Jest on jednym z izotopów wodoru, który obok innego – zwanego deuterem – może stanowić klucz do opanowania fuzji jądrowej. O jej potencjale najlepiej świadczy fakt, że przeciętna elektrownia węglowa o mocy 1000 MW spala około 2,7 miliona ton węgla rocznie. Jak nietrudno się domyślić, prowadzi to do powstawania ogromnych ilości dwutlenku węgla. Dla porównania, reaktor fuzyjny mógłby uzyskać tę samą moc przy wykorzystaniu około 250 kilogramów paliwa będącego mieszanką deuteru i trytu.
Czytaj też: Wyścig o energię z fuzji ma nowego lidera. To tam zacznie działać pierwszy taki reaktor na świecie
Deuter, ze względu na łatwość jego wytwarzania z wykorzystaniem wody, stanowi bardzo powszechnie dostępny izotop. W przypadku trytu, który szybko się rozpada, jego występowanie w naturze jest bardzo ograniczone. Zdaniem naukowców do jego powstawania dochodzi wyłącznie w górnych warstwach atmosfery. W kontrolowanych warunkach fizycy są w stanie pozyskać go w reakcji, w której bierze również udział lit.
Gra, przynajmniej według samych zainteresowanych, jest warta świeczki. Za proponowaną koncepcją stoją przedstawiciele Tritium Laboratory Karlsruhe. Jak się okazuje, tryt trzeba zmagazynować i wprowadzić do miejsca reakcji, podczas gdy powstałe gazy w formie spalin, należy poddać przetwarzaniu. W ich skład wchodzi między innymi niewykorzystane paliwo oraz zanieczyszczenia wtórne.
Paliwo w postaci trytu i deuteru ma stanowić odpowiednie rozwiązanie w kontekście rozwoju fuzji jądrowej – niezawodnego i wydajnego źródła energii
Później przychodzi pora na dodatkowe oczyszczanie trytu. Jedna z metod, nad którymi pracują przedstawiciele niemieckiej firmy, wykorzystuje promieniowanie ultrafioletowe i ozon w celu usuwania zanieczyszczeń powierzchniowych o dużej powierzchni. Co więcej, cały proces może przebiegać in-situ, a w planach jest testowanie formy dekontaminacji wykorzystującej obróbkę w piecu próżniowym.
Czytaj też: Krótki czas projektowania i miliardy w kieszeni. Oto nowy pomysł na fuzję jądrową
Jeśli dalsze postępy będą przebiegały w równie szybkim tempie jak dotychczas, to wizja naśladowania Słońca w celu produkowania energii stanie się wyjątkowo realna. W zasadzie dzieje się to już teraz, ale inżynierowie wciąż główkują nad sposobami, które uczyniłyby cały proces wydajniejszym i bardziej podatnym na kontrolę.