Polska rośnie na europejską potęgę pancerną i to wcale nie przesada

Czołgi były, są i będą podstawą każdych sił naziemnych. Wielka Brytania chciała z nich zrezygnować, ale szybko okazało się, że nie jest to najlepsza strategia nawet w przypadku państwa wyspiarskiego. Z kolei Polska, jako kraj w centralnej części Europy, czołgów po prostu potrzebuje i na szczęście wiele w tym kierunku już robimy.
Polska rośnie na europejską potęgę pancerną i to wcale nie przesada

Ponad 1600 czołgów to realna rzeczywistość. Polska będzie pancerną potęgą

Aktualnie Polska jest kluczowym państwem NATO, jako “tarcza”, która oddziela zachodnią Europę od Rosji oraz Białorusi. Wiąże się to zarówno z zaletami, jak i wadami, ale przede wszystkim odpowiedzialnością, którą rządzący chcą uchronić, stawiając zwłaszcza na znaczący rozwój sił pancernych naszego kraju. Aktualne plany wskazują jasno – jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nasze państwo będzie mogło posiadać flotę liczącą do 1613 czołgów, wśród których znajdą się głównie południowokoreańskie K2 Black Panther, amerykańskie M1 Abrams oraz niemieckie Leopardy 2. Dzięki temu Polska może stać się najpotężniejszą siłą pancerną Europy, wyprzedzając tradycyjnych liderów, takich jak Niemcy i Francja, choć można mieć duże wątpliwości co do tego, czy utrzymywanie trzech rodzajów czołgów na służbie ma sens w myśl konserwacji oraz napraw.

Czytaj też: Rozsławiona polska broń będzie lepsza. Piorun NG uderzy jeszcze mocniej

Koreańskie czołgi K2 Black Panther
Koreańskie czołgi K2 Black Panther

Wśród wspomnianego trio najliczniejszymi czołgami mają być południowokoreańskie Czarne Pantery, które zostaną stosownie dostosowane do polskich realiów i potrzeb. Więcej o nim przeczytacie w dedykowanym im artykule, bazującym na zaprezentowanym podczas targów MSPO 2024 czołgu K2EX, mającym być bazą dla polskiej konfiguracji K2PL. W skrócie? Ten czołg wyposażony w gładkolufową armatę kalibru 120 mm, wysoką modularność, zaawansowany pancerz kompozytowy i nowoczesne systemy ochrony aktywnej, ma zaoferować Polsce niespotykaną dotąd siłę ognia, mobilność i zdolność adaptacji do różnych terenów. Nie będzie jednak budził największych wrażeń na polu bitwy, bo te są zarezerwowane ewidentnie dla czołgów amerykańskich.

Czytaj też: Polacy wzięli się za problem z dronami. KUSZA zrobi wśród nich pogrom

Abrams

Amerykańskie Abramsy są już w rękach polskich czołgistów. Finalnie mają oni położyć swoje dłonie na łącznie 116 używanych M1A1 oraz 250 nowych M1A2 SEPv3, a więc pancernych puszek na gąsienicach, które mają udokumentowaną skuteczność jako jedne z najskuteczniejszych czołgów podstawowych na świecie ze swoją 120-mm armatą, potężnym silnikiem o mocy 1500 koni mechanicznych oraz nowoczesnym systemom prowadzenia walki. Sam zakup Abramsów nie tylko wzmacnia zdolności obronne Polski, ale także zacieśnia strategiczne partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi, które są niejako filarem sojuszu NATO.

Polskie Leopardy, najbardziej zaawansowane czołgi w rękach Wojska Polskiego, Leopard, czołg Leopard, Leopardy
Polskie Leopardy

Czytaj też: Taktyczny pojazd PGZ WARAN 4×4 to owoc współpracy Polaków i Czechów

Ostatnimi w tym pancernym trio są niemieckie czołgi Leopard, a dokładniej mówiąc, konfiguracje 2A5 oraz 2PL, które już swoje lata na karku mają. Dlatego też reprezentują starszą generację sprzętów w porównaniu do wspomnianych dwóch nowszych czołgów i to sprawia, że podobnie jak T-72 oraz PT-91 Twardy, będą stopniowo wycofywane, aby uprościć logistykę, szkolenia i operacje konserwacyjne. Finalnie więc Polska może zostać z dostępem do 1366 nowoczesnych czołgów, podczas gdy inne europejskie państwa pokroju Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii czy Włoszech, operują liczbą od 200 do 300 czołgów. Taka potęga wiąże się z dużą odpowiedzialnością, która spadła na Polskę już w momencie wejścia do NATO, jako że jesteśmy wschodnią flanką tego sojuszu, która w razie najgorszego, będzie musiała stawić czoła “hordzie ze wschodu”.