Google przystąpił do Coalition for Content Provenance and Authenticity (C2PA)
Inicjatywa C2PA postawiła sobie za cel powstanie narzędzi, służących do znakowania i identyfikacji śladu pochodzenia obrazu. Członkami inicjatywy są między innymi Amazon, Microsoft, Intel, Arm, a od początku roku także Google. O ile jednak wszyscy zgadzają się co do konieczności i zasady działania, to już tempo praktycznego wdrażania standardu metadanych C2PA jest zdecydowanie zbyt wolne.
Najlepiej byłoby, gdyby znakowanie identyfikujące fotografię jako autentyczną miało miejsce już w aparacie fotograficznym – i takie rozwiązania istnieją w niektórych kamerach Leica i Sony, ale jest ich mało – w większości urządzeń ich nie znajdziemy. W oprogramowaniu graficznym też jest różnie, Adobe Photoshop i Lightroom mają C2PA od dawna zaimplementowane, ale już w Capture One, Affinity i GIMP-ie na razie nie ma o tym mowy.
Google Search otrzyma nową funkcję
C2PA pozwala ustalić, czy obraz pochodzi wprost z aparatu, czy był edytowany, albo czy stworzony został przy pomocy AI. Niewiele to jednak pomaga użytkownikom Internetu, jeśli nie ma jak sprawdzić tych danych. Z pomocą przyjdą zmiany, jakie Google planuje wprowadzić w mechanizmach swojej wyszukiwarki obrazów. Nowa odsłona zakładki „Informacje o tym obrazie” już w tej chwili jest w stanie etykiety informujące o tym, że został wygenerowany przy pomocy AI, jednak planowana jest dalej idąca integracja, pozwalająca na wskazanie znacznie większej ilości informacji o pochodzeniu obrazu.
Zmiany w wyszukiwarce mogą zachęcić innych, do poważniejszego przyjęcia inicjatywy C2PA i przyspieszenia integracji narzędzi do obsługi metadanych o pochodzeniu obrazu. Mam nadzieję, że przede wszystkim zachęcą… Apple i samego Google’a – zarówno iOS jak i Android stawiają bowiem mocno na AI. W tegorocznych Pixelach 9 narzędzie do generacji obrazu stało się częścią samego systemu operacyjnego, przekonałem się też na własne oczy, że osiągany poziom realizmu może być na tyle wysoki, żeby budzić niepokój. System zaś nie ma żadnych narzędzi znakujących i rozpoznających tak zmodyfikowane obrazy i podobnie „bezbronny” jest w tej chwili iOS – a co za tym idzie, także użytkownicy obu systemów. A ponieważ stosownie AI powoli jest brane w prawne karby, najwyższy czas, by coś z tym zrobić.
Zobacz także: Powódź w Polsce: Jak się przygotować i gdzie szukać pomocy? (chip.pl)