Mam więcej zaufania do iOS niż Androida. Jak Apple dba o nasze bezpieczeństwo?

Niedawno złapałem się na tym, że nie do końca ufam smartfonom z Androidem w kwestii bezpieczeństwa. Wpływają na to różne czynniki i koniec końców, dużo więcej zaufania wzbudza we mnie iOS, jak również i Mac OS względem Windowsa.
Mam więcej zaufania do iOS niż Androida. Jak Apple dba o nasze bezpieczeństwo?

Zapamiętuję hasła na iPhonie, ale już nie na Androidzie

Współczesne smartfony oferują nam szereg przeróżnych zabezpieczeń. Od klasycznego hasła czy wzoru, po rozwiązania biometryczne – skan linii papilarnych lub twarzy. Takie zabezpieczenie możemy wprowadzić do blokowania dostępu do całego urządzenia oraz konkretnych aplikacji. Ogólnie rzecz biorąc wygląda to jak twierdza nie do zdobycia.

Pomimo tego, bez względu na to czy jest to racjonalne czy nie, nie mam zaufania do smartfonów z Androidem. O ile można to jakoś zrozumieć względem urządzeń testowych, tak nawet na prywatnych smartfonach nie korzystam m.in. z zapamiętywania haseł. Ale tak, korzystam z aplikacji bankowej, choć bez opcji płatności zbliżeniowych. Tylko już nie ze względów bezpieczeństwa, a lenistwa. Nie wnikajcie.

Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku iPhone’a. Być może jest to kwestia utartych stereotypów, ale tutaj nie widzę problemu w korzystaniu z fabrycznie dostępnego menadżera haseł. Mówiąc o stereotypach mam na myśli utartą opinię o zabezpieczeniach Apple’a. Że iPhone’y są nie do złamania przez służby itd. Gdzieś siedzi to z tyłu głowy i w jakiś sposób motywuje mnie do korzystania z tego, co oferuje sprzęt i jego oprogramowanie.

Z drugiej strony łatwość korzystania z zapamiętywania haseł na iOS (jak i Mac OS) dodatkowo zachęca do skorzystania z takiej opcji. W iOS 18 (korzystam z wersji beta) pojawia się nowa aplikacja Hasła. Można w niej zapisać dosłownie wszystkie hasła do aplikacji, stron internetowych i sieci Wi-Fi. Aplikacja sama śledzi ewentualne wycieki danych i wyrzuca powiadomienia w przypadku, kiedy któreś z naszych haseł może być zagrożone. Hasła są oczywiście synchronizowane między posiadanymi urządzeniami, więc dostęp do nich mamy na różnych sprzętach Apple’a, do których jesteśmy zalogowani.

Czytaj też: Pół roku z MacBookiem Pro – zostaję, czy wracam do Windowsa?

Co jeszcze Apple ma do zaoferowania w kwestiach bezpieczeństwa?

Od jakiegoś czasu zabierałem się do zebrania swoich przemyśleń w zakresie bezpieczeństwa i zbiegło się to z briefingiem, jaki Apple przygotował dla mediów z zakresu dbania o prywatność użytkowników.

O ile wiele z dostępnych rozwiązań faktycznie dba o użytkownika i jest dla niego wygodne, tak z mojego punktu widzenia niektóre nam, osobom prowadzącym serwisy internetowe, mogą trochę szkodzić. Bo o ile bezpieczne i wygodne z perspektywy użytkownika jest to, że przeglądarka Safari zapobiega śledzeniu między witrynami, od 2019 roku blokuje wszystkie pliki cookie stron trzecich i chroni dane o lokalizacji, tak nam przeszkadza to w zdobywaniu informacji na temat Czytelników. Trudniej jest nam śledzić ruch czy demografię osób odwiedzających stronę, przez co trudniej jest dopasować treści i nie ma co ukrywać – zarabiać m.in. na reklamach. A pieniądze z nieba nie spadają. Czy będziemy chcieli z tego powodu strzelać do Apple’a lub razić go prądem? Nie. Raczej. Chyba…

Apple chwali się też innymi funkcjami. Jak choćby ochrona skradzionego urządzenia. Dzięki niej nasze konta i dane osobowe zapisane na skradzionym urządzeniu są odpowiednio zabezpieczone. Przydatna jest też opcja śledzenia urządzeń i faktycznie to działa, bo pozwala sprawnie namierzyć sprzęt w przypadku zaginięcia. Choć raz zestresował mnie komunikat o tym, że w pobliżu nie ma mojego MacBooka. Pojawił się dwie minuty po tym, jak odjechaliśmy autem ze stacji benzynowej, ale szybki rzut oka na mapę pokazał, że laptop przemieszcza się razem ze mną co oznaczało, że nadal znajduj się w bagażniku. To jedyny raz, kiedy miałem zastrzeżenie do działania funkcji.

Czytaj też: Test Google Pixel 9 Pro XL – flagowa cena i aparat

Zaletą urządzeń Apple jest przetwarzanie możliwie największej liczby operacji prosto na urządzeniu, bez wysyłania ich na zewnętrzne serwery. Podczas spotkania firma poświęciła sporo czasu omówieniu tej kwestii, ale ten temat raczej bym pominął. Ma to związek głównie ze sztuczną inteligencją, czyli Apple Intelligencje, która jak wiemy, póki co, nie będzie dostępna w Europie. Co ma związek z, jak ładnie określa to firma, niepewnością legislacyjną. A szkoda, bo zapowiada się to bardzo interesująco i możliwość przetwarzania żądań i zapytań bezpośrednio na urządzeniu faktycznie wygląda jak sztuczna inteligencja z prawdziwego zdarzenia.

Próbując podsumować, widzę że zupełnie przypadkiem wyszła mi z tego całkiem niezła reklama. Szkoda tylko, że nikt za nią nie zapłaci… Wracając jednak do tematu, czy jest to racjonalne czy nie, Apple skutecznie przekonuje mnie do tego, że moje dane są bezpieczne na urządzeniach firmy, a takiego poczucia nie mam w przypadku Androida i Windowsa. Nie wydaje mi się, aby w najbliższym czasie coś miało zmienić moje podejście i przekonać mnie do tego, aby na pytanie, czy zapamiętać dane do logowania zadawane przez smartfon z Androidem przestać klikać przycisk Odrzuć.