Rewolucja w polskim wojsku idzie o krok dalej. Polska stawia na najbardziej zabójczą broń

Wojsko naszego kraju przeżyje zbrojeniową rewolucję – to już pewne. Polska nie tylko ugruntuje swoją pozycję w kwestii pancernej potęgi, ale też będzie siała zniszczenie na odległość, jak nigdy wcześniej. Kluczowe będą w tym dwa konkretne rodzaje nowych broni.
Rewolucja w polskim wojsku idzie o krok dalej. Polska stawia na najbardziej zabójczą broń

Artyleryjska potęga na wyciągnięcie ręki. HIMARS i Homar-K sprawią, że Polska będzie niepowstrzymana

Ludzie nauczyli się “zabijać” na nowo po wynalezieniu prochu, a zabójczy potencjał broni w historii tylko to potwierdza, bo aktualnie tą najbardziej zabójczym uzbrojeniem jest artyleria rozwijana już od XIII wieku. Na wojnie jest nieoceniona nie bez powodu i dlatego właśnie Polska ma zamiar zrewolucjonizować nie tylko swoje siły pancerne, ale też artyleryjskie. Podsumowanie zakupów w tym sektorze wskazuje na to jednoznacznie, bo nasz kraj nabył 500 amerykańskich wyrzutni rakietowych HIMARS (High Mobility Artillery Rocket Systems) M142 oraz 288 południowokoreańskich wyrzutni Homar-K. Oba systemy będą miały za zadanie zastąpić poradzieckie wyrzutnie BM-21 Grad znacznie bardziej zaawansowanymi, precyzyjnymi i elastycznymi systemami artyleryjskimi.

Czytaj też: Polska rośnie na europejską potęgę pancerną i to wcale nie przesada

Polska odrzuci wyrzutnie HIMARS, południowokoreańskich K239 Chunmoo, K239 Chunmoo
HIMARS

Podstawą artyleryjskiej rewolucji sił polskich będą ewidentnie wyrzutnie HIMARS opracowane przez firmę Lockheed Martin. Te mobilne systemy są montowane na pojeździe o masie 5 ton i mogą przenosić sześć rakiet GMLRS (Guided Multiple Launch Rocket System) lub jeden pocisk ATACMS (Army Tactical Missile System) o zasięgu odpowiednio 80 i 300 kilometrów. Podczas operacji HIMARS może wystrzelić swoją amunicję i szybko przemieścić się, unikając ognia kontrbateryjnego, co jest szczególnie istotne we współczesnej wojnie, gdzie szybka mobilność i zdolność do unikania wykrycia mogą decydować o sukcesie lub porażce. System HIMARS sprawdził się w wielu teatrach działań wojennych, słynąc ze swojej dokładności i zdolności do minimalizowania strat wśród ludności cywilnej, co dla państw NATO jest priorytetem.

Czytaj też: Polacy wzięli się za problem z dronami. KUSZA zrobi wśród nich pogrom

Homar-K

Uzupełnieniem HIMARS w modernizacji artyleryjskiej Polski jest system Homar-K, czyli specjalnie dostosowana wersja południowokoreańskiego systemu K239 Chunmoo. Ten system artyleryjski połączy koreańską technologię rakietową z produkowanymi lokalnie polskimi ciężarówkami Jelcz 8×8, zapewniając wyjątkową mobilność i łatwość rozmieszczenia w zróżnicowanym terenie, a w tym w trudnych regionach wschodniej Polski. Wiemy, że każdy system Homar-K będzie mógł wystrzeliwać kombinację rakiet kierowanych i taktycznych pocisków balistycznych, co uczyni go niezwykle wszechstronnym. Zwłaszcza że system jest skonfigurowany do wystrzeliwania 12 pocisków kierowanych kalibru 239 mm z zasięgiem 80 km w jednej salwie. Ponadto może wystrzeliwać dwa taktyczne pociski balistyczne o zasięgu do 290 km.

BM-21 Grad, wieloprowadnicowa wyrzutnia, opis BM-21 Grad, wyrzutnie BM-21 Grad, BM21 Grad, Grady
BM-21 Grad

Czytaj też: Rozsławiona polska broń będzie lepsza. Piorun NG uderzy jeszcze mocniej

Sama decyzja naszego kraju co do inwestycji w zaawansowane systemy artyleryjskie wpisuje się w szerszy strategiczny cel, jakim jest stawanie się przodującą potęgą militarną w Europie Wschodniej. Zastępując przestarzałe systemy BM-21 Grad, które były skuteczne podczas zimnej wojny, ale obecnie są przestarzałe, pokazujemy swoje zaangażowanie w nowoczesne taktyki wojenne i technologiczną przewagę. Sama modernizacja artylerii jest zresztą kluczowym elementem szerszej inicjatywy modernizacji obronnej Polski, która obejmuje także modernizację sił powietrznych, pancernych oraz walki elektronicznej. Kwestią sporną pozostaje wybór południowokoreańskiej artylerii w momencie, kiedy rodzimy rynek produkuje m.in. Kraby, ale przynajmniej montaż wyrzutni Chunmoo na polskich ciężarówkach Jelcz sprawi, że kraj będzie w stanie wyprodukować znaczną część systemu na miejscu.