie.

W zasadzie to dobrze, że nie trafił tu ekran z Forda Rangera. Umieszczony poziomo i nieco mniejszy zdecydowanie bardziej pasuje do surowego wnętrza. Główny wyświetlacz jest dobrej jakości, a interfejs prosty i nieprzeładowany opcjami. Można by wręcz powiedzieć, że zostały one ograniczone do minimum i w innych autach Forda znajdziemy ich znacznie więcej. Dla wielu osób będzie to zaletą.

Sterowanie klimatyzacją odbywa się za pomocą zwykłych, klasycznych przycisków. O samych przyciskach warto wspomnieć, bo wszystkie dostępne tu guziki są duże, niektóre gumowe i pozwalają łatwo się wcisnąć nawet jakbyśmy mieli na sobie grube rękawice robocze. Dotyczy to też przycisków na kierownicy i widać, że tutaj nic nie jest z przypadku.

Ekran kierowcy może być kwestią gustu, bo to też nie jest ekran z Rangera Raptora, a mniejszy panel o nieco niższej jakości. Trochę szkoda, bo różnica w jakości wyświetlanych treści w obu modelach jest bardzo duża. Ale ponownie – do Bronco to pasuje. Obok wyświetlacza znajdziemy klasyczny prędkościomierz i… tak, pasuje.

Do dyspozycji mamy system kamer 360, który pomaga nie tylko przy parkowaniu tym kolosem, ale też sprawdzi się w terenie. Ciekawostką jest to, że wirtualny model auta w widoku 360 jest naprawdę ogromny, co oddaje rzeczywiste rozmiary Bronco.

Ogromny plus należy się za umieszczenie kamery cofania. Znajduje się ona na końcu drążka, który utrzymuje koło zapasowe. Więc zawsze wiemy, że to, co widzimy na ekranie to ostatni, najbardziej wysunięty punkt auta. Mała rzecz, a ogromne ułatwienie.

O nagłośnieniu Bang&Olufsen trudno powiedzieć coś dobrego, bo na ogół nie do końca go słychać. A szkoda, bo gra naprawdę dobrze, choć głównie przy prędkościach miejskich lub na postoju, ale… tylko z przodu. Głośniki w bagażniku zdają się niemal wcale nie odtwarzać tonów niskich i to kolejny argument za tym, że podróżowanie na tylnej kanapie nie należy do przyjemnych.

Czytaj też: Test Renault Scenic E-Tech 100% Electric – elektryk z zasięgiem spalinówki

Silnik benzynowy, ale w Fordzie Bronco pracuje jak… diesel

Sylwia Januszkiewicz

Bronco wyposażono w silnik 2.7 V6 EcoBoost Bi-Turbo o mocy 330 KM i 563 Nm momentu obrotowego (3000-3250 obr./min.), co pozwala na rozpędzenie się 0-100 km/h w 6,7 s. Do tego dostajemy 10-biegowy automat i 6 lub 7 trybów jazdy w zależności od tego, na jaką wersję się zdecydujecie – Badlands lub Outer Banks. Nasza redakcja testowała pierwszą wersję, więc do dyspozycji mieliśmy tryby: Normal, Eco, Slippery, Mud/Ruts, Sand, Rock-Crawl oraz Baja (w Outer Banks mamy dodatkowy tryb Sport, ale nie mamy Rock-Crawl i Baja).

Na temat trybów terenowych można by napisać oddzielny artykuł, ale pozostawiam to ludziom, którzy na offroadzie się znają. Nazwy trybów wyraźnie sugerują w jakich warunkach należy ich używać, jedynie tryb Baja może nie być intuicyjny, ale wystarczy wspomnieć, że nazwa pochodzi od rajdów terenowych Baja i wszystko staje się jasne. Jest to tryb przeznaczony do szybkiej jazdy w terenie.

Chciałabym Wam napisać, że przetestowałam wszystkie tryby, ale teren w którym się znajdowaliśmy wymagał jedynie trybu Sand. Nie była to po prostu piaszczysta droga, a środek lasu z nierówno usypanym, luźnym piachem w który nigdy w życiu nie wjechałabym standardowym, miejskim SUV-em. Siedząc za kierownicą Bronco wiedziałam, że mogę iść jak w dym i oczywiście auto poradziło sobie śpiewająco. Kiedy jechaliśmy piaszczystymi drogami, znalazła się okazja do sprawdzenia trybu Baja i cóż, jeszcze mi się nie zdarzyło rozwijanie prędkości, których lepiej nie podawać, na żwirówce, która lepsze czasy dawno ma za sobą.

Wiem, że sprawdziliśmy zaledwie wycinek terenowych możliwości Forda Bronco, ale wchodzenie w szczegóły pozostawię ludziom, którzy na jeździe terenowej zjedli sobie zęby, bo ze mnie żaden offroadowiec. Tym, co mnie ciekawiło to to, jak będzie się tym jeździło w bardziej cywilnych warunkach.

Pierwsza rzecz, która mnie zaskoczyła, to brzmienie silnika. Podwójnie doładowane V6 brzmi jak… diesel! Nie, nie było to jedynie moje wrażenie, informacja o tym, że mamy do czynienia z autem napędzanym benzyną, wzbudzała zdziwienie każdego pasażera jakiego wiozłam. Nie mogę powiedzieć, że jestem fanką tego klekotu, ale za to jestem fanką tego, jak ten czołg potrafi przyspieszać. Terenowe auto o masie ponad 2 ton, zamykające 100 km/h poniżej 7 sekund to niecodzienny widok i muszę przyznać, że znacznie ułatwiało jazdę po mieście. Kiedy już przyzwyczaicie się do jego rozmiarów, będziecie w stanie manewrować nim nie mniej sprawnie, niż SUV-em segmentu B. Będziecie potrzebować więcej miejsca, ale sprytu Fordowi Bronco nie da się odmówić.

Testując Forda Ranger płakałam nad małą dostępnością odpowiednich miejsc parkingowych, a tutaj nie miałam tego problemu. Bronco jest o prawie 60 cm krótszy, więc nie byłam zmuszona do zajmowania 2 miejsc parkingowych. Co prawda wysokość 2 metrów bez 4,8 cm sprawiała, że trzymałam się z daleka od większości garaży podziemnych, chociaż teoretycznie mogłam do nich wjeżdżać, ale parkingi z ograniczeniem do 2,2m nie stanowiły problemu.

Dużym ułatwieniem w manewrowaniu był też system kamer 360°. Możemy swobodnie przełączać się między widokami z poszczególnych kamer, mamy też świetną widoczność w kabinie, więc jazda po mieście nie stanowi żadnego problemu.

Jedyne środowisko w którym Bronco nie czuł się dobrze (a właściwie ja nie czułam się dobrze prowadząc go), to trasy szybkiego ruchu. Testowany egzemplarz był wyposażony w opony przeznaczone do jazdy terenowej, kompletnie nienadające się do prędkości autostradowych, więc przy ich osiąganiu bujało nami niemiłosiernie, a utrzymanie auta w ryzach stanowiło pewne wyzwanie.

Czytaj też: [WIDEO] Ford Ranger Raptor jako auto miejskie? Sprawdziliśmy, jak sobie z tym radzi

Niskiego spalania to się chyba po Fordzie Bronco nie spodziewaliście?

Jesteście gotowi na ból? No to zaczynamy 😊

Miasto12-14 l/100 km
Trasa do 90 km/h (70-90 km/h)8,3-9 l/100 km
Droga ekspresowa (tempomat 120 km/h)11,5 l/100 km

Wyniki spalania były do przywidzenia i nie ma co tańczyć wokół tematu – Bronco bardzo lubi benzynkę, oj bardzo! Takie wyniki uzyskaliśmy jadąc grzecznie, nie przyspieszając gwałtownie, nie przekraczając ograniczeń prędkości. Podczas jazdy w terenie, kiedy konieczne jest użycie wysokich obrotów, wskaźnik zużycia paliwa radośnie wędrował w górę i przekroczenie 15 l/100 km nie stanowiło absolutnie żadnego problemu, więc jeżeli chcecie Bronco kupić, miejcie to na uwadze.

Czytaj też: Test Ford Ranger Wildtrack – 2,5 tony lekarstwa na drogowe chamstwo

Ford Bronco nie jest bardzo drogim autem, jak na swoje możliwości

Sprawa jest relatywnie prosta. Outer Banks kosztuje 339 300 zł (od 1565 zł/mies, dla firm), a Badlands 336 300 zł (1649 zł/mies. Dla firm), do tego ewentualna dopłata za lakier (5700 zł – 6700 zł) i voila, koniec. O ile nie potrzebujecie akcesoriów roboczo-terenowych.

Tak, w tej cenie macie wszelkiej maści bajery – od systemów bezpieczeństwa, przez systemy asystujące, po udogodnienia takie jak dwustrefowa klimatyzacja czy elektrycznie regulowane fotele. Tym nie musicie się martwić. Patrzcie na zawieszenie, podwozie i warunki w jakich będziecie jeździć – to zadecyduje o tym, którą wersję powinniście wybrać.

Co do wcześniej wspomnianych akcesoriów – mamy tutaj istne zatrzęsienie różnych opcji. Od haka holowniczego, przez listwę świetlną mocowaną do bagażnika dachowego, po namiot dołączany do tylnej części nadwozia. Znajdą się nawet pokrowce na przednie drzwi (tak, da się je zdjąć). Mam wrażenie, że niezależnie od waszej fantazji co do wyboru terenu do jazdy, amerykański producent przygotował akcesorium, które na pewno Wam ta jazdę ułatwi.

Czytaj też: Test Porsche 718 Boxster – czy da się sportowo, wygodnie i z klasą? Da się, ale już niedługo

Jazda Fordem Bronco to unikatowe doświadczenie

Wiem, że to auto potrafi wzbudzać namiętność u ludzi, którzy w trudnym terenie bywają okazjonalnie albo wcale i zastanawiałam się, dlaczego. Imponująca sylwetka i świetny, surowy design – jasne, ma to sens. Fenomenalna widoczność i wysoka pozycja za kierownicą, rozumiem. Tylko po co aż Bronco? Przecież tutaj płacimy również za systemy, z których taki kierowca w zasadzie nie skorzysta.

Sprawa została wyjaśniona przez mojego brata, nawiasem mówiąc, jeszcze rok temu czającego się na nową Hondę Civic Type-R. Ostatnio, dzięki brawurowej jeździe innego kierowcy, musiał pożegnać się ze swoim Fordem Fusion i doszedł do wniosku, że właśnie Bronco jest tym, czego mu do szczęścia potrzeba. Stwierdził, że auto tak potężne i bezpieczne jest tym, czego potrzebuje do zapewnienia bezpieczeństwa swoim dzieciom, poza tym kilka razy w roku jeżdżą w góry (zimą również), więc od czasu do czasu przydadzą się wszystkie te terenowe bajery, a kiedy zechce pojeździć sam, będzie miał co przycisnąć. Ostatecznym argumentem za Bronco było: jest po prostu zajebiste. Cóż, trudno z tym dyskutować.