Znakomita większość współczesnych silników spalinowych bazuje na konstrukcji 4-suwowej, a zatem cykl pracy składa się w nich z czterech faz działania: wpływu powietrza lub mieszanki paliwowo-powietrznej, sprężenia, pracy oraz wydmuchu spalin. Protoplastą silników 4-suwowych były silniki 2-suwowe (suw sprężania i suw pracy), więc naturalnie pojawia się pytanie – czy naturalną drogą rozwoju stają się silniki 6-suwowe? Okazuje się, że pierwszy pomysł tego typu pochodzi już z 1883 roku i zaprojektował go niejaki Samuel Griffin, jednak do tej pory tego typu konstrukcja nie znalazła szerokiego uznania.
Koncepcja sześciu suwów zakłada dorzucenie dodatkowej fazy kompresji mieszanki paliwowo-powietrznej oraz dodatkowej fazy pracy. Cały cykl przedstawia się zatem następująco: ssanie, kompresja, praca, kompresja, praca i wydech. Jak zawsze chodzi w tym wszystkim o wyciągnięcie większej ilości mocy z tej samej ilości paliwa. Nie jest to jednak tak proste, jak się może wydawać i dlatego specjaliści z Porsche postanowili wykorzystać unikalną konstrukcję wału korbowego, przypominająca mimośrodową przekładnię planetarną. Osiągamy w ten sposób zmienną kompresję w silniku, której próżno szukać w konstrukcjach 4-suwowych. Taka dynamiczna regulacja stopnia sprężenia pomaga w optymalizacji pracy.
Czytaj też: Test Porsche 718 Boxster – czy da się sportowo, wygodnie i z klasą? Da się, ale już niedługo…
No dobrze, ale po co to wszystko? Przecież nie chodzi wyłącznie o same osiągi. Już z samego wniosku patentowego można wyczytać, że chodzi również o sprostanie stale rosnącym wymaganiom w zakresie normy emisji zanieczyszczeń. Reasumując, Porsche walczy wszelkimi możliwymi sposobami o utrzymanie dominującej pozycji silników spalinowych we współczesnych samochodach. Udoskonalona konstrukcja silnika 6-suwowego może być jednym ze sposobów, aczkolwiek droga do pełnego sukcesu jest bardzo wyboista. Do pokonania jest szereg wyzwań, chociażby związanych z wytrzymałością czy zwiększonymi oporami i tarciem.
Elektryfikacja motoryzacji tylko pozornie wydaje się łatwym rozwiązaniem problemu związanego z nadmierną emisją spalin. Dochodzą nowe problemy, związane chociażby z bateriami litowo-jonowymi, których proces produkcji nie jest dla naszej planety szczególnie łaskawy. Również samo pozyskiwanie prądu do zasilania aut elektrycznych w wielu miejscach na świecie sprowadza się de facto nadal do spalania węgla lub innych paliw kopalnych. Widać wyraźnie, że każda taka zmiana otwiera kompletnie nowe dotychczas nie zaopiekowane poletko wyzwań. W tym całym zamieszaniu pomysł Porsche nie wydaje się już taki absurdalny.