Hyundai ma gdzieś rozsądek. Stworzy samochód rodem z filmu i przyszłości

Zwykle koncepcyjne samochody “rodem z przyszłości” zaskakują na targach, ale następnie stworzony na ich podstawie produkcyjny model już w ogóle nie przypomina oryginału. Hyundai chce to zmienić swoim elektrycznym N Vision 74, który ma wkrótce przejść z etapu koncepcyjnego do produkcyjnego i zachowa swoją najważniejszą cechę.
Hyundai ma gdzieś rozsądek. Stworzy samochód rodem z filmu i przyszłości

Hyundai N Vision 74 to samochód marzeń rodem z dzieł science-fiction, który zmierza teraz do rzeczywistości

Hyundai miał niedawno wielką zapowiedź, bo podczas prezentacji na Investor Day, firma zapowiedziała produkcję 21 nowych modeli pojazdów elektrycznych (EV) do 2030 roku. Wprawdzie wtedy elektryczny N Vision 74 nie został pokazany bezpośrednio, ale Hyundai wspomniał o nim, co jednoznacznie sugeruje, że ten inspirowany science fiction elektryczny pojazd zasilany ogniwami paliwowymi (FCEV) aktualnie zmierza ku rzeczywistości. Jego wyjątkowość sprowadza się nie tylko do designu rodem z przyszłości, który najpewniej zostanie stonowany, ale przede wszystkim do wykorzystywania wodorowych ogniw paliwowych zamiast wielkich pakietów akumulatorów.

Czytaj też: Jak sprawić, by samochód stał się bardziej oszczędny? Oni mają na to sposób

Projekt N Vision 74 to nie byle jaki samochód dla Hyundaia, a istny powrót do przeszłości. Wszystko przez to, że składa on hołd prototypowi Hyundai Pony Coupe z 1974 roku, który to został zaprojektowany przez legendarnego Giorgetto Giugiaro i niestety nigdy nie trafił do produkcji. Taka przyszłość nie będzie jednak czekać tego nowoczesnego modelu o retro-futurystycznej estetyce, która wydaje się łączyć elementy charakterystyczne dla filmu Tron i przede wszystkim ikonicznego DeLoreana z Powrotu do Przyszłości. Sam dostrzegam w nim również zaskakujący “Mustangowy sznyt”, zważywszy na imponującą maskę i cały przód tego samochodu, mający co nieco wspólnego z muscle-carami.

Jednak mimo agresywnych linii oraz wyjątkowego charakteru, ten samochód Hyundaia nie dzierży silnika spalinowego, a podsystem bazujący na ogniwach paliwowych z wodorem. Oznacza to, że na bieżąco generuje energię elektryczną w ramach połączenia tlenu w katodzie oraz jonów wodoru w anodzie, która następnie zasila dwa silniki, trafiając najpierw do bufora w formie niewielkiego akumulatora. Nie generuje to żadnych problemów z dostępnym prądem, co potwierdza fakt, że każde tylne koło jest napędzane silnikiem o mocy 235 kW, co daje łącznie szczytowo nawet 500 kW (około 680 koni mechanicznych), a przy okazji generuje imponujący moment obrotowy, wynoszący aż 900 Nm.

Czytaj też: Sztuczna inteligencja Gemini może wkrótce zagościć w Twoim samochodzie

Problem z tym samochodem jest jeden i sprowadza się do jego największej zalety – uzależnieniu od wodoru. Co nam bowiem z nowego Hyundaia, który może przejechać ponad 600 km po jednym pobycie na stacji, kiedy… no cóż, tych stacji zwyczajnie brakuje, bo infrastruktura do tankowania wodoru wręcz nie istnieje w porównaniu do powszechności stacji z tradycyjnym paliwem. W Polsce mamy dostęp tylko do trzech, a np. w takich Stanach Zjednoczonych ledwie 59, ale jeśli rzucimy okiem na rodzimy kraj Hyundaia, czyli Koreę Południową, to ta od 2021 do 2023 roku zwiększyła liczbę stacji o 250% do aż 172.

Czytaj też: Dlaczego warto importować samochody z USA?

Aktualnie musimy czekać na to, jak Hyundai podejdzie do przerabiania swojego N Vision 74 na samochód produkcyjny. Są jednak szanse, że z racji tak wyjątkowej formy napędu, firma nie będzie kombinować z ograniczaniem aż tak jego futurystycznego charakteru.