Radioaktywny cez-137 w pobliżu Rosji – powrót do testów nuklearnych?

Rosja przypomniała właśnie światu historię z 1945 roku, kiedy to miał miejsce zarówno nuklearny test Trinity, jak i bombardowanie Hiroszimy i Nagasaki bombami atomowymi. To wcale nie jest dobry znak.
Nagranie Operacji Crossroads
Nagranie Operacji Crossroads

Radioaktywny cez-137 wykryty w pobliżu Rosji budzi obawy o test nuklearny podobny do tego z czasów Oppenheimera

Norweski Urząd Bezpieczeństwa Radiacyjnego i Nuklearnego (DSA) wykrył ślady radioaktywnego cezu-137 w pobliżu granicy z Rosją. Ten radioaktywny izotop, który po raz pierwszy został uwolniony podczas testu nuklearnego Trinity w 1945 roku, przeprowadzonego przez Oppenheimera, wywołuje nie bez powodu obawy odnośnie wznowienia aktywności nuklearnej Rosji. Obecność cezu-137 w powietrzu, nawet na bardzo niskim poziomie, wywołała spekulacje na temat potencjalnych testów nuklearnych w wykonaniu Rosji, ożywiając tym samym lęki podobne do tych z czasów zimnej wojny.

Czytaj też: Kiepskie wieści dla Ukrainy. Rosja ma nowy typ bomby

Cez

Wchodząc w szczegóły, w dniach od 9 do 12 września norweski DSA wykrył cez-137 na dwóch stacjach monitorujących w pobliżu granicy z Rosją — Svanhovd i Viksjøfjell. Poziomy te wynosiły 5 µBq/m³ w obu lokalizacjach, co jest wyższe niż zwykle występujące tło promieniowania, ale ciągle taki poziom nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia ludzi ani środowiska. Są jednak wyższe niż normalne, co wskazuje na zwiększoną aktywność nuklearną w regionie. Dlatego też w ruch poszły dalsze analizy i procedury, mające na celu ścisłe monitorowanie zaistniałej sytuacji, choć uspokaja nieco fakt, że na razie nie wykryto żadnych innych radioaktywnych izotopów, a sąsiednie obszary, a w tym północna Norwegia i Laponia fińska, nie odnotowały podobnych wzrostów.

Czy więc Rosja powróciła do nuklearnych testów w tajemnicy? Odpowiedź na to pytanie jest aktualnie trudna, ale sam moment tego odkrycia zbiegł się z ostatnimi wypowiedziami rosyjskich urzędników, które wzbudziły międzynarodowe zaniepokojenie. Przypomnijmy, że 17 września dyrektor rosyjskiego poligonu do testów nuklearnych złożył publiczne oświadczenie, że obiekt jest gotowy do przeprowadzenia testów nuklearnych w każdej chwili, jeśli Kreml wyda takie polecenie, co nie miało miejsca na terenie Rosji od 1990 roku, a więc krótko przed upadkiem Związku Radzieckiego.

Czytaj też: Wcześniej tego nie robili. Rosjanie odpalili sekretną broń Ch-36 Grom-E1

Jeśli Rosja wróci do regularniejszych testów atomowych, cez-137 może stać się problemem, bo jego okres półtrwania wynosi 30 lat, co oznacza, że pozostaje radioaktywny przez dziesięciolecia i może gromadzić się w środowisku. Zwłaszcza że jest wysoce rozpuszczalny w wodzie i może łatwo przemieszczać się w powietrzu, gdy jest uwalniany w wysokich temperaturach, co z kolei pozwala mu rozprzestrzeniać się na duże odległości. Przy dużym stężeniu cez-137 stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia, bo samo narażenie się na niego może prowadzić do ciężkiej choroby popromiennej, oparzeń skóry i zwiększonego ryzyka zachorowania na raka, a to szczególnie w przypadku wdychania lub spożycia.

Bomba atomowa

Czytaj też: Rosja opracowała pocisk 9M134. Ta broń zniszczy już nie tylko czołgi i oddziały

Samo wykrycie cezu-137 w pobliżu granicy z Rosją jest o tyle problematyczne, że pojawiło się w kontekście rosnących napięć międzynarodowych i coraz większego niepokoju o możliwość wznowienia testów nuklearnych. Chociaż do tej pory nie ustanowiono jednoznacznego związku między wykrytym izotopem a ostatnią aktywnością Rosji, to sam fakt, że został wykryty na podwyższonych poziomach, sugeruje wzrost poziomu operacji nuklearnych w regionie. Pozostaje więc najważniejsze pytanie – czy to niedawne odkrycie sygnalizuje początek nowej ery nuklearnego impasu, czy też jest przypomnieniem o kruchym dziedzictwie wcześniejszych testów? Niezależnie od tego, świat musi zmierzyć się z możliwością, że testy nuklearne mogą ponownie pojawić się jako narzędzie geopolitycznej siły.